Rozdział 53

3.9K 313 64
                                    

Hermiona Granger wpadła jak burza na siódme piętro. Zaciskała pięści ze złości i tupała głośno swoimi butami o kamienną podłogę.

Kolejny już raz miała problem ze znalezieniem swojego chłopaka. Gdyby zdarzyło się to raz, nie reagowałaby, ale coraz częściej nie przychodził na umówiony czas na naukę czy ich wieczory sam na sam. Dziś minął limit jej cierpliwości, gdy po raz kolejny czekała ponad godzinę w jego pokoju, aż się pojawi. Miała mu pomóc w pracy domowej albo raczej napisać ją za niego. Więc powinien mieć, choć na tyle przyzwoitości, by się nie spóźniać.

Po oczekiwaniu zdecydowała wziąć sprawy w swoje ręce. Albo Ron weźmie się za siebie, albo zagrozi mu zerwaniem. Miała dość bycia traktowaną jak nieopłacana korepetytorka. Ale w realizacji planu, przeszkadzał jej fakt, że nigdzie nie potrafiła znaleźć rudzielca. Szukała już w jego pokoju, w Pokoju Wspólnym, przy boisku quidditcha, nawet nad Czarnym jeziorem. Nigdzie go nie było.

Pokój życzeń to ostatnie miejsca z jej listy pomysłów. Jeśli tam go nie będzie, to chyba zostanie jej tylko czekać na jutrzejsze śniadanie, tego nigdy nie przegapi. Zdeterminowana prawie przybiegła do obrazu trola i gdy pojawiły się przed nią drzwi, na jej twarzy pojawił się wyraz triumfu. Otworzyła drzwi bardzo zamaszyście i rozejrzała się po pomieszczeniu.

W środku wszystko miało neutralne barwy. Brąz, biele lub delikatne akcenty czerwieni i zieleni. Hermiona nigdy nie spodziewałaby się takich kolorów po swoim chłopaku, ale dużego łóżka na samym końcu pokoju, już na pewno tak. Najwyraźniej Ron postanowił uciec od ich sesji naukowych i się zdrzemnąć.

Przybrała najbardziej zdeterminowany wyraz twarzy, jaki mogła i nabrała powietrza do ust.

- Ronaldzie Billusie Weasley masz poważne kłopoty! - Jej krzyk w tym momencie mógł obudzić zmarłych.

I obudził kogoś, choć nie tego, kogo się spodziewała. Nie przejmując się tym, że pokazuje część swojej nagości, Blaise Zabini przeciągnął się swobodnie na łóżku. Chwilę ziewnął, po czym spojrzał na dziewczynę w progu.

- W czym mogę pomóc? - Mruknął zasypanym głosem.

Granger natychmiast odwróciła się w stronę ściany i stała się czerwona jak burak. Jak mogła się tak pomylić?

- Ja, przepraszam. Szu-szukałam Rona Weasley'a. Ja myślałam, że on tu jest. - Nadal stała niezręczne nie wiedząc co robić.

Jej policzki, choć wydawało się to niemożliwe, z każdą chwilą stawały się coraz bardziej czerwone, a czarownica miała nadzieję zniknąć w jakiś magiczny sposób ze swojego miejsca.

- Ach, więc o to chodzi. - Chłopak dźwigał kołdrę i zaczął szturchać. - Ron, obudź się. Ktoś do ciebie.

Spod pościeli najpierw wychyliły się rude rozczochrane włosy, a później zaspana twarz.

- Co jest? - Mruknął na wpół śpiąc Weasley, a chwilę później musiał zakryć uszy, gdy powietrze rozdarł gniewny krzyk.

Hermiona ze wściekłością wpatrywała się w rudzielca, nie mogąc powstrzymać upokarzania. Jeden z najgorszych uczniów zdradził ją, najjaśniejszą uczennicę pokolenia i to z… mężczyzną. Całkowicie obrzydliwe.

Tupnęła gniewnie nogą i wyszła wściekła, trzaskając drzwiami. Obaj chłopcy patrzyli przez chwilę w szoku na miejsce, gdzie przed chwilą stała dziewczyna.

- Powinieneś ją gonić, czy… - Blaise nie skończył, ponieważ został, pocałowały w usta.

Korzystając jego z dekoncentracji, Ron powalił go na poduszkę, po czym ułożył się na jego klatce piersiowej.

- Nie, wracamy spać. - Powiedział zdecydowaniem Weasley.

Zabini tylko się zaśmiał, ale nie protestował.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz