Rozdział 28

6K 425 156
                                    

Wena szturmuje...

Czarnowłosy obudził się nieco zdezorientowany. Nie rozpoznawał łóżka w którym się znajduje, aż do czasu gdy wspomnienia z poprzedniej nocy uderzyły w niego niczym tłuczek. Zerwał się szybko z materaca i sprawdził miejsce wokół siebie. Leżał sam. Lilian nie wiedział czy czuć rozczarowanie czy ulgę z tego powodu. Podparł się na rękach by po chwili cofnąć rękę z sykiem bólu. Jego ręką krwawiła. Spojrzał za siebie. Na poduszce obok niego leżała niebieska róża z przyczepioną notatką. Z zaciekawieniem Snape wziął do ręki karteczkę.

Mój drogi, żałuję, że nie jestem z Tobą tego poranka. Niestety wezwały mnie ważne sparwy, mimo to nie potrafiłbym opuścić cię bez małej obietnicy...

Pamiętaj będę zawsze na ciebie czekał...

Wystarczy, że poprosisz…

Na twarzy zielonookiego pojawił się zdradliwy rumieniec. Jego podświadomość sama dopowiedziała sobie o co może prosić. Od jego myśli oderwało go Post Scriptum, które widziało na końcu listu.

P.S. Najdroższy radzę ci wracać do zamku, ponieważ twój ojciec może się niepokoić.

Lilian szybciej niż myślał, że to możliwe, znalazł się w pozycji pionowej. Po chwili zorientował się, że jego ubranie… cóż nie nadaje się do noszenia. I konieczny był też prysznic.

Nie mając za bardzo innej opcji, podszedł do szafy, która stała w rogu i otworzył ją. W środku znalazł różne rodzaje szat na każdą okazję. Wybrał tę o najprostszym kroju, w czarnym kolorze. Do złudzenia przypominała mundurek z Hogwartu. Brakowało tylko herbu i zielonego krawatu.

Snape poszedł do łazienki i wziął szybki prysznic. Po wysuszeniu się spojrzał w lustro i skrzywdził się na to co zobaczył. Cała szyja była w czerwonych śladach. Szybko rzucił zaklęcie, którego nauczyła go Pansy i z zadowoleniem patrzył jak ślady znikają. Zamaskował jeszcze kolor oczu i był gotowy. Przebrał się w nowe ubranie, które o dziwo dobrze na nim leżało i wyszedł z łazienki. Chciał od razu udać się do wyjścia gdy jego wzrok padł na różę. Po krótkim zastanowieniu wskazał na nią różdżką i zamiast kwiatu, ma poduszce leżała drobna, srebrna branzolatka z błekitnym kamieniem. Zielonooki włożył ją na rękę i uciekł z dworu.

Aportował się do Hogwartu gdy tylko wybiegł poza ogrodzenie. Szybko odnalazł ukryte przejście i znalazł się w szklarni. Stąd ruszył do kwater ojca zanim ten zacznie poszukiwania. Stanąwszy przed drzwiami, zatrzymał się i uspokoił oddech. Gdy był pewien, że nie wygląda jakby uciekła przed stadem wilkołaków (lub pewnym napalonym Czarnym Panem), zapukał do drzwi. Usłyszał kroki i po chwili drzwi się otworzyły.

- Patrzcie, kto zdecydował się mnie odwiedzić. - Mruknął profesor.

Lilian miał ma tyle przyzwoitości by wyglądać na odpowiednio skruszonego.

- Nie stój jak kołek i wchodź do środka.

Nastolatek niepewnie wszedł do pokoju. Pod surowym spojrzeniem przeszedł od progu do jednego z foteli.

- Więc słucham co masz mi do powiedzenia? - Zapytał Severus z uniesioną kpiąco brwią.

Bawiąc się chwilę rękami uczeń w końcu zebrał się na odpowiedź.

- Wiem, że się martwiłeś, ale…

Nagle Mistrz Eliksirów syknął gniewnie.

- Ile raz mówiłem ci o tym durny dzieciaku.

Syn spojrzał zmieszany na swojego ojca.

- Jeśli ty nie pamiętasz to ja to załatwię. - Nagle w ręce Severusa znalazła się różdzka. - Finite incantatem.

Zaklęcie iluzi oczu - uświadomił sobie Lilian. Po chwili zabladł. Iluzja na szyji… ale było już za późno. Profesor z wrażenia wciągnął powietrze i cofnął się ładują twardo na kanapie. Przez chwilę przetwarzał to co widział i po uspokajającym oddechu spojrzał swojemu synowi w oczy.

- Czyli jednak Lucjusz miał rację co do podpisania twoich zaręczyn z Draco?

Nastolatek w szoku wstrzymał oddech.

Był zaręczony z Draco?
A Czarny Pan naznaczył go jako swojego?
Co teraz będzie?

Zapomniał wypuścić wdechu. Zemdlał.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz