#21 3/? MARATON

685 72 7
                                    

*Sen Inka*

Biegłem za Ruru, bawilismy sie w berka. Uh, dlaczego on musi być taki szybkiii? Biegnąc nie patrzylem pod nogi, czym tez nie zauwazylem kamienia. Potknalem sie o niego i upadłem. Szkielet zatrzymał sie, obrócił, popatrzył na mnie po czym do mnie podbiegł

-N-nic ci nie jest?

Powiedział ze slyszalnym zmartwieniem w głosie. Obrocilem sie na plecy i popatrzylem na niego ze łzami w oczach. Obdarłem sobie kolano. Ten kiedy tylko to zobaczyl, wziął mnie na ręce jak pannę młodą, wstał i zaczal biec w kierunku domku w którym mieszkał. Po chwili znaleźliśmy sie w jego pokoju. Posadził mnie na swoim łóżku. Po jakiejs minucie przyszedl z miską z chłodną woda, reczniczkiem oraz plastraimi. Przemyl ranę woda po czym ja zakleil. Usiadł obok mnie, dal mi buziaka w czoło i ciepło sie do mnie uśmiechnął

-Zaraz powinno przestać bolec

Przytulil mnie a ja odwzajemnilem uścisk. Był ciepluutki. Puścił mnie i nieco sie odsunąl

-Zagramy w inna gre?

-Huh?

Popatrzyłem na niego z uśmiechem

-Jaką?

Zacząłem machac jedna noga. Ten tylko zachichotał, wstał i podszedł do szafy. Otworzył ja i wyciągnął z niej sporawej wielkości pudełko. Podszedł do łóżka, ponownie usiadł obok mnie i położył pudełko na naszych nogach

-Gra planszowa!

Granie z Rurusiem w gry planszowe było jednym z moich ulubionych zajęć! Jak mogłem odmówić?

Szkielet rozłożył na łóżku plansze. Wybralismy sobie pionki i zaczęliśmy grac. Rzucilem kostką, a sekunde później okno gwałtownie sie otworzyło. Obaj szybko obrocilismy głowy żeby zobaczyć co to było. Ruru zszedł z łóżka, podbiegł do okna i wychylil sie żeby zobaczyć co mogło być powodem sytuacji

-Nic tu nie ma

Wyprostowal sie, obrócił i popatrzył na mnie

-Zaczekaj tutaj, zaraz wrócę

Podbiegł do drzwi, otworzył je po czym wybiegł z pokoju. Zaniepokoiłem sie, jednak zostałem w miejscu w którym siedzialem.

Po kilku juz minutach siedzenia bezczynnie postanowiłem zobaczyć gdzie jest Ruru, w końcu całkiem długo nie wracał. Kiedy tylko wstałem, usłyszałem pisk zza okna, podbieglem do niego, a moim oczom ukazal sie szkielet i.. Jakas dziwna postać. Odbieglem od okna, wybieglem z pokoju i popedzilem w stronę drzwi wyjściowych. Otworzyłem je i poznałem z strone dźwięku. Kiedy dotarlem, Ruru leżał ranny pod jakimś ciemnym szkieletem z mackami

-Z-zostaw go!

Obaj obrócili głowy w moja strone a ja zaslonilem dłonią usta. Nieznajomy szeroko sie uśmiechnął po czym przebił macką brzuch Ruru. W moich oczach pojawiły sie łzy

-UCIEKAJ!

Moj przyjaciel zaczął płakać i piszczec z bolu. Coraz wiecej macek przebijalo jego ciało.

Nieznajomy nagle zniknął. Podbieglem szybko do szkieleta i usiadlem obok. Polozylem dłoń na jego klatce piersiowej. Po moich policzkach spływało mnostwo lez. Zacząłem go leczyć. Ten popatrzył na mnie i położył dłoń na mojej.. Powoli się wykrwawiał

-W-wyt-trzym-maj..

Mówiłem przez łzy. Szkielet uśmiechnął sie boleśnie i powoli podniósł jedna rękę, aby następnie położyć dłoń na moim policzku

-P-przes-stan, K-kiki..

Łzy spływały po jego policzkach

-T-to kon-niec..

-N-nie! T-to nie kon-niec!

Używalem coraz wiecej magii do leczenia, jednak to nie pomagalo. Szkielet zaczął zamieniać sie w proch

-N-nie.. N-NIE!

Ciągle go leczylem. Miałem nadzieje ze to pomoże.. Musiało.. Kiedy juz prawie cale jego ciało zniknęło, położył druga dłoń na moim drugim policzku, przyciagnal moja twarz do jego twarzy

-Kocham cie..

Wyszeptal po czym pocałował mnie w usta.. I zniknął

********* ******* ********

ErrInk ~ Tęczowe Błędy 🌈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz