Znalazł tam swego pana siedzącego za biurkiem i wypełniającego jakieś dokumenty. Gdy Lord usłyszał delikatne pukanie do drzwi, zaprosił przybysza do środka. Czarnooki nastolatek z lekkim drżeniem wszedł do pomieszczenia. Od razu krwistoczerwone tęczówki spoczęły na nim.
Pierwszy raz w życiu nastolatek pomyślał o tym, że te oczy są nie są właściwe. Powinny zamiast karmazynu, mieć barwę ciepłego brązu. Włosy, sylwetka, a nawet wzrost, wszystko było nie takie jak być powinno.
- Mój drogi. - Zawolał Czarny Pan by zwrócić na siebie uwagę.
Lilian najwyraźniej pogrążył się w swoich myślach na tyle by ignorować swego pana. To było… niecodzienne. Zamiast korzystać ze swej różdżki Voldemort aktywował znak Snape'a. Chłopak od razu chwycił się za ramię i wrócił do rzeczywistości, ale coś było nie tak. Zamiast puścić ramię, które przeszył tylko krótki sygnał, nastolatek nadal trzymał rękę w miejscu tatuaża i zaciskał zęby z bólu.
Lord jednym płynnym ruchem wstał z siedzenia i szybkim ktokiem dotarł do swojego celu. Nie patyczkując się z delikatnością szarpnął za rękaw odkrywając swój symbol. Zamiast węża oplatającego czaszkę, na skórze została wypalona róża. Zwykle była w pełnym rozkwicie, ale teraz ukazywała tylko łodygę z uschniętym kielichem leżącym gdzieś na boku.
Oczy zapłonęły gniewem. Czarny Pan jednym eleganckim ruchem uniósł różdżkę i dobitnym głosem powiedział;
- Crucio
Wrzask rozlał się po gabinecie. Lilian wił się na podłodze próbując stłumić agonię gdy zaklęcie szarpało jego nerwy, ale było to bezskuteczne. Lord Voldemort nie ma litości. Róża była symbolem przywiązania Snape'a do niego, jeśli zwiędła oznacza, że ma przed sobą zdrajcę.
Nie chcąc przyznać się, że lekko zraniło go to wydarzenie. Po co ratował bahora? Teraz ma. Chciał osobiście zobaczyć co takiego skłoniło człowieka przed nim do dezercji z jego oddziałów.
Przerwał zaklęcia, ale nie z miłosierdzia. Kucnął przy chłopaku i gwałtownie szarpnął jego głowę by ten spojrzał na niego. Bez zawachania wszedł w umysł rozrywając pozostałości barier, które zostały mimo tortur. Słyszał gdzieś na granicy umysłu wrzaski, ale nie obchodziło go to. Przeglądał wszystkie wspomnienia, ale nie mógł niczego znaleźć. Wściekły wrócił do momentu ostatniego spotkania. Wtedy był pewien, że znak jest w dobrym stanie. Przechodził przez wszystkie wspomnienia i oglądał je bardzo wnikliwie. Nie znajdując nic chciał wyjść z umysłu i po prostu zabić swojego było wyznawcę, ale natrafił na wspomnienie dzisiejszego obiadu. Coś się nie zgadzało. Wspomnienia nigdy nie miały różowawej miełki. Ale to niemożliwe. Mroczny znak powinien blokować każdy eliksir przymusu, a eliksir miłosny się do nich zalicza.
Analizując dokładnie cały dzisiejszy wieczór, Czarny Pan musiał powiedzieć, że był pod wrażeniem. Jeśli to co widział było prawdą mikstura, którą dostał była na tyle potężna by złamać zabezpieczenia. Bez silnej woli nastolatek najpewniej od razu uciekłby ze szkoły by przeszukać świat do góry nogami i znaleść swoją miłość.
Wyszedł z umysłu Liliana i znowu spojrzał w jego oczy. Tym razem nie po to aby sądować umysł, ale po to by przyjrzeć się barwie tęczówek. Były tam, wśród zieleni pojawiały się drobne fioletowe rozbłyski. Zaklęcie maskujące rozpadło sie bez kontroli. Po chwili stracił możliwość podziwiania oczy koloru Avady, ponieważ powieki osłoniły je szczelnie.
Dopiero wtedy Lord jakby obudzony z transu, zerwał się i zaczął zbierać mikstury niezbędne do leczenia.
![](https://img.wattpad.com/cover/142238265-288-k993198.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter