Draco Malfoy pluł sobie w twarz. Jak mógł być tak głupi? Szedł za rodzicami drogą do wyjścia, śledząc wzrokiem sztywno zaciśniętą szczękę ojca i nerwowe drgnięcia matki. Dlaczego nie mógł trzymać języka za zębami. I dlaczego ze wszystkich ludzi na świecie powiedział, że kocha Neville'a Longbottoma? Nawet go nie tolerował. Mógł wybrać któregokolwiek chłopaka ze swojego domu jako wymówkę. Byłby to o stokroć lepszy wybór. Zachował się jak idiotyczny Lew, bez chwili namysłu palnął pierwsze co przyszło mu do głowy.
Teraz czeka go kara. Sprzeciwił się ojcu, a w dodatku przyznał się w szerszym gronie, - przyjemniej to był wujek Severus i Lilian, a nie ktoś bardziej postronny - do miłości - o zgrozo, największej słabości - do Longbottoma - znienawidzonej, przez porzucenie tradycji, rodziny. To oznacza hańbę. Malfoy'owie nie znają tego słowa, zamiast tego wolą niszczyć wszystko co może ich zniesławić. Gdy tylko blondyn wraz z rodzicami pojawił się w swoim domu rozległ się trzask.
Głowa Draco odleciała do tyłu pod wpływem uderzenia ojca. Matka stała z boku cała blada. Nie miała prawa się wtrącać. Od ósmego roku życia oficjalnie, według kodeksu czystej krwi, znalazł się pod opieką Luciusza Malfoy'a i to on miał prawo wymierzyć sprawiedliwość. Narcyza była matką tylko na papierze.
Zaciskając żeby czekał na dalszą część. To jeszcze nie koniec. Nie będzie łaski. Nigdy nie było.
- Drogi Lisie, dlaczego miłość do ciebie tak boli. - Pytał siebie Draco powstrzymując łzy.
Malfoy nigdy nie da się upokorzyć łzami.
…
Ile razy złamie dziś to postanowienie?
---
Voldemort wrócił do swojego apartamentu bardzo… zdegustowany. Jego najlepsi ludzie zawiedli w tak ważnej, ale prostej sprawie. Mieli przekonać wpływowego człowieka na skraju złamania do przyłączenia do sojuszu. Jednak zamiast rozmowy woleli oni użyć tortur. Banda głupców. Niewiele brakowało, a zaprzepaściliby wysiłki, które podejmował od miesięcy. Obserwacja domu mężczyzny, która była widoczna tylko kątem oka, pozornie przypadkowe wypadki czy dziwne zbiegi okoliczności. Wystarczyło powiedzieć, że prześladowanie się skończy.
Prawie zabili tego człowieka, bawiąc się nim jak zabawką. Gdyby jeden z młodszych rekrutów, który najwyraźniej ma trochę oleju w głowie, nie wezwał go, krwotok zabiłby jego cel w ciagu następnej minuty.
Ale nie to najbardziej drażniło Lorda. Irytował go czas, w którym został wezwany. Jego mały wężyk nareszcie był jego. Wiedział co chłopak przeszedł i nigdy nie zamierzał pozwolić by to się powtórzyło.
Voldemort dba o to co jego.
Złowrogi śmiech długo brzmiał wśród ścian.
Rozkoszując się swoimi emocjami Czarny Pan nie tworzył ze swojej twarzy pustej maski. Pozwolił by triumfalny uśmiech gościł na jego ustach, a oczy błyszczały z podniecenia. Czuł się taki… żywy.
Rytuał powrotu pozbawił go człowieczeństwa. A jego mały zielonooki cud, oddał mu je spowrotem. Nie czuł pustki, niemożliwej do wypełnienia nicości. Nie musiał torturować by odczuwać satysfakcję.
Lord obserwował chłopca przed nim. Nie spodziewał się, że chłopak się zgodzi. Mimo, że nie zabił go zaraz po przebyciu i pomógł mu z bałaganem w głowie to nadal nie potrafił tego przyjąć. Harry Potter, Chłopiec-Który-Przeżył dobrowolnie pomaga Mrocznemu Władcy w odzyskaniu pełni jego sił.
Rytuał obejmował okrąg z run wyrysowanych krwią wymieszaną z ziołami mającymi zagwarantować harmonijny przepływ energii. Czarny Pan stał po środku i recytował długa formułę stworzoną w trzech językach; łacinie, grece i staroangielskim. Gdy ostatnie słowa opuściły jego usta, podał on chłopcu rytualny sztylet. Bez wahania zielonooki rozciął sobie nadgarstek, nie wyglądając na poruszonego bólem. Chwytając delikatnie za dłoń, Voldemort skierował ranę do swoich ust. Ssał krew próbując zignorować rdzawy smak płynu. Skończył dopiero gdy chłopak, nie mogąc dłużej stać, wylądował w ramionach Lorda. Ten przyglądał się z zaciekawieniem młodzieńcowi.
On przywrócił potęgę Czarnego Pana.
Teraz Tom i Voldemort to jedno.
Przeszłość i teraźniejszość połączone krwią w dążeniu do lepszej przyszłości.
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter