Rozdział 36

4.7K 319 75
                                    

- Dobrze, mam nadzieję, że to biedne dziecko zrozumie. To mądry chłopak, ale porywczy. Na zatrzymaniu u Filcha powinien przemyśleć swoje decyzje. - Dyrektor uspokajał Molly Weasley, która niespokojnie wypytywała go o sprzeciw Liliana.

Powoli wszyscy w pokoju wracali na zwoje miejsca, może poza Percym, który musiał wracać do Ministerstwa. Gdy ostatnie zielone płomienie zgasły w kominku, w końcu Charlie zebrał się na odwagę.

- Dyrektorze, jeśli chodzi o kontrakt małżeński... - Nie dane mu było dokończyć.

- Nie bój się mój drogi. Lilian będzie gotowy na czas przysięgi. Ja się wszystkim zajmę.

- Nie o to chodzi. Tylko że ja już kogoś mam. - Powiedział cały czerwony na twarzy.

Nie często masz okazję opowiadać o życiu miłosnym swojemu dyrektorowi. I to jeszcze przy matce, która morduje cię wzrokiem za niepowiadomienie jej. Albus zachwiał się przez chwilę, jakby go ktoś uderzył, ale zaraz otrząsnął się.

- Wszyscy musimy poświęcać się dla większego dobra.

Treser smoków opuścił gabinet bardzo zmieszany.

---

Snape z zapałem szorował podłogę w sowiarni starą szczotką do podłóg. Napędzały go gniew i nienawiść. Od czterech godzin nieustannie czyścił ptasie odchody, wymyślając coraz to nową litanię obelg na dyrektora i swojego ojca. W niektórych momentach niestety musiał powstrzymywać łzy, które chciały wypłynąć z jego oczu, gdy myślał o zdradzie. Dokuczało mu nieznośne palenie w gardle, ale zagłuszał to odczucie swoimi emocjami. Jeszcze tylko ostatni kawałek i będzie wolny. Szorując ostatni raz, wstał i rzucił swoje narzędzie do wiadra z wodą.

Szybko zbiegł po schodach nie chcąc by Filch go zwróciłby szorował nieistniejące niedociągnięcia. Z bijącym sercem przez puste korytarze. Było już sporo po ciszy nocnej, więc jeśli spotkałby kogoś, miałby jeszcze większe problemy niż obecnie. Dotarł na siódme piętro bez przeszkód, co było bardzo szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Przeszedł trzy razy pod ścianą, mocno skupiając się na swoim życzeniu.

Gdy wszedł do środka, widok jak zastał go zaszokował. Prosił o coś, co pozwoli mu naprawić różdżkę, ale zamiast znaleźć coś w rodzaju warsztatu rzemieślniczego, znalazł sterylne pomieszczenie przypominające salę operacyjną. Na środku prawie pustego pokoju stały stół operacyjny i stolik ze skalpelami, różnymi środkami chemicznymi, narzędziami, których przeznaczenia nie potrafił określić. Obok tego leżała książka. Zaciekawiony Snape podszedł bliżej i aż sapnął na tytuł.

Różdżka w moim ciele to książka, jak okazało się po przeczytaniu wstępu, to poradnik jak umieścić rdzeń różdżki w swojej ręce, dokładniej w kości. Było to okropne, straszne, ale cholernie genialne.

Wgłębiając się coraz bardziej w treść, początkowe niezdecydowanie zmieniło się w chłodną determinację. Jedyną wadą tego rozwiązania był fakt, że gdyby ktoś odciął ci rękę, nie byłeś w stanie odzyskać rdzenia, który na stałe łączył się z krwią, kością i szpikiem. Zalety to na przykład fakt, że nigdy już nie stracisz możliwości używania magii, później było wzmocnienie rdzenia. W różdżce wystarczyło nadłamać rdzeń by ta przestała dziać, a przyrośnięty do kości był w stanie, nawet przy złamanej ręce nadal funkcjonować. Łatwo też było ukryć zmianę. Wystarczyło do zwykłej gałęzi wstawić pojedynczy włos jednorożca lub mały kawałek serca smoka. Magia popłynie przez rękę, ale inni będą widzieć różdżkę. Nawet jeśli postanowią ją sprawdzić, wyczują fałszywy rdzeń.

Zgodnie z instrukcją, która dołączona była na końcu książki, zapewne przez magię zamku, jeśli się zdecyduje, ma po prostu położyć się na fotelu i położyć wyjęty rdzeń obok siebie. Gdy to zrobił, nagle ogarnęła go przyjemna senność. Oddał się jej spokojnie.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz