Lilian obudził się lekko zdziwiony. Przez chwilę nie potrafił rozpoznać miejsca, gdzie się znajduje. Leżąc na plecach, wpatrywał się pół przytomnie w biały sufit, który powinien przecież być beżowy ze srebrnymi zdobieniami. Przecież to jego dormitorium... I wtedy świadomości niespodziewanie wróciła. Snape jr automatycznie poderwał się do siadu, co przypłacił zawrotami głowy. Gdy oszołomienie minęło, rozejrzał się po pokoju, w którym się znajdował. Leżał na kanapie w salonie ojca przykryty kocem. Najwyraźniej Profesorowi nie chciało się przenosić go do jego dormitorium. Zielonooki ziewnął i przyciągnął się. Jego humor pogorszył się, gdy przypomniał sobie całą wczorajszą rozmowę.
Nie powiedział wszystkiego... nie mógł.
Gdyby Mistrz Eliksirów dowiedział się, co takiego naprawdę powoduje jego eliksir...
Chłopak potrząsnął głową, próbując odgonić złe myśli. Nie czas skupiać się na rzeczach, które nie wiadomo czy się wydarzą. Trzeba rozważyć obecną sytuację. Severus, będzie chciał kontynuować rozmowę i dowiedzieć się jak trafił do Lorda Voldemorta. To jedna z tych rzeczy, których nie zdradzi nikomu, nawet jeśli to jego ojciec. Nikt nigdy nie może poznać tej historii. Pusty wzrok, krew, wrzaski...
Snape zorientował się, że coś mokrego spływa mu po policzkach. Starł je, przy okazji zahaczając ręką o bliznę biegnąca po policzku. Przeklinał się w myślach za taką słabość. Wstał z kanapy i transmutował jedną ze stojących na kominku figurek w lustro. Skrzywił się, widząc swój wygląd. Szybko rzucił na siebie zaklęcie maskujące oczy, odświeżające ciało i szaty oraz prostujące ubrania. Po namyśle postanowił jeszcze zaklęciem sprawdzić godzinę. Jęknął, widząc, że jeśli się nie pośpiesz, przegapi śniadanie. Wyszedł z salonu i szybkim tempem ruszył w stronę wielkiej sali. Przed drzwiami przystaną i dopiero gdy unormował oddech, wszedł do środka.
Od razu zostałby trupem, gdyby spojrzenia Lwów miały możliwość zabijania. Lilian rozejrzał się po innych stołach, chcąc zobaczyć reakcję pozostałych domów. Krukoni ignorowali cały świat, uważne śledząc teść zawartą w książkach, które obecnie czytali. Uczniowie Hufflepuffu rozmawiali między sobą radośnie, jakby wyrzucają z pamięci wczorajszy dzień. Za to dom Węży... Chłopak spojrzał w jego kierunku i dostrzegł, że większość najwyraźniej ma kaca po wczorajszym świętowaniu. Uśmiechnął się do siebie, ciesząc się, że nie podzielił ich losu. Ruszył w kierunku swojego stołu. Gdy usiadł, nałożył sobie na talerz tostów i nalał herbaty. Nie zdążył niczego zjeść, gdy zaczepił go Draco.
- Gdzieś ty wczoraj zniknął? - Zapytał blondyn, patrząc na niego wyczekująco.
Snape miał ochotę walnąć sobie w twarz. Tak bardzo skupił się na wczorajszym wieczorze, że zapomniał o wymyśleniu wymówki. Powiedział więc pierwszą, ale możliwe, że nie najmądrzejszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy.
- Spiłem się i zasnąłem na wieży astronomicznej. - Odpowiedział.
Malfoy, który właśnie pił kawę był w takim szoku, że wypluł wszytko co miał w ustach. Pansy spojrzała na niego i spadłaby, gdy nie przytrzymujący ją z tyłu inny ślizgon. Z kolei Marcus Flint zaczął się śmiać tak mocno, że przez nieuwagę wsadził rękę w dżem, którym właśnie smarował chleb.
Grono nauczycielskie z niedowierzaniem wpatrywało się w stół domu Salazara Slytherina. Naczelny Postrach Hogwartu, mimo że z zewnątrz wyglądał na zdegustowanego, wewnątrz wręcz chichotał. Za to pozostali siedzieli z otwartymi ustami, próbując zrozumieć to, co widzieli. Nawet dyrektor nie miał żadnej teorii.
Tę szczęśliwą chwilę dla obecnie czarnookiego chłopaka, przerwało mrowienie na lewym przedramieniu.
CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter