Rozdział 39

5K 360 100
                                    

Charlie energicznym krokiem szedł przez korytarze lochów.

Piiiiiiii - Tak brzmiały lub powinny brzmieć myśli Weasley'a gdyby ktoś miał usłyszeć je w ocenzurowanej wersji.

W niecenzurowanej… można by napisać książkę o przekleństwach trzech językach.

Żadne z nich nie wystąpiło dwa razy w głowie rudowłosego, gdy szedł z gabinetu dyrektora do kwater Severusa, a była to trasa na co najmniej dwadzieścia minut.

Zirytowany stanął przed drzwiami i próbował się uspokoić.

- Pieprzyć to. - Wymamrotał, gdy spokój nie chciał do niego przyjść i wszedł do kwater Mistrza Eliksirów bez pytania.

W środku panował totalny syf. Puste butelki, spleśniałe jedzenie i… czy to był zapach moczu w powietrzu? Wśród tego wszystkiego na kanapie leżał Snape pijąc z gwinta jakąś whisky.

Charliego zemdliło, ale po chwili wziął się w garść. Pstryknął palcami, a przed nim pojawił się mały skrzat z Hogwartu. Nienawidząc siebie, za to, że skazuje te małe stworzenia na tak niewdzięczne zadanie, ukląkł przy stworzeniu.

- Co Mipsi może dla pana zrobić? - Skrzat zapytał, rozglądając się po pomieszczeniu z przerażeniem.

- Wiem, że to niesprawiedliwe dla ciebie, ale czy mógłbyś mi pomóc ogarnąć to miejsce. Samemu zajmie mi to cały dzień. Jeszcze muszę doprowadzić pewnego profesora do pionu. Radzę zacząć sprzątać dopiero po naszej rozmowie.

Mipsi spojrzała na Weasley'a z uwielbieniem.

- Mipsi wezwie inne skrzaty i Mipsi posprząta, a pan naprawi Mistrza Severusa.

Wzdychając z ulgi, Charlie wyprostował się i przedzierając się przez podłogę usłaną pustymi butelkami, dotarł do kanapy.

- Severusie, chyba najwyższy czas pogadać, nie sądzisz?

Mistrz Eliksirów tylko spojrzał na niego z pogardą i lekko prychnął. Dźwignął butelkę i wypił kolejny łyk. Rudowłosy wyrwał pijanemu mężczyźnie alkohol i rzucił nim o ścianę, rozpryskując kawałki szkła po całym pokoju.

- Więc nie da się z tobą pokojowo? - Westchnął Weasley wyjątkowo zirytowany.

Pociągnął Severusa do pozycji pionowej i zaczął go ciągnąć w stronę łazienki. Ten protestował całą drogę krzycząc o ,,najwiakszym Miatrzu Eliaksiriw,, i ,,rogackich głupach,, nieszanujących go, a przyjemniej tyle należało do zrozumiałej części.

Nie przejmując się tym, treser smoków otworzył drzwi do łazienki. Idąc dalej, pociągnął profesora w dół, sprawiając, że usiadł na nogach. Trzymając jego twarz nad toaletą, rzucił zaklęcie powodujące wymioty. W czasie gdy Snape opróżniał swój żołądek, on szybko wyszedł z łazienki i ruszył do prywatnego zbioru eliksirów. Po chwili poszukiwań znalazł fiolkę wypełnioną różowo-zielonkawą cieczą.

Wrócił szybko do łazienki i dźwignął Snape z klęczków. Będąc zbyt zdenerwowanym na łagodne traktowanie treser smoków, po prostu wlał eliksir wytrzeźwiający siła do gardła Mistrza Eliksirów. Następnie zaciągnął go z powrotem do salonu. Z wrażenia aż przystanął w progu. Pomieszczenie wróciło prawie do swojego oryginalnego wyglądu. Bez tych wszystkich butelek wyglądało tu o wiele lepiej.

Bez śmieci łatwiej było pociągnąć czarnowłosego mężczyznę na kanapę.

Do Snape'a powoli wracała świadomość. Nie chciał tego. Może skończyły mu się zapasy? Jak mógł znów być trzeźwi? Nie lubią uczucia rewolucji w żołądku, próbował jakoś złagodzić objawy, nie ruszając się nawet o milimetr. To nie pomagało, więc w końcu zirytowany postanowił wstać. Gdy tylko otworzył oczy, zobaczył przed sobą bardzo znajome rude włosy.

- Severusie, skoro łaskawie raczyłeś wrócić do świata żywych, mam jedno ważne pytanie; dlaczego chciałeś poślubić swojego syna: Lilina Hadriana Snape'a mi, czyli swojemu narzeczonemu, z którym jesteś dwa lata? - Pytanie zostało wypowiedziane zwodniczym, delikatnym tonem.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz