11. Zebranie

7.2K 483 39
                                    

Ciemność i wręcz dzwoniąca w uszach cisza nie pomagały skupić się Lilianowi na zadaniu. Nie pomagał też fakt, że znajdował się na ramionach najbardziej okrutnego i bezwzględnego Czarnego Pana, jakiego świat kiedykolwiek widział. Sztywne ramiona utrudniały komfortowe ułożenie, nie żeby próbował się ruszyć. Stojący w półkręgach śmierciożercy mieli ten sam problem. Próbowali pozostać w całkowitym bezruchu jak posągi by przypadkowym gestem lub niewłaściwą postawą nie narazić się na gniew swojego Lorda.

- Moi drodzy wyznawcy, - Voldemort przemówił głębokim i miłym dla ucha głosem - zapewne zastanawiacie się skąd to nagłe zebranie. Przecież nigdy nie wzywałem was tak niespodziewanie bez ważnego powodu. Otóż mamy pewien problem.

Na to oświadczenie w szeregu pojawiły się niepewne pomruki. Zostały uciszone jednym spojrzeniem. Wszyscy wyczekiwali na oświadczenie, co było idealną okazją dla Snape. Używając Legilimencji, spojrzał prosto w oczy swojego celu. Tropił tę osobę trzy ostatnie spotkania, ale przyniosło to efekt. Wszyscy sprawdzali swoje tarcze na umyśle, gdy ich Pan patrzył, ale nikt nie uważał na węża. Teraz ostatni raz wchodził w obcy, prawie nieosłonięty umysł, by zyskać niepodważalny dowód. W tym przypadku było to wspomnienie rozmowy z Dumbledorem o ostatnim spotkaniu.

~ Znalazłem go. - Syknął Lilian na tyle cicho, że słyszał go tylko Voldemort.

Przez chwilę był pewien, że nie został usłyszały, ale delikatne skinienie głową, które poczuł, przekonało go, że wiadomość dotarła.

Czarny Pan milczał przez chwilę, budując napięcie wśród zgromadzonych osób, by w końcu powiedzieć słodkim głosem;

- W naszych szeregach znaleziono szpiega.

Tym razem w tłumie było słychać głośne rozmowy, a ostre spojrzenie nie wystarczyło do uciszenia. Czarny Pan, by nie stracić uwagi zebranych, wypuścił pasma magii, które pozbawiły jego wyznawców tchu. W sali od razu zapanował idealny spokój. W centrum tej magii znalazł się też niestety Lilian, który z nadmiaru mocy stracił chwilowo przytomność.

Gdy magia wróciła do swojego właściciela, przebudził się, ale znajdował się w półśnie. Nie potrafił przypomnieć sobie, gdzie jest i co tutaj robi. Jego ociężałe ciało nie chciało wykonać ruchu. Nagle poczuł palce, które zaczęły gładzić jego łuski przy końcu czaszki. Ten dotyk jakby wyciągał jego świadomość z letargu. Gdy odzyskał ostrość widzenia i świadomość gdzie jest, z przerażeniem uświadomił sobie, że zamiast na ramionach Lorda znajduje się teraz na jego kolanach, a wyżej wymieniony masuje jego szyję.

~ Przepraszam, mój drogi zapomniałem o wpływie mojej magi na ciebie. Czy już minęły efekty uboczne?

~ Tak już wszystko w porządku. - Syknął lekko zaszokowany chłopak.

~ Dobrze. Więc pokaż teraz wszystkim zdrajcę.

Snape posłusznie zsunął się z kolan i wewnętrzne westchnął z ulgi, że dłużej nie znajduje się w tak krępującej sytuacji. Wyznawcy nadal w lekkim letargu stali nieruchomo próbując dojść do siebie. Zdrajca, na którego polował, stał prawie na końcu sali. Bardzo delikatnie wspiął się po ciele swojej ofiary i gdy znalazł się na odpowiedniej wysokości, ułożył głowę na ramieniu blisko tętnicy. Mężczyzna był zbyt przestraszony, aby krzyczeć, gdy wielki wąż wspinał się po jego ciele.

~ Dobrze, a teraz wstrzyknij jad. - Syknął bardzo zadowolony z siebie Czarny Pan.

Wąż z obrzydzeniem pomyślał o smaku krwi, ale spełnił rozkaz. Po chwili jad mający właściwości podobne do veritaserum zaczął krążyć w organizmie zdrajcy.

- Teraz - pół syk, pół ludzka mowa przyciągnęła uwagę wszystkich w pokoju - nasz szpieg zdradzi nam swoje imię.

Wszystkie oczy, wraz ze spojrzeniem swego pana, zwróciły się w stronę mężczyzny owiniętego przez węża.

- Nazywam się Stan Shunpike. - Zabrzmiał monotonny głos.

Harry Potter i Wężowy NaszyjnikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz