Rozdział 40

4.6K 289 167
                                    

(Wierszyk na przeprosiny)

Maturą straszyli od pierwszej klasy,
O mamo co to za straszne czasy.
Później związek nauczycieli kochany;
,,My teraz strajk mamy."
Stes sparaliżował i utrudniał myślenie.
Uczniowie tylko znosili ciśnienie.
Lecz teraz moja wolność nastała,
więc LunaMurderer nowy rozdział napisała.

😊

O.o.o.o.o.o.o.o.O

Ron Weasley szedł korytarzem, jednocześnie przeklinając pod nosem.

- Snape, cholerny Snape, wszystko kręci się wokół niego... - mruczał pod nosem.

Nie mógł pojąć, dlaczego jego rodzina, ba! nawet dyrektor popiera związek jednego z jego braci z oślizgłym wężem. Przecież wiadomo, że to się nigdy dobrze nie skończy. Wredne, manipulacyjne, małe, oślizgłe, zakały Hogwartu. Gdyby nie oni, ta szkoła byłaby o wiele lepsza. Jeszcze tylko usunąć lekcje i stworzono by raj na ziemi. Ale nikt nie słucha. Dlaczego wszyscy ignorują jego wspaniałe pomysły?

Jeszcze w dodatku przeklęty, ślizgonowaty pedał zawierał w pakiecie tłustowłosego Nietoperza z lochów. Aż jęczał, gdy wyobrażał sobie święta w Norze w obecności tych dwóch. Nienawidził profesora Snape z całego serca, a teraz będzie musiał spędzać z nim więcej czasu, aby zacieśnić więzy rodzinne. Dno!

Jeszcze musi szukać przeklętego Liliana Snape po całej szkole na prośbę dyrektora.

Prawie jak skrzat domowy! Szukał wszędzie i nie mógł go znaleźć. Teraz chodził po zimnych i wilgotnych lochach, nienawidząc każdej sekundy. Coraz bardziej w złym humorze jak zepsuta płyta powtarzał powody, dlaczego nienawidzi Liliana. Oślizgły, podły, śluzowaty...

- I jeszcze padał! - Z irytacji kopnął w ścianę.

- A dlaczego tak ci to przeszkadza? - Zapytał ktoś.

Ron szybko odwrócił się w stronę głosu. O ścianę stał oparty Zabini... Blade? Bloise? Nie ważne.

- O co chodzi?! - Weasley odwarknął zły, że nie rozumie i dlatego, że utknął na rozmowie ze złym ślizgonem.

- Dlaczego tak ci przeszkadza, że ktoś jest pedałem? - Zapytał Blaise, odpychając się od ściany i podchodząc bliżej rudzielca.

- To nie naturalne, to dziwne, to... to wbrew naturze! - Krzyczał Ron cały czerwony.

Brunet stanął w małej odległości od Weasley'a i spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Co jest takiego złego w fakcie, że ktoś jest z kimś, kogo kocha i jest szczęśliwy?

- Bo oni się nie kochają! To sprzeczne ze wszystkim! To okropne, to... to choroba! Pedały trzeba leczyć...

Ronald nie dokończył swojej przemowy, ponieważ został brutalnie pochłonięty na mur i...

Pocałowany?

Miękkie wagi naciskały na jego własne. Rudzielec mógł powiedzieć wszystko, ale brunet przed nim wiedział jak używać swoich ust.

- Merlinie. - Pomyślał, gdy obcy język pogłaskał jego podniebienie.

Nigdy nikt tak go nie traktował. Hermiona, z którą był dwa lata, mówiła, że takie coś jest niewybaczalne, a ona zawsze miała rację. Ona jego ukochana dziewczyna, która teraz pewnie przeklęła go...

Myśl wyleciała z jego głowy, gdy kolano trafiło między jego uda. Chciał... więcej.

Sięgnął dłonią do góry i wsadził ją w miękkie włosy. Hermiona nigdy nie pozwalała mu dotykać swoich, od kiedy je oswoiła. Jęknął w usta Zabiniego, gdy ten przygryzł jego wargę. Czuł się coraz bardziej pobudzony. Ciepło powoli zalewało jego ciało.

Oderwali się od siebie, gdy zaczęło brakować im powietrza.

Rudzielec spojrzał na ślizgona; na jego miękkie oczy, słodkie wargi, skórę w idealnym odcieniu...

Merlinie...

Był pedałem.

Ok, rozdział za nami. Mam małą prośbę do czytelników. Jeśli macie czas i ochotę zachęcam do kliknięcia na książkę Potter0wa. Trzeba wspierać nowych pisarzy, dzięki temu zyskamy więcej ksiazek tomarry. 😁🙏

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz