*Ink*
Jak zwykle na mnie spadło robienie obiadu. Error zawsze twierdzi, że moja kuchnia jest wyśmienita i że jeśli dotknął by chociaż jednego garnka, na pewno od razu by go zniszczył. Bez problemu można sie domyślić, że po prostu probuje się od tego wymigać, w końcu dobrowolnie nigdy nie zrobiłby nic do jedzenia.
Dzisiaj jak zwykle znowu zaczął prawić mi komplementy na temat tego, jak dobre jedzenie robię, żeby tylko mieć z tym spokój. Postanowiłem zrobić coś innego niż zazwyczaj, z okazji tego, że właśnie są walentynki. W końcu to tylko jeden dzień w roku, dlaczego by w takim razie nie urozmaicić czymś innym naszych codziennych czynności?
Oprócz obiadu, który w tym dniu zrobiłem na słodko, zajalem sie także deserem, który osobiście uwielbiałem i miałem szczera nadzieje, że Errorowi i dzieciakom zasmakuje. Podczas robienia ciasta, które miało wylądować na stole tuż po zjedzeniu obiadu, usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi wyjściowych. Nie zdziwiło by mnie to w prawdzie, gdybym wiedział, że nasze pociechy są w domu. One niestety przebywały właśnie poza nim, więc jedyna osobą, która mogła wyjść, był właśnie Error. Spojrzałem na drzwi, które w tej chwili były już zamknięte. Nie usłyszałem dźwięku zamka, więc na pewno nie zamykał ich na klucz. Postanowiłem przerwać robienie ciasta, aby sprawdzić, co ma zamiar zrobić. W końcu wyszedł bez słowa i tak po prostu zostawił mnie samego w domu.
Poszedłem do drzwi, otworzyłem je i sie rozejrzałem, jednak nigdzie nie widziałem mojego partnera. Wyszedłem z domu, obszedłem go dookoła, wyszedłem nawet trochę poza nasz ogródek, jednak jego już nigdzie nie było. Jedyne, co rzuciło mi sie mi sie w oczy, to ślady po butach na błocie, które powstało po deszczu, który rozszalał sie w nocy. Może i nie zaniepokoiło by mnie to, gdyby to były ślady jedynie butów Errora. Oprócz nich, były również kolejne, wyglądające na świeże ślady tuż obok tych, które należały do niego. Po moim ciele przeszły dreszcze, a w mojej głowie od razu pojawiły sie najczarniejsze scenariusze. W mojej głowie pojawiło sie pytanie, które sprawiło, że poczułem sie naprawdę słabo.
,,Czy Error mnie zdradził?"
Wróciłem do domu. Podczas robienia ciasta ciagle myślałem o tej jednej rzeczy. Co jakiś czas po moich policzkach spływały pojedyncze łzy. Miałem ochotę płakać, ale z całych sił starałem się myśleć o tym, że to tylko mój wymysł, a Error jest mi wierny i ciągle kocha mnie tak samo bardzo, a nawet i bardziej. Minęło jakieś półtorej godziny, zanim ciasto było już całkowicie gotowe. Schowałem je do lodówki, usiadłem na krześle i odetchnąłem z ulgą. Moja ręka mimowolnie sięgnęła do kieszeni po telefon. Bałem się zadzwonić. Bałem się o to, że odbierze ktoś inny, lub odbierze on i powie mi, że to koniec, że to nie ma sensu, że poznał kogoś znacznie lepszego, z kim chce spędzić resztę swojego życia. Po moim policzku spłynęła kolejna łza. Mimo lęku przed bólem, którego tak bardzo sie spodziewałem, zadzwoniłem do niego. Minęło 5 sekund, następnie 10. Nikt nie odbierał telefonu. Usłyszałem pocztę głosową.
,,Co, jeśli teraz robi coś, czego nie powinien właśnie z tą osobą?"
Zacisnąłem zęby i zadzwoniłem kolejny raz, tym razem także spodziewając się poczty głosowej. Zanim jednak minęło 5 sekund, usłyszałem dźwięk, który słyszałem zawsze, kiedy odbierał.
-Error? Error, gdzie jestes? Co ro-
Ponownie usłyszałem pocztę głosową. Nie odebrał telefonu. On nie chciał go odebrać, nie chciał słyszeć melodii, która słyszał zawsze, kiedy do niego dzwoniłem. Zacisnąłem dłoń na telefonie. Moja szczęka zaczęła drżeć, a po policzkach spłynęło mnóstwo łez.
CZYTASZ
ErrInk ~ Tęczowe Błędy 🌈
Fanfiction/książka może w pierwszych rozdzialach nie zachęcać do czytania, jednak potem wszystko sie rozkreci, a moj styl pisania poprawi :D (a przynajmniej mam taka nadzieje :T) / Twórca i Niszczyciel Biel i Czerń Dobro i Zło. Czy różnice na prawdę się przyc...