#22 4/4 MARATON !PRZECZYTAJ!

765 63 44
                                    

*Error*

Po tym jak Ink opowiedział mi o swoim śnie byłem prawie pewny ze znał Kikiego!  Chociaż.. Niby we śnie mógł sie pojawić w jego ciele i- Uhh, znowu zbyt dużo o tym myślę. Właśnie wracalem z Grillby's z jedzeniem dla mnie i Inka. Przeszedłem przez portal i po chwili juz byłem w Voidzie. Zamknął sie za mną, a ja podszedłem do szkieleta. Bujał sie na hamaku

-Heej, Error

Usiadł i popatrzył na reklamowke

-Nie kupiles chyba na tydzien?

Zasmial sie. Pokrecilem głową, usiadlem obok niego i polozylem reklamowke na moich nogach, po czym zacząłem wyciagac opakowania z frytkami i burgerami.

********************

*Ink*

Wybralismy sie na spacer po lesie. W sumie.. Spacery w tym miejscu zawsze są przyjemne. Jest cicho, czasami ptaszki zaćwierkaja. Czego chcieć wiecej?

Error zachowywał sie dzisiaj wyjątkowo dziwnie, nie mam pojęcia dlaczego. Ciągle sie za czymś rozgladal i mnie do siebie przyciągał jakby zaraz miało cos wyskoczyć i nas zaatakować. Zawsze istniała taka opcja, ale on najzwyczajniej przesadzal. No ale co mogłem poradzić?

Szlismy w sumie dobre pol godziny, kiedy zaczęło padac

-Huh?

Szkielet popatrzył w gore. Zrobiłem to samo

-Uhh, teraz?

Westchnal, zdjął swoja bluze i położył ja na mojej głowie

-Załóż to, bo jeszcze zachorujesz

Odslonilem bluze żeby na niego popatrzeć. Rumienil sie. Error sie rumienil. WOW

Uśmiechnąłem sie i zalozylem bluze

-Musimy wracać

-Juz?

Nic nie odpowiedział, cały czas patrzył w jedno miejsce i sie nie ruszał

-Huuh?  Error?

Nadal nic

-ERROR!

Stal jak skala, nie reagowal na moje krzyki. Szybko go objalem i Otworzyłem pod nami portal. Po chwili zjawilismy sie w Voidzie. Stanalem przed nim i poklepalem go po policzku

-E-ej.. Error, nie żartuj sobie ze mnie!

Patrzył ciągle przed siebie i jakby.. Zaczal sie glitchowac

-E-Error! 

Objalem go i przytulilem. P-przeciez musiało mu to przejść! Nie wiedziałem co sie dzieje i jak mu pomoc. Balem sie, ze jeśli po kogoś pójdę to stanie mu sie krzywda.

Kiedy go tulilem, usłyszałem otwierający sie portal. Szybko obrocilem glowe, jednak zanim zobaczyłem kto to byl, zostałem do niego wciągnięty i wylądowałem w jakimś ciemnym pokoju

*Error*

Kiedy przestałem sie glitchowac, rozglądnalem sie po miejscu w którym bylem. Void. Jedyne co mi nie pasowało to to, ze Inka nigdzie nie bylo. Huh, może poszedł do Grillby's?  ZNOWU?  No.. W sumie mozliwe. Podszedłem do mojego hamaka, usiadlem na nim i zacząłem sie bujać

*Ink*

To miejsce pod żadnym kątem nie wyglądało znajomo. W rogu pokoju stało łóżko, obok niego staro wyglądająca szafa. Na ziemi leżały odłamki szkła. Zamiast panikowac, postanowiłem ze za ogarnianie sytuacji zabiore sie na spokojnie. Wstałem, otrzepalem sie i podszedłem do łóżka. Pościel była podziurawiona tak samo jak materac. Podobnie bylo z szafa. Obrocilem sie w jej stronie, po czym chwycilem uchwyt. Zanim jednak zdazylem ja otworzyć, ktoś wszedł do pokoju

-A kogo my tu mamy?~

***************

To juz koniec tego krótkiego maratoniku
No chyba ze uprosicie mnie o jeszcze jakiś rozdział xD

Możecie pisać w komentarzach kto to może być

Wybaczcie ze rozdział nie pojawił sie wczesniej caly, zepsuło sie ;-;

CZEMU NIC NIE PISALISCIE?

ErrInk ~ Tęczowe Błędy 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz