Rozdział 14

7K 458 143
                                    

Świadomość powoli przebijała się do ospałego umysłu Liliana. Czuł jak coś bardzo delikatnie głaszcze jego ciało. Było to na tyle miłe, że zasyczał z przyjemności. W odpowiedzi na jego syk, usłyszał delikatny śmiech, jeden z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek dane było mu było poznać. Niestety nie zdążył otworzyć oczu by przekonać się kto pieścił jego ciało, ponieważ zapadł w sen.

Chłopak przebudził się kilka godzin później. Najgorsze skutki wyczerpania magicznego ustąpiły, choć całkowite uzupełnienie rdzenia zajmie najpewniej dwa lub trzy dni.

Snape leniwie przeciągnął się i odkrył, że znajduje się w formie węża. Jego długie ciało leżało zwinięte w kłębek na miękkiej, czarnej pościeli. Ciekawy podniósł głowę i rozejrzał się po nieznanym sobie pomieszczeniu. Widać było, że pomieszczenie należało do kogoś bogatego, ale z wyczuciem stylu. Nie było absurdalnej ilości złota, marmuru czy kamieni szlachetnych, ale wszystkie elementy wyposażenia zrobione były z najlepszych materiałów. Na lewej ścianie znajdowało się ogromne okno. Dzięki temu, że zielone zasłony nie zasłaniały widoku, chłopak mógł bez przeszkód podziwiać najpiękniejszy wschód słońca w swoim życiu.

Był tak skupiony na tym widoku, że nie usłyszał gdy ktoś wszedł do pokoju. Dopiero gdy palce zaczęły gładzić jego szyję wyrwał się z letargu i spojrzał na osobę, której udało się zaskoczyć go. Spiął się gdy jego wzrok napotkał czerwone tęczówki, ale po chwili rozluźnił się i pozwolił się głaskać. Cisza trwała w pomieszczeniu przez pewien czas gdy nagle odezwał się Czarny Pan.

~ Mój drogi chyba musisz wracać do szkoły. Za godzinę zaczynasz zajęcia. Byłoby to zbyt podejrzane gdybyś się spóźnił.

~ Tak, mój panie.

Wąż delikatnie spęłz z pościeli na podłogę i tam zmienił swoją postać na ludzką. Z lekkim zdziwieniem zauważył, że jego maska i szaty zniknęły. Zanim ruszył w stronę drzwi skłonił się ostatni raz w pasie, swemu panu. Gdy złapał już za klamkę nagle ramiona owinęły się wokół jego klatki piersiowej.

- Panie? - Zapytał lekko spanikowany chłopak.

- Spokojnie nic ci nie zrobię. Przecież powiedziałeś swoim przyjaciółą, że idziesz na spotkanie ze swoim chłopakiem. Jaki nastolatek wraca z całonocnej schadzki bez żadnego śladu?

To było jedyne ostrzeżenie dla Liliama zanim poczuł wargi na krzywiźnie swojej szczęki. Usta schodziły coraz niżej po szyi zostawiając czerwonawe ślady. Z powodu przyjemności Snape nie był w stanie powstrzymać jęków.

~ Teraz nikt nie podważy twojej nieobecności.

Chłopak mógł tylko otępiale kiwnąć głową. Nagle poczuł jak mroczny znak jest aktywowany, a on sam ląduje za osłonami Hogwartu. Lekko oszołomiony, nie myśląc wiele ruszył do lochów. Będąc w swoim pokoju wziął prysznic, ubrał się w mundurek i spakował książki. Dotarł pod klasę transmutacji - pierwszej poniedziałkowej lekcji - bez przeszkód. Wszyscy byli jeszcze na śniadaniu, ale on nie miał ochoty jeść. Zamiast tego wciąż powtarzał w myślach moment gdy ciepłe wargi dotknęły jego szyji i swoje kompromitujące jęki. Z sesji prywatnych tortur wyrwał go przeciągły gwizd.

- Proszę, proszę. Ktoś tutaj ma bardzo terytorialnego kochanka. - Draco skomentował z kpiącym uśmiechem.

- Nie słuchaj tego palanta. - Odezwała się Pansy. - Jest po prostu zazdrosny. Czekaj chwilę. - Skierowała różdżkę na szyje Snape i wymruczała zaklęcie. - To zaklęcie maskujące.

Lilian podziękował skinieniem głowy i chciał się odwrócić w stronę klasy, gdy ktoś złapał go za ramię.

- Oj, nie tak szybko. Nie ma nic za darmo. Teraz wyśpiewasz mi wszystko.

- Ja…

Z opresji uratowała go nauczycielka transmutacji, która zaprosiła uczniów do klasy.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz