#19 1/? MARATON

684 79 12
                                    

*Error*

Wracaliśmy właśnie z Grillby's. A w sumie nie tyle wracaliśmy, co przechadzaliśmy się po lesie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale Ink praktycznie ciągle zanudzał o tym żebyśmy tu przyszli. Widocznie nie jest mi dane odpocząć. Szkielet coraz szybciej szedł przed siebie, jakby miał sie na cos spóźnić. Ja oczywiście musiałem dotrzymać mu kroku.

-Szyybciej!

Zaczął biec. Szczerze? Wyglądało to w cholerę podejrzanie, no ale co miałem zrobić? Zacząłem biec za nim. Po jakichś pięciu minutach, zdyszani dobieglismy do.. Emm.. Klifu? Mniej więcej tak to wyglądało. Przed nami do ziemi przymocowana była ławka.

-No

Powiedział szkielet dysząc

-Jesteśmy

Nie mam pojęcia dlaczego miałem z nim przyjść akurat tutaj, ale nic nie powiedziałem. Podeszlismy do ławki i na niej usiadliśmy

-Error..

Popatrzylem na niego, on na mnie

-Mam do ciebie kilka ważnych pytań

-Hm? O co chodzi?

-No wiesz.. Miałem pomoc ci znaleźć twojego przyjacie-

-Uh, ty nadal o tym? Ink, wiesz juz wszystko co wiem ja, nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć

-Mm..

Obrócił i spuścił głowę. Uh, naprawdę nic więcej nie pamiętam..

-Jasne

Popatrzył na mnie po czym sie uśmiechnął

-I.. Wybacz ze tak ciągle cie o to wypytuje, wiem ze ci zależy. Tez miałem w dzieciństwie najlepszego przyjaciela. Kontakt nam sie urwał i nie widziałem go długo.. Pewnie nawet teraz by mnie nie rozpoznał

Westchnął

-Huh? Dlaczego tak mówisz? Nie masz przecież takiej pewności. Może nawet gdyby zobaczył cie z daleka, rozpoznał by cie i podbiegł żeby cie wyściskać

-Ta.. Chciałbym żeby tak bylo. Ale minęło juz tyle lat, ze pewnie nie skojarzył by mojego imienia

-Nie przesadzaj Ink, na pewno by tak nie było. Zobaczysz ze jeszcze go spotkasz i znowu będziecie najlepszymi przyjaciółmi. A wtedy będziesz mnie przepraszal za to ze nie wierzyles

Wystawilem język. Ten tylko przewrócił oczami

-Mów jak uwarzasz, ale wiem ze mam racje

/Time skip Void/

*Error*

Wrocilismy do Voidu. Przez cala drogę z lasu.. CAŁĄ DROGE Z LASU Ink opowiadał mi o swoim przyjacielu. Nie żeby cos, widocznie naprawdę go lubił.. Ale bez przesady żeby przez trzydzieści minut ciągle powtarzać ,,był najlepszy". No ale mniejsza o to. Szkielet praktycznie od razu walnął sie na mój hamak. A ze mi nie chciało sie robić drugiego, to walnąłem sie na Inka. Musiał w końcu zejść

-H-huh?

*Ink*

Error położył sie na mnie.. C-co to miało znaczyć?!

-E-Erroor! Zejdz ze mnie!

Zarumienilem sie i oczywiście praktycznie pewne bylo to, ze zauważył kolorki na mojej twarzy

-Naah, mój hamak

Objął mnie i przytulił

-E-Error!

Twarz zaczęła mnie lekko piec. Uh, co za! - Mm.. No niby jest cieplutki i- NIE

-Zeejdź

Zacząłem sie wiercic, ten tylko mocniej mnie w siebie wtulil. Dziad

-Nuu, mój hamaak, ja tu spie

-.. Erroor

W sumie.. Nawet zbytnio nie przeszkadzala mi ta jego bliskość. Można powiedzieć ze Umm.. Czułem sie ,,bezpiecznie"? Jakkolwiek to brzmi, nie żebym sie tak nie czuł w innych miejscach. To.. Po prostu cos innego.

Bądź co bądź po chwili zdecydowałem sie ze miotanie pod nim nie ma żadnego sensu, wiec lezalem sobie spokojnie z zamkniętymi oczami i czekałem na to co zrobi. Szczerze? Myślałem ze zwali mnie z hamaka lub zejdzie, a ten po prostu na mnie leżał i nadal mnie tulil. Czułem sie niezręcznie, no ale nie chciałem mu nic mówić. Jego hamak, to racja.

Po około pięciu minutach Error zaczął sie wiercic. Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale położył mnie na swoim brzuchu, objął i przytulil. Popatrzyłem na jego twarz. Heh, przez sen robi dziiwne rzeczy. Polozylem czaszkę bokiem na jego klatce piersiowej, zamknalem oczy i sie w niego wtuliłem. Leżałem tak kilka minut

-Dobranoc, Ink

Wyszeptal szkielet i dal mi buziaka w czaszkę. Zarumienilem sie, ale nie otwieralem juz oczu. Uśmiechnalem sie delikatnie i zacząłem zasypiac, aż w końcu odpłynąłem

ErrInk ~ Tęczowe Błędy 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz