Rozdział 58

4.1K 266 55
                                    

Suntem de acord?/Czy jesteśmy zgodni? - Spytał Lilian, patrząc uważnie po wszystkich zgromadzonych.

Niektórzy obecni mieli na twarzach maski, ale u pozostałych na twarzach gościło zadowolenie i ulga. Było to w sumie piąte spotkanie z wampirami. Poprzedni sojusz był co najmniej dziurawy w swoich założeniach i nie miał sprecyzowanych działań obu stron. Teraz po prawie czterech godzinach ustaleń udało się w końcu zawiązać porozumienie. Prawdopodobnie pomógł też fakt, że sam był tego samego gatunku co sami zainteresowani.

Desigur./Oczywiście. - Przywódca oznajmił zdecydowanym tonem. - Aștept cu nerăbdare să continuăm cooperarea./Nie mogę się doczekać dalszej współpracy.

Po tych słowach zarówno Lilian, jak i przywódca podpisali się własną krwią, a podpis następnie skropili swoim jadem. Od teraz wampiry musiały aktywnie wesprzeć działania wojenne w Wielkiej Brytanii, a w zamian za to otrzymają własne ściśle określone prawa i przywileje oraz przestaną być uważane za bestie w kodeksie prawnym.

Po tym, jak pożegnał się z ostatnim przedstawicielem Slytherin ciężko opadł na krzesło. Przetarł zmęczone oczy i starał się powstrzymać ziewanie. Nawet jako wampir zmęczenie powoli go doganiało.

Ostanie tygodnie spędził na przygotowaniach. Trzykrotnie już przenikał do Hogwartu, aby spotkać się z rekrutami, których zbierał Draco. Nigdy nie mówił, jak się nazywa, ale wprost powiedział, że jest mężem ich przyszłego Pana. Starał się zachęcić jak najwięcej starszych uczniów, aby poszerzać sieć wpływów i posiadać jak najwięcej zwolenników.

Dalej prowadził rozmowy z Niemieckimi, Francuskimi, Bułgarskimi, Rosyjskimi i Włoskimi sympatykami mroku. Musiał sam ich wyśledzić i pojedynczo przekonywać do swojej sprawy. Obecnie tylko Włosi pozostali niezdecydowani, ale to nic nowego. Miał zagwarantowane wsparcie około dwustu cudzoziemców.

Teraz miał na swoim celowniku traktaty z magicznymi stworzeniami. Wampiry, Veele, gobliny, wilkołaki trolle, centaury, a nawet przeklęte skrzaty domowe były na jego negocjacjach. Właśnie dodał wampiry do swoich sojuszników. Jutro szedł na spotkanie z wilkołakami. Będzie musiał walczyć o rozsądne warunki, ponieważ istoty te lubiły uważać się za wyższy gatunek.

Jeszcze, żeby tego było mało w międzyczasie aktywnie szukał wszelkich brudów na Dumbledore'a. Każda nawet najmniejsza skaza była na wagę złota. Miał zamiar zniszczyć całkowicie wizerunek wodza Jasnej Strony.

Teraz powinien wstać i udać się do biblioteki. Podobno, w którejś z ksiąg znajdował się krąg rytualny, który łagodził wpływ pełni księżyca. Mógł zaoferować go jako kartę przetargową.

Wstał z krzesła i od razu poczuł, jak wokół niego owijają się ciepłe ramiona. Drgnął zaskoczony, ponieważ nie był świadomy, że ktoś do niego podszedł. Spojrzał na twarz osoby i spotkał zmartwione czerwone tęczówki.

~ Mój drogi, kiedy ostatni raz piłeś krew? - Delikatny syk za zabrzmiał przy uchu wampira.

Szczerze nie był w stanie odpowiedzieć na to pytaniem. Ból gardła towarzyszył mu od dłuższego czasu. Czuł, że jest na krawędzi zarówno z wyczerpania, jak i pragnienia. Jego przedłużające się milczenie wystarczyło jako odpowiedź.

Został wyciągnięty z pokoju i prowadzony za rękę korytarzem. Nie miał Nienawet szansy, ani siły zaprotestować. Nie było nikogo na ich drodze. Jednym z wymogów negocjacji wampirów były noce spotkania. Teraz najprawdopodobniej jest blisko świtu, jeśli słońce już nie wstało.

Nie zwracał uwagi na drogę, dlatego wpadł na swojego męża, gdy ten zatrzymał się, aby otworzyć drzwi. Weszli do pokoju z dużym łóżkiem na środku. Lilian niejasno pamiętał to pomieszczenie, nie miał jednak czasu się zastanowić. Został wepchnięty na łóżko, a po chwili przy jego ustach pojawił się nadgarstek.

- Co… - Wampir był całkowicie zmieszany.

Nie dostał odpowiedzi, tylko kończyna została przysunięta bliżej jego ust. Biorąc aluzję, zaczął pić i dopiero wtedy poczuł, jak słaby był. Nawet przy tak słodkim nektarze prawie nie miał motywacji do ssania krwi. To tak jakby żył samą siłą woli.

Gdy cofnął się od skóry, nie nasycił się, ale był zbyt zmęczony, aby kontynuować. Ramiona owinęły się wokół niego i przyciągnęły bliżej drugiego ciała. Jego głowa opadła na klatce piersiowej i mógł słuchać spokojnego bicia serca.

Spać. - Przyszedł zasypany rozkaz.

Posłuchał od razu.

---

Cóż, pozostały nam cztery rozdziały;
Przygotowania Dumbledora
Bitwa (może uda się zrobić dwa rodziały)
Wynik bitwy
Niespodzianka

I coś czego nie liczę do rozdziałów
to Epilog

Teraz tylko zostało tylko czekać na wenę.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz