- Szczerze mówiąc trochę ciężko do tego przywyknąć. - Molly Weaslley starała się patrzeć na swojego drugiego syna bez rumieńców wstydu.
Wokół kobiety stał mały, w dużej mierze pełny rudych osób, tłum. Naprzeciwko niej stał Charlie, który bez skrępowania przez cały czas przytulał swojego męża. Severus mimo początkowych protestów teraz po prostu poddał się i pozwał, aby ręce rudowłosego obejmowały jego szyję, a klatka piersiowa przyciskała się do jego pleców. Obok nich Bill cały czas rzucał bratu porozumiewawcze spojrzenie, gdy trzymał rękę na talii swojej żony. Percy stojący kilka kroków za matką cały czas śmiał się z czegoś, co szeptał mu do ucha Oliver. Wszyscy byli w świetnych humorach.
- Przyzwyczaisz się mamo, każdy to robi. - Powiedział Charlie, wskazując na odległy kąt gdzieś zarumieniony George najwyraźniej flirtował z Pansy.
Percy, który usłyszał ten komentarz, rozejrzał się lekko zmieszany.
- Gdzie jest Fred i Draco? - Zapytał, próbując jeszcze szukać zgub w tłumie wokół.
- Znasz ich, najpewniej zwiedzają już swój pokój w hotelu. - Powiedział Oliver, szczerząc się.
Połowa Weasley'ów oblała się rumieńcem, upodabniając swój kolor skóry do rudych włosów. Najgorzej miała Molly, której odcień skóry najlepiej było porównać do dojrzałego pomidora.
- Nie musiałem tego wiedzieć. - Wymamrotał zarumieniony Percy. - A gdzie Ron? - Zapytał próbując, zmienić temat.
- Najpewniej siedzą przy stole i trzymają się za ręce, paląc buraka. - Powiedział Fred, atakując swojego strasznego brata niespodziewanym przytuleniem.
Percy drgnął niespokojnie i spojrzał na swojego napastnika. Koszula Freda była cała pomięta, a włosy zmierzwione. Zza kołnierzyka widać było wiadome ślady, a usta były całe spuchnięte od pocałunków. Draco, który przybył chwilę później, przynajmniej trochę naprawił włosy, ale za to u niego nijak nie dało się ukryć malinek, które ciągnęły się od linii uszu po sam kołnierz, po obu stronach. Podsumowując, wyglądali jak po dobrym seksie.
- Przynajmniej oni mają trochę skromności. - Mruknął Bill, a każdy, kto go usłyszał, próbował stłumić śmiech.
Rozmawiali tak, śmiejąc się, bawiąc i ignorując drobne niedociągnięcia. W końcu to był wielki dzień. W pierwszy dzień lata aż pięć par świętowało więź, a dwie z nich odprawiały rytuał związania. Bill i Fleur oraz Ron i Blaise składali przysięgi wierności wobec siebie i wobec magii. Ron i Blaise uznali, że na razie nie są gotowi na połączenie, ale może zrobią to za rok. Pozostałe pary nie miały okazji do odpowiedniej celebracji zaślubin, więc postanowiono wyprawić wspólną uroczystość. Teraz po wszystkich formalnościach goście chodzili i mieszali się swobodnie. Niektórzy nie czuli się tu zbyt swobodnie, jak na przykład Luciusz Malfoy, który cały czas starał się patrzeć na syna z pogardą. Nie, żeby odnosił jakiś skutek. Przy Weasley'ach szybko można było wyhodować twardy kręgosłup. Teraz starszy blondyn stał samotnie w rogu sali, przy przekąskach. Nawet jego żona opuściła go z powodu jego złego nastroju i uciekła do plotkujących kobiet.
- W końcu was mam. - Zdyszany Lilian oparł się o Draco.
Blondyn spojrzał na przyjaciela oceniającym wzrokiem i zobaczył jego oczywiste zmęczenie.
- A tobie ktoś kazał biegać za miotłą czy jednak robiłeś coś przyjemniejszego? - Zapytał Malfoy poruszając sugestywnie brwiami, gest, który podpatrzył u swojego męża.
Slytherin odwrócił wzrok i zalał się szkarłatem.
- Ani jedna, ani druga opcja. - Odpowiedział, gdy udało mu się zaczerpnąć tchu. - Okazało się, że. Thomas uwielbia tańczyć. Merlin wie, że tańczyliśmy od rozpoczęcia uroczystości. Pierwszy raz udało mi się wymknąć.
Wszyscy, nawet Severus, zaśmiali się z małego nieszczęścia chłopaka. Mistrz Eliksirów patrzył na syna z czułością. Nagle te zielone oczy z lekką nutą czerwieni spojrzały prosto na niego, poniżej przeniosły się na Charliego, a następnie wróciły do Snape'a. Na twarzy wampira pojawił się niewinny uśmiech.
- Czyli co, teraz mam zacząć mówić do Charlie'go mamo, albo papo? - Zapytał słodkim głosem.
Na chwilę zapadła cisza, a później wszyscy wybuchli głośnym śmiechem. Zawstydzony drugi syn Weasley'ów schował się za swoim mężem. Fleur mrugnęła do niego porozumiewawczo. Lilian cieszył się swoim wybrykiem, ale jego chwila szczęścia zostało przerwana, gdy przyciągnęły go mocne ramiona. Ciepły oddech muskał jego ucho, a ręce jeździły po jego klatce piersiowej.
- Tutaj mi uciekłeś. - Miękki szept dotarł do jego ucha.
Wampir natychmiast poczuł, jak ten szept trafia prosto w jego pachwinę, ale starał się tego nie dać po sobie poznać. Śmiech, który usłyszał, powiadomił go, że coś mu nie wyszło.
- Przepraszam was wszystkich, ale porywam swojego męża na chwilę. - Powiedział Thomas, po czym ich aportował.
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter