- To może od początku... - Zaczął Lilian.
- Możesz zawsze zacząć od końca, ale wtedy będzie trudniej. - Rzucił sucho Profesor.
Co jak co, ale o reputację sarkastycznego Postrachu Hogwartu należy dbać.
- Mógłbyś mi nie przerywać. To jest wystarczająco trudne do opowiedzenia bez tych twoich komentarzy. - Warknął chłopak.
Po chwili wziął uspokajający oddech i spojrzał prosto w oczy swojego ojca.
- Wiesz dobrze, że pod koniec piątego roku nie było ze mną za dobrze. Załamanie, depresja, nawet czasem samookaleczenie. - Chłopak drgnął lekko na wspomnienie tamtych wydarzeń. - Wtedy... postanowiłem zniknąć. Ale nie tak zwyczajnie. Chciałem, aby świat się ode mnie od odczepił, by nikt nigdy więcej nie powiązał Wybrańca z moją osobą. Dlatego w pierwszym odruchu chciałem wybrać całkowitą ucieczkę. Miejsce, gdzie nikt nie będzie mógł mnie już nigdy dosięgnąć - zaświaty. - Lilian zaśmiał się zimno. - Nie obchodziło mnie to czy pójdę do nieba, piekła czy innej krainy po śmierci. Byłem też w sumie gotowy na to, że koniec życia jest końcem istnienia, a dusza się rozpada. Po prostu chciałem być wolny. Ale wtedy uświadomiłem sobie, że ty też nic nie wiesz. Może znałeś większość manipulacji, lecz wielki plan Dumledore'a był dla ciebie całkowicie niewidoczny. Postarałem się więc ukryć się i przekazać ci to, co wiem.
- Więc dlaczego nie dostałem od ciebie żadnej wiadomości przez całe wakacje? O co chodzi z tym planem? Dlaczego jeszcze żyjesz? I co wspólnego ma to, z tym że znalazłem cię u mojego Pana? - Profesor wypowiadał się prawie bez emocji, ale w jego oczach było widać zniecierpliwienie.
- Pierwsze i czwarte pytania są ze sobą powiązane. Podobnie drugie i trzecie. Odpowiem może najpierw na to dotyczące mojego przeżycia i wielkiego planu. Pamiętasz może prośbę Albusa, byś stworzył dla niego eliksir, który stworzyłby jego klona? - Severus pokiwał głową, potwierdzając. - Chciał go użyć, by upozorować swoją śmierć. Dzięki temu mógłby manipulować wszystkimi z ukrycia, nikomu się przy tym nie narażając. Pewnie zmusiłoby mnie to do szybszego, ale bezmyślnego działania, czyli najpewniej mojego samo poświęcenia. Wojna skończona, Dumbledore wyszedłby z ukrycia i wszyscy byliby szczęśliwi. Plan był w sumie sprytny, ale pojawiła się mała skaza. Eliksir był okropnie trudny do uwarzenia z powodu trudno dostępnych materiałów i wysokiej niestabilności przy mieszaniu składników. Udało ci się go ukończyć przy piątej próbie, gdy najcięższy do uzyskania składnik był na wykończeniu. Ale później pojawiła się nieoczekiwana komplikacja...
- Ktoś go ukradł. Ale nadal nie rozumiem, jaki to ma związek z tobą. - Irytacja była namacalna w głosie Snape'a.
- Tym kimś byłem ja. - Powiedział po prostu zielonooki.
Mężczyznę na chwilę zatkało. Po chwili chyba jednak odzyskał rezon, ponieważ zaczął wrzeszczeć.
- Ty niewydarzony dzieciaku! Musiałeś niszczyć ten eliksir?! Nie ważne, że dyrektor chciał go użyć! Tyle opcji modyfikacji, zmiany składu, właściwości...
Severus przerwał swoją tyradę, widząc uniesioną rękę swojego syna.
- Wszyscy wiemy, że kochasz eliksiry. Okej, zrozumiałem. Jeśli cię to pocieszy, ja go nie zniszczyłem. Użyłem go... To właśnie dzięki niemu nie wiszę teraz na drzewie. Zamiast tego znalazła się tam moja podróbka.
Mistrz Eliksirów spojrzał na syna, a później spojrzał na ogień palący się w kominku. Analizował w głowie całą rozmowę. Doszedł do wniosku, że było to mądre posunięcie. Zniszczyć plan wroga, samemu uzyskując korzyść. Pod koniec swoich rozmyślań doszedł do wniosku, że Lilian pominął część wyjaśnień.
- A jak to się stało, że znalazłeś się u Czarnego Pa... - Urwał, widząc, że jego syn zasnął na siedząco.
Najwidoczniej rozmyślania Severusa zajęły mu dłużej, niż był skłonny przyznać.
- Durny bachor. - Powiedział o dziwo ciepłym tonem.
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter