Rozdział 38

4.6K 321 28
                                    

Wampir rzucił się na Lorda i boleśnie przypiął go do ściany. Głód przysłonił zdrowy rozsądek, pozostawiając czyste instynkty. Lilian nie zaniepokoił się nawet tym, że ma zamiar żywić się swoim mistrzem. Nie wiedząc kiedy, szarpnął za szyję swojej ofiary, eksponują miejsce, gdzie krew była najsłodsza. Wbił się gwałtownie w skórę i aż jęknął z wrażenia.

Jak cudownie nieziemskie.

Miał ochotę wysłać tę ambrozję do ostatniej kropelki. Kły wbiły się w głębiej, próbując uzyskać większy strumień. Nagle mocny wybuch oderwał go od jego przekąski. Poleciał na drugi koniec pokoju, uderzając w ścianę. Nie minęła nawet sekunda od zderzenia, a Lilian szukał potencjalnego zagrożenia, chcąc wrócić do tej wspaniałej krwi. Siła która go odepchnęła, owinęła się niespodziewanie wokół niego, mocując go do muru.

- Coś ty sobie zrobił? - Mimo nagany w głosie w oczkach Czarnego Pana można było ujrzeć fascynację.

Wampir warknął, próbując się poruszyć.

Krew. Krew. Krew.

To jedyne co krążyło w głowie Liliana.

- Jak widzę, w twoim obecnym stanie się nie dogadamy. - Powiedział Lord z rezygnacją.

Krokiem pełnym gracji podszedł do wampira i pewnym ruchem wyciągnął w jego stronę swój nadgarstek. Gdy szczęka Liliana gwałtownie przesunęła się w przód, by wgryźć się w skórę, Czarny Pan złapał drugą ręką za włosy Snape'a. Kły zawisły kilka milimetrów od pulsujących żył.

- Teraz mnie posłuchaj, - Voldemort szeptał wprost do ucha Liliana - pozwolę ci się napić, ale weźmiesz tylko tyle, ile ci dam. Kropla. Choć jedna kropla więcej, a twoja głowa znajdzie się na ścianie, jako nowa ozdoba. - Spokojny głos był całkowicie pozbawiony emocji.

Wampir najwyraźniej zrozumiał słowa lub może pomogły mu w tym szkarłatne tęczówki, które patrząc na niego, jakby prześwietlając jego duszę, jednocześnie wyciągając na wierzch jego człowieczeństwo. Rozluźnił mięśnie i odsunął się lekko w tył. Gdy ręką puściła jego włosy, powoli przesunął się a przód i delikatnie wgryzł się w skórę. Znów czuł błogość, ale tym razem nie zatracił się w niej. Zamiast tego, gdy poczuł, że nadgarstek jest odsuwany, nie walczył, choć z jego ust wydobył się lekki warkot. Był za słaby.

Głód wampira powoli wyniszcza jego organizm. Im dłużej jesteś głodny, tym więcej pijesz. Pragnienie w pierwszym dniu zaspokoi jeden może dwa łyki krwi, ale za to po tygodniu potrzeba całego ciała, by odzyskać kontrolę, dodaj do tego kolejne trzy dni, a zostawisz dwa całkowicie opróżnione z krwi trupy.

Teraz gdy Lilian w końcu uzyskał trochę pożywienia, udało mu się zapanować nad instynktem, ale nie miał siły, by wstać. Dlatego, gdy zaklęcie trzymające go przy ścianie pościło, uderzyłby w ziemię, gdyby nie ramiona Czarnego Pana.

Voldemort spojrzał na swojego wyznawcę. Lilian patrzył na niego czerwono - zielonymi pół dzikimi oczami nie do końca świadomie, ale z ostrożnością. Leżał prawie bezwładnie w rękach Lorda i był bałaganem. Gałązki we włosach, rozdarte szaty, odklejona podeszwa od prawego buta. Znalazły się nawet osty przyczepione z boku spodni. Najbardziej jednak w oczy rzucała się stróżka krwi biegnąca od kącika ust, aż do brody.

Jak bardzo grzeszny był to widok.

Jednak skoro wampir był w stanie powstrzymać głód, Czarny Pan był w stanie powstrzymać swoje podniecenie. Czas na zabawę przyjedzie później. Podnosząc chłopak w ramionach, Voldemort skierował się w stronę lochów. Czas znaleźć przekąskę dla jego utrapienia.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz