#63

443 37 66
                                    

Na wstępie dodam, że w tym rozdziale nie ma żadnego lemona

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

*Error*

Otworzyłem oczy i rozejrzałem sie po pokoju. Większość świeczek po całej nocy kompletnie sie wypalilo, kilka prawdopodobnie przestało sie palić. Było wyjątkowo ciemno i moge sie założyć, ze to nie przed żaluzje w oknach. Wtulilem w siebie Inka, który leżał na mnie i nadal spał. Uh, ta noc była boska

Kiedy już kompletnie sie wybudzilem, usłyszałem głośny grzmot i pisk.. PJ'a? Obrocilem glowe, a moim oczom ukazał sie skulony maluch, w naszym łóżku, pod nasza koldra, tulacy moja rękę. Może i byłbym w mniejszym szoku, gdyby nie to, ze ja i Ink byliśmy nadzy, a młody mógł zobaczyc DOSLOWNIE WSZYSTKO

Na moje szczęście, bielizna Inka nie leżała daleko i bardzo łatwo bylo ja zauważyć. Unioslem ja magia i do siebie Przybliżyłem, po czym również dzięki niej zacząłem go ubierać. Objalem jedna ręką malucha, starając sie jakoś zasłonic mu widok. Kiedy tylko polozylem dlon na jego plecach, otworzył oczy, podniósł sie i popatrzył na mnie. Lezki spływały po jego policzkach. Po krótkiej chwili objął moja szyje i mocno mnie przytulil

-Hej, skarbie.. Długo tutaj leżałes?

Pokiwal główka i przytulil mnie mocniej

-Oj, malutki.. Nie masz sie czego bać

Ciepło sie umiechnalem

-Burza nie zrobi ci nic złego

Zacząłem miziac tył jego czaszki

-Ty bardziej, ze masz baaardzo odważnego tatusia, który by cie obronił

Cicho sie zasmialem. Młody sie ode mnie odsunął. Chwile jeszcze na mnie patrzył, po czym uśmiechnął sie, kiwnal glowa i przetarl oczka

Poczułem jak Ink sie podnosi i siada na moim brzuchu. PJ szybko otworzył oczy, a jego wzrok powędrował na mamusie

-Mamusiu! 

Wskoczył na niego i objął. Ink pewnie zdezorientowany również szybko go objął, po czym otworzył szeroko oczy, jakby sie czegoś wystraszył

-Mm.. Jammy, nie Strasz tak mamusi

Westchnął z ulga i go w siebie Wtulił. Mały tylko zachichotal i Pokiwal glowa

-*-*-*-*-*-*-*-*-

Była juz pora obiadu, a właściwie praktycznie jej koniec. Siedzieliśmy przy stole i dojadalismy juz resztki, ktore zostały na talerzach

-Mamusiuuu?

Spojrzelismy obaj na Jamy'ego

-Tak, kochanie?

-A dlacego w nocy ksycałaś?

Ink przez chwile wyglądał na zamyslonego. Po paru sekundach mocno sie zarumienil

-W-wlasnie! Ruru, dlaczego Mamusia krzyczała?

Spojrzał na mnie z uśmiechem. Phi, sprytny

-Tatuś robił Mamusi masaż

Usmiechnalem sie

-Mamusie baardzo bolaly kosteczki po całym dniu

Jam otworzył usta i wpatrywal sie w moje oczy

-Hoo.. Jammys tez bedzie masowal kostecki Mamusi! Tatuś naucy Jammy'ego!

Ink wybuchnął śmiechem, ja tylko kiwnalem głową. Moze wtedy to Jammy bedzie go masowal.. MASOWAL, NIC INNEGO, MA. SO. WAŁ

Skończylismy obiad. Dzisiaj na szczęście byl dzien wolny, więc maluch nie musiał isc do przedszkola w tym deszczu, co na pewno zaoszczędzilo mu choroby. Pobiegł bawić sie do swojego pokoju, a ja pomoglem Inkowi zmyć naczynia, a przynajmniej robiłem to do czasu, aż nie zaczął bolec go brzuch

-Uhh.. Napchalem sie obiadem

Westchnął. Wziąłem go na ręce jak pannę młodą i zanioslem do pokoju

-W takim razie ty odpoczniesz, a ja sie wszystkim zajme

Wyglądał na zawiedzionego. Mimo wszystko sprzątanie sprawiało mu całkiem dużą przyjemność i lubił to robić

-Ruruś, poradze sobie..

Pokrecilem glowa i polozylem go na łóżku

-Masz odpoczywać. Nie chce cie widzieć na nogach, dopóki nie poczujesz sie lepiej

Przewrócił oczami i Pokiwal glowa. Przykrylem go koldra, Wyszedłem z pokoju i zamknalem na sobą drzwi, po czym udalem sie do kuchni, żeby dokończyć zmywanie

-*-*-*-*-*-*-*-*-

Po skończonym zmywaniu, ogarnięciu kuchni i krótkiej zabawie z synkiem, Wróciłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i wszedlem do środka, a moim oczom ukazał sie Ink leżący na ziemi. Świeczki i reszta rzeczy z wczoraj była poukładana na szafkach. Szybko podszedlem do szkieleta. Byl zaczerwieniony na twarzy, dyszal i sie pocil

-Ink?

Delikatnie poklepalem go po policzku. Prawdopodobnie stracił przytomność. Niewiele juz myśląc, zadzwoniłem po karetkę, nie mogłem pozwolić na to, żeby cos mu sie stało

Kiedy juz karetka zabrała Inka, z Jammym pobieglismy do szpitala, żeby na bieżąco być z tym, co mu sie stało. W korytarzu siedzielismy jakas godzinę. Maluch grał na moim telefonie, więc nie odczuwał tego tak bardzo jak ja

Byłem tak cholernie szczęśliwy, kiedy wreszcie lekarz otworzył drzwi do sali i pozwolił nam wejść. Chwyciłem Jama za reke i wszedlem do sali. Spojrzalem na Inka, który juz sie obudził. Wyglądał na zmieszanego. Spojrzalem na lekarza, który tylko wysłał mi spokojne spójrzenie, po czym wyszedł z sali, zamykając drzwi

Podszedlem do Inka, usiadlem na krzeselku i posadzilem synka na nogach. Uśmiechnalem sie i położyłem dlon na dloni szkieleta

-Jak sie czujesz, kochanie?

Zacząłem ja miziac. Widzialem, ze wahał sie przed odpowiedzią

-Skarbie, ja..

Wziął głęboki wdech i popatrzyl w moje oczy

-Ja.. Jestem w ciąży

-*-*-*-*--*-*-*-*--*-*-*-*-*-

Za nami kolejny rozdział! Książka powoli zbliża sie ku końcowi, ale dla tych, którzy lubia ten ship również w innych AU, mam dobra wiadomość, ponieważ z końcem tej książki zacznie sie kolejny ErrInk!
Oczywiście nie bede ,,kończyła" tak kompletnie tej książki. Bede dodawała jakies bonusowe rozdziały, wiadomo, cos na walentynki, halloween i tak dalej :D

No cóż, w sumie póki co to na tyle. Miłego dzionka kochani!

ErrInk ~ Tęczowe Błędy 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz