Albus Dumbledore miał bardzo dobry dzień, wręcz idealny można powiedzieć. Z rana odebrał najnowszą dostawę cytrynowych dropsów, kupił nowe szaty w szkarłatnym kolorze z pomarańczową peleryną w komplecie i wreszcie jego plany zaczęły się dobrze układać.
Dostał powiadomienie od profesorów, że Lilian Snape był nieobecny na zajęciach od dwóch dni, ale jego ojciec usprawiedliwił go. Podobno chłopak dostał zapalenia płuc podczas szlabanu z Filchem. To sprawi, że jeszcze mocniej przyswoi sobie karę. A gdy tylko wróci na zajęcia, będzie można zrealizować ostatnią część planu.
Mimo że Charliem nie wyszło pozostał jeszcze jeden członek rodziny Weasley odpowiedni do tego zadania. George musi po prostu dodać jeden ze swoich włosów do pierścienia małżeństw. Ile dyrektor naszukał się tego artefaktu w gorszej części ulicy Pokątnej, to się w głowie nie mieści. Ale warto było. Biżuteria po założeniu nie może być zdjęta przez nikogo poza wpisanym w klejnot. Dawniej ten artefakt służył do zmuszania spadkobierców do zawarcia ślubu. Magia w nim zawarta sprawiała, że nie można się było oprzeć jego działaniu.
Tak więc Dumbledore z uśmiechem siedział za biurkiem, jadł swoje cukierki i czekał na kolejne wydarzenie dnia. Dostał wczoraj zawiadomienie o planowanej sesji Wizenagamotu, w której miał zamiar oficjalnie zmusić ministerstwo do zamknięcia Nokturna. Była to wylęgarnia wszystkich szumowin społeczeństwa. To była kolejna rzecz gwarantująca dobry humor, ponieważ wiedział, że ma większość głosów po swojej stronie.
Gdy zostało dziesięć minut do wyznaczonej godziny zebrania, wstał ze swojego krzesła. Idąc do kominka, poprawił swoje malinowe szaty i zgarnął zapas dropsów do kieszeni. Już miał wypowiedzieć lokalizację, gdy rozległ się ostrzegawczy sygnał. Ktoś przeszedł obok gargulca i zmierzał w górę po schodach. Po chwili drzwi otworzyły się, a do środka wpadła Hermiona Granger.
Albus zamrugał zdziwiony, widząc ją w takim stanie. Był czerwona na twarzy i cała się trzęsła. Już miała zamiar otworzyć usta i opowiedzieć, dlaczego przyszła, ale dyrektor uciekł przez kominek.
Nie zrozumcie dyrektora źle, on nie bał się uczennicy, ale ktokolwiek miał do czynienia z wściekłą Molly Weasley ten zrozumie. Hermiona była jej młodszą wersją o bardziej wytrzymałym gardle, pojemniejszych płucach i większym sprycie. Jeśli zaczęłaby krzyczeć, nie zdarzyłby na sesję. W swoim umyśle Albus czuł się całkowicie usprawiedliwiony.
Tak więc zadowolony z siebie udał się do windy i wybrał numer piętra. Jadąc w dół nucił swoją ulubioną piosenkę z mugolskiej telewizji ,,Ja jestem pan tik tak". Wysiadł, gdy winda się zatrzymała i szedł korytarzem, nadal nucąc. Nie zwracał uwagi na kpiące spojrzenia lordów, którzy zmierzali w tę samą stronę co on. W jego umyśle za kilka lat i tak nie będą niczym więcej, jak więźniami Azkabanu.
Przed wejściem na salę zmienił swój kolor szat na nudny fiolet. Ach, jak szkoda, że inni nie podzielali jego miłości do żywych barw. Przekroczył próg i ruszył na swoje zwykłe miejsce, między przy mównicy. Usiadł tam i patrzył na wszystkich z radosnymi iskierkami w oczach. Za pięć minut rozpocznie się zebranie. Trwały ostatnie rozmowy, ale zajmowali już swoje miejsca. Wybił gong ostrzegawczy, a chwilę później drzwi się zamknęły.
Albus wstał i oczyścił gardło dla lepszego efektu i chwili napięcia. Rozkoszował się nienawiścią, którą emanowała ciemna partia. Znali już swój los.
- Rozpoczynam sesję Wizenagamotu. - Powiedział z mocą i teatralnie rozłożył ręce.
Jakie było zdziwienie wszystkich obecnych, gdy nic się nie stało. To właśnie Szef rady otwierał dyskusje, wiążąc obecnych ma sali magiczną przysięgą, że będą przestrzegać przyjętych praw. Bez tego nikt nawet nie brałby nowych ustaleń pod uwagę.
- Przystąpmy do dyskusji. - Radosny głos zabrzmiał z tyłu sali.
Magiczna moc, która zalała pokój, sprawiła, że co poniektórzy musieli przytrzymać się oparć fotelów. Każdy z nich poczuł, jak magiczne wiążąca umowa osiada na ich rdzeniach. Dumbledore najszybciej otrząsnął się z tego uczucia i zwrócił w stronę przedmówcy.
- Przepraszam, ale z kim mamy przyjemność. - Zapytał z uprzejmym uśmiechem, choć w środku miał ochotę udusić nieznajomego.
Skryta pod płaszczem postać podeszła do mównicy. Trzeba przyznać, że nieznajomy na pewno się nie spieszył. Gdy doszedł do mównicy, dyrektor ledwie powstrzymał oko, przed drganiem z irytacji.
- Jestem nowym Szefem Wizenagamotu. - Powiedział, jednocześnie odciągając kaptur.
Nawet z daleka widać było bladą skórę, czerwone oczy i kły, które zostały odsłonięte w kpiącym uśmiechu.
- Miło pana poznać panie Dumbledore. Jestem Lord Slytherin. - Powiedział, wyciągając rękę na powitanie.
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter