Rozdział 15

7K 471 66
                                    

Snape mógł powiedzieć, że na razie szczęście mu sprzyja. Chyba pierwszy raz w życiu cieszył się z tak zajmujących lekcji w poniedziałek. Jego domownicy nie mieli przez to okazji do wypytywania go na lekcjach o wczorajszą randkę z powodu zbyt wymagającego materiału. Na przerwach z kolei wystarczało tylko czasu na przejście z sali do sali, a rozmowę wtedy usłyszeliby wszyscy co było niedopuszczalne dla slytherinu.

Plan lekcji jako pierwszą podawał transmutację. Szósty rok właśnie rozpoczął przemianę przedmiotów nieożywionych w zwierzęta. Było bardzo dużo zasad i regulacji więc wszyscy całkowicie skupiali uwagę na nauczycielce.

Później przyszła kolej na podwójne eliksiry. Mimo niechęci do tego przedmiotu Lilian był bardzo zadowolony. Z okazji niezapowiedzianego sprawdzania wiedzy z poprzednich lat, każdy miał zająć pojedyńcze stanowisko i uważyć miksturę podaną na kartce, która dostali od profesora. Tylko samobójca rozmawiałby na tej lekcji. Cóż okazało się, że w domu Lwa jest ich aż sześciu. Każdy dostał szlaban do przerwy świątecznej za gadanie.

Następne było OPCM, na którym Lupin zrobił przegląd materiału od początku edukacji, aż do teraz. Z powodu dość sporych barów u niektórych, czerwonomózgich idotów sprawiły, że zamiast pójść dalej, należało zrobić powtórzenie podstawowych zaklęć. A kto miał prezentować zaklęcia? Snape.

Później dom Węży podzielił się zgodnie z wybranymi przedmiotami. Lilian jako, że wybrał starożytne runy udał się na ten przedmiot. W klasie spotkał Draco, który próbował go wypytywać, ale bez pomocy Pansy nic nie zdziałał.

Później oficjalnie powinni mieć wolne, chyba, że ktoś wziął dodatkowe przedmioty, ale Snape został poproszony przez panią Hooch jako pomoc przy pierwszej lekcji latania u nowego rocznika. Jego asysta bardzo się przdała. Gdyby nie on aż dziesiątka dzieciaków trafiłaby do skrzydła szpitalnego i to najpewniej ze załamaniami otwartymi. Postanowili zrobić sobie wyścig w powietrzu, a trzeba wspomnieć, że nie umieli jescze dobrze latać. Pozderzali się z innymi i wszyscy uczestnicy wraz z potrąconymi po drodze zlecieli z mioteł. Wystarczyło zwykłe zaklęcie amortyzujące, ale pani Hooch nie była w stanie rzuciu go z odległości gdzie się znajdowała.

Tak więc jednego dnia miał dobrą passę, został bohateram, a w dodatku Weasley dostał karę do końca roku za psikusa, który zrobił Puchonom.

Ale jak to w życiu bywa, każde szczęście kiedyś się kończy. Gdy tylko przekroczył próg pokoju wspólnego został zaciągnięty do swojego pokoju. Nie miał nawet czasu zorientować się co się dzieje, gdy ktoś zablokował drzwi.

- A teraz panie Snape wyjawi nam pan wszystko co pan wie. - Powiedziała Parkinson bardzo wkurzony głosem.

Wymówka była już ułożona w głowie chłopaka. Miał tylko nadzieję, że nie poplącze się w kłamstwach.

- Ok. Więc tak, spotykam się ze starszym od nas chłopakiem, znamy się praktycznie całe życie. Przez większość żyliśmy w ciągłym konflikcie, ale ostatnio zaczęliśmy współpracować. Między nami jest jakieś uczucie, nie wiem jakie, ale nie chce spieprzyć tego rozejmu dlatego tak się staram. To co widzieliście dzisiaj rano to była pierwsza taka akcja. Do niczego więcej nie doszło.

- Jaki nudziasz. To już Dumbledore ma lepsze historie miłosne. - Jęknął Draco.

Miał nadzieję usłyszeć o gorącym romansie, a dostał miłosny dramat.

- Powiedzmy, że ci wierze, ale zanim wypuszczę cię z pokoju musisz mi podać jeszcze jedną informację. Jak nazywa się ten twój wybranek?

Prosze nie zabij mnie panie, proszę, proszę, proszę! - Błagał w myślach czarnooki.

- Nazywa się Tom. - Powiedział bardzo niepewnie chłopak.

- A nazwisko? - Dopytywał Malfoy.

- Mówiliście tylko o imieniu, teraz proszę mnie wypuścić z pokoju.

Drzwi odblokowały się, a Snape uciekł jakby się kurzyło. W myślach prosił swoją magię by w najbliższym czasie nie miał wizyty u Czarnego Pana.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz