Dumbledore raz po raz zataczał koła wokół swojego biurka. Robił to mechanicznie, ponieważ jego umysł całkowicie skupił się na jednej myśli - Voldemort.
Największa skaza na reputacji dyrektora. Jedynie szczęście sprawiło, że Tom Marvolo Riddle przybrał nowe imię. Inaczej każdy mógłby dowiedzieć się jaki wpływ na ukształtowanie najgorszego Czarnego Pana miał Albus. Bo przecież skąd mógł wiedzieć, że tak się to potoczy?
Widział zepsucie tego dziecka, nic nie było w stanie go naprawić, dlatego go obserwował. Chłopak był naprawę przebiegały i przekonał wszystkich, że jest tylko zdolnym uczniem o dobrych intencjach. Ale Dumbledore nie dał się nabrać. Widział nienawiść w oczach gdy patrzył na ludzi, a także wpisaną w postawę pogardę dla świata. Był to jeden z argumentów by mimo jego warunków wysyłać go do sierocińca. Dodatkowo dzięki temu miał nie zdobyć większej mocy niż Albus. Co by to było gdyby uczeń miał więcej mocy od dyrektora?
I co teraz miał robić?
W chwili gdy zorientował się, że taki ktoś jak Voldemort istnieje nie było już powrotu. Dlatego stworzył nowy plan. Umówił się na rozmowę o pracę ze znaną wróżbitką. Silną miksturą uzyskał to czego chciał, czyli przepowiednię o końcu Czarnego Pana. Eliksir uszkodził kobiecie mózg i stała się lekko szalona, ale to nie wielka strata.
Z tą przepowiednią mógł działać. Upewnił się zaklęciem wzmożonej płodności, że Potterowie będą mieli dziecko pod koniec lipca. Byli już Longbottonowie, którzy mieli dziecko w podobnym terminie, ale babka jeszcze nienarodzongo dziecka Alicji i Franka, była bardzo kłopotliwa i mogła pokrzyżować plany.
Później było prosto. Znalazł swojego szpiega, któremu dał do usłyszenia przepowiednie. Przywiązał go do siebie wyrzutami sumienia i niezłomną przysięgą. Rozłam wśród Huncwotów powodowany przez lata teraz się przydał. Teraz nastąpił atak i kulminacja. Trochę intrygi i proszę. Jeden martwy, drugi w askabanie, trzeci uważany za zmarłego, a czwarty wilkołak. A dziecko z przepowiedni pozostawione samo sobie. Idealny materiał na zbawcę, bez żadnych natrętnych obrońców tej beznadziejnej dziecięcej niewinności.
Przekazany do najgorszych mugoli, wychowany bez grama miłość chciał tylko akceptacji. Dostał ją od specjalnie dobranych przyjaciół. Później były próby, które miały pozbawić go sentymentów i zaufania do kogokolwiek poza wybranym gronem; zabicie nauczyciela, zamordowanie bazyliszka, dementorzy, walka w turnieju, tortorująca nauczycielka, aż w końcu śmierć ojca chrzestnego...
- Tu chyba tkwił błąd. - Przerwał z goryczą swoje rozmyślania Dumbledore.
Syriusz Black miał zginąć o wiele później, przed samą walką ostateczną, by Harry się załamał i niedbając o swoje życie oddał się za innych.
A teraz wszystko się sypie. Weasley'owie z powodu braku namacalnego dowodu ich przyszłego bogactwa, w postaci kontraktu małżeńskiego panny Ginewry i Pottera, zaczęli spoglądać dyrektorowi na ręce. Szpieg, który do tej pory trwał przy nim wiernie teraz zaczął uciekać. I jeszcze ten bękart...
Właśnie, ciekawe czyje jest to dziecko? Bachor też niszczył plany. Dotąd zimny dom slytherinu, zaczął pokazywać swoją ludzką twarz co nie pasowało do propagandy Albusa.
Więc teraz nie miał swojej broni, jego szpieg tracił swoją przydatność, najwierniejsza rodzina się odwracała, a dodatkowo plany rozwalał mu jakiś dzieciak...
Dzieciak... Dzieciak. Dzieciak!
To jest to! Rozwiązanie było takie proste! Załatwić wszystko za jednym razem. Wyznawcy, szpieg, utęperowanie bachora i nowa owieczka!
Rozwiązaniem jest połączonie rodziny Weasley i Snape kontraktem małżeńskim!

CZYTASZ
Harry Potter i Wężowy Naszyjnik
FanfictionŚmierć Harry'ego Pottera niszczy całą nadzieję, ale czy warto wierzyć we wszystko co widzimy... [Info] Dostępna jest poprawiona wersja tego ff. Odsyłam do książki; W uścisku węża - Harry Potter