#59

538 38 43
                                    

                           *Error*

TAK CHOLERNIE SIE SPIESZYLEM ZEBY KUPIC JAKIES PIEPRZONE KWIATY!

Dowiedziałem sie kilka minut temu ze WLASNIE W TEJ CHWILI INK JUZ JEST PRZYGOTOWANY DO PORODU, BO DZISIAJ DZIECKO PRZYJDZIE NA SWIAT

Nie wiem jak zareagowali by inni, ale ja sie cholernie stresowalem. Nie miałem pojęcia ile Ink będzie rodził, ani jak będzie to wyglądało! Czulem sie jak przed czyms tak okropnym, jak spotkanie sie twarzą z twarz z Nightmare'm przed jakas wojną czy czyms jeszcze gorszym! Tego się nawet nie da opisać słowami!

Kiedy juz wszedlem do tej pieprzonej kwiaciarni, okazalo sie ze jest kolejka DUZA KOLEJKA

Ustawilem sie szybko na koncu, zeby nikt czasem nie wszedl tam przede mną. Czekanie na kupienie kwiatka, phi, nie wierze w to po prostu. Nie mogli przyjść kiedy indziej? Musieli akurat teraz, kiedy sie spiesze? 

Miałem zamiar stad wyjsc, ale kurde no, bardzo chciałem kupić mu tego głupiego kwiatka, nawet jeśli mialbym stać tutaj caly dzień!

Kilka osób juz przeszło, a mi wydawalo sie jakby ta kolejka ciągle sie zwiększała. Miałem ochotę powiedzieć wrzystkim zeby mnie przepuścili bo mam na głowie cos ważnego, lub chamsko sie wepchnąc, ale przez to mógłbym mieć problemy i siedział bym tu dłużej

Kiedy juz w koncu udało mi sie dojść do kasy, zacząłem wymyślać jakiego to cudownego kwiatka ma mi dac, oraz jak bosko go przyozdobić. Sprzedawczyni dala mi kwiatka. Zaplacilem i wybieglem z kwiaciarni, a następnie poznałem w strone szpitala

-*-*-*-*-*-*-*-*-
Wbieglem do niego i podbiegłem do recepcji aby dowiedzieć sie gdzie teraz jest. Po otrzymaniu informacji od razu udalem sie do sali. Będąc juz przy drzwiach, lekarz szybko mnie zatrzymal, mówiąc ze mam tam nie wchodzić. Nawet to, ze powiedziałem ze jesteśmy z Inkiem razem nic nie dawało. Usiadlem juz wkurwiony na krześle obok sali. Miałem ochotę to wszystko w kosmos wypieprzyc. NIE CHCIELI MNIE DOPUSCIC DO PORODU MOJEGO DZIECKA DO CHOLERY JASNEJ!

Po kilkunastu minutach zaczalem słyszeć krzyki Inka. Polozylem kwiatka, a raczej bukiet na siedzeniu obok i scisnalem swoje dlonie. Rodził. Beze mnie.. Co jeśli pomyślał, że nie chciałem przyjść? Ze balem sie odpowiedzialności?.. Co jeśli we mnie zwatpi?

Uh, wszystko przez durnego lekarza! Powinienem teraz trzymać go tam za reke i wspierac, a nie siedzieć na korytarzu i myśleć i tym jakie piekło teraz przeżywa. Czulem sie jak ostatni cham

-*-*-*-*-*-*-*-*-

Trzy godziny. TRZY GODZINY JUZ TEGO SLUCHAM, NADAL NIE MAJA ZAMIARU MNIE TAM WPUSZCZAC, A NA DODATEK SLYSZE ZE INK CZUJE SIE CORAZ GORZEJ

Huh.. Zaraz.. Juz?..

Po chwili przestałem słyszeć krzyki Inka, za to usłyszałem płacz dziecka. Szybko sie podnioslem i stanąłem przed drzwiami, uprzednio chwytając bukiet. Lekarz otworzył drzwi i na mnie spojrzał. Po krótkiej dyskusji wreszcie mnie tam wpuścił! Oczywiście Ink wcześniej sie wtrącił. Wszedlem do sali. Na łóżku siedział Ink, trzymając małego, uroczego szkielecika na rekach, owinietego reczniczkiem. Maluch patrzył w jego oczy tak, jakby byl nimi zafascynowany. Heh, co sie dziwić

Podszedłem do nich cicho i pocałowałem Ina w czolo

-Hej skarbie, jak sie czujesz?

Powiedziałem sciszonym głosem aby nie wystraszyc dziecka. Ink uśmiechnął sie i popatrzył w moje oczy

-Jest cudowny, prawda?

Miał lzy w oczach. Spojrzałem na dzieciaka, który teraz wpatrywal sie we mnie. Kiwnalem głową i ostrożnie dalem maluchowi buziaka w czółko. Zachichotal cicho i powoli wyciągnął rączki w moja strone

-Chyba chce sie w ciebie wtulic

Ink cicho sie zasmial. Wziąłem malucha na rece, uważając na każdy moj ruch, po czym go w siebie wtuliłem. Byl taki uroczy

-Wiec.. Jak go nazwiemy?

Popatrzylem na niego i na chwile sie zamyslilem

-Uh.. Nie mam pojęcia, kochanie

Inky cicho westchnął i znowu popatrzyl na malucha, ktory jak sie okazało, zasnął

-Wiesz.. Myślałem juz nad imieniem dziecka, miałem sporo pomysłów, ale w sumie każde bylo takie.. ,,Typowe"?

Zamruczał cicho

-Jest naprawdę wyjątkowy

Pomizial go po policzku

-Mysle.. Myślę ze powinniśmy myśleć nieszablonowo

Zastanawialem sie przez chwile, po czym obaj wypowiedzielismy słowa w tym samym momencie

-Paper?

-Jam?

Popatrzylismy sobie w oczy, po czym zaczęliśmy cicho sie śmiać

-A wiec moze PaperJam?

Kiwnalem glowa. W sumie.. To imię do niego pasowało

-A więc

Dalem maluchowi buziaka w nos

-Witaj w rodzinie

Uśmiechnalem sie

-PaperJam

-*-*-*--*-*-*--*-*-*--*-*--*-*-*-*-*-

Hehe, wiem ze sie zawiedliscie XD

ErrInk ~ Tęczowe Błędy 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz