Uczucia, które się przez nich właśnie przetoczyły były skrajnie różne, ale miały ten sam efekt. Oboje stali w bezruchu jak rażeni prądem i nie mogli oderwać od siebie oczu.
Adrien poczuł się, jakby właśnie zyskał rzeczywiste potwierdzenie tego, co dotychczas było tylko jego domysłem. Oto ujrzał Marinette i Ethana razem – skrojonych idealnie dla siebie. Zrozumiał wówczas, że a i owszem, zniszczył to. On, nikt inny. Zrobiło mu się mdło i niedobrze, bo przecież jak mógł do tego w ogóle dopuścić. Wystarczył tylko tydzień, aby ostatnie pięć lat odeszło w niepamięć. Dla niej. Bo najwyraźniej nigdy go prawdziwie nie kochała. Ale to moja wina, myślał jednocześnie.
Tymczasem Marinette była wściekła. Podczas gdy ona wariowała w ciągu ostatnich dni, Adrien z podkulonym ogonem poszedł po prostu do niej. Do tej, z którą ją zdradził. Kobieta nie mogła w to uwierzyć. Fakt, że Adrien miał się dobrze, był dla niej abstrakcją. Kompletnie nie rozumiała jego położenia i nawet nie chciała zrozumieć. Pewnym było jednak, że poczuła się okrutnie zraniona, a jeszcze minutę temu była w stanie się uśmiechnąć.
Całej tej sytuacji przyglądali się Mei i Ethan. O ile kobieta była raczej zdezorientowana i niepewna, to mężczyzna od razu wiedział, co należało zrobić. Złapał Marinette za rękę, po czym zdecydowanym ruchem zaprowadził z powrotem do windy. Nim zdążyła zdać sobie z tego sprawę, była już na ziemi, mniej więcej 300 metrów dalej od Adriena.
Wtedy też nagle wybudziła się z letargu. Wściekłość pierw wstąpiła na jej twarz, aby potem ustąpić miejsca jakiejś dziwnej mieszance niepewności i skupienia. Ethan ciągle mocno trzymał ją za rękę, teraz ciągnąc definitywnie w stronę taksówek.
Właśnie w tym momencie Marinette zdała sobie sprawę z tego, że Ethan jej zaimponował. Patrzyła na jego sylwetkę, zmierzwione włosy i dłoń splecioną z jej palcami, aby zrozumieć, że gdyby nie on, prawdopodobnie doszłoby na wieży do całej serii niepotrzebnych zdarzeń. Na pewno byłoby z nią gorzej. Ale dzięki mężczyźnie nie miała czasu na żaden wybuch i eskalację emocji. Owszem, zobaczyła i pomyślała swoje, jednak to wszystko.
Kiedy wsiedli już do taksówki, a Ethan podyktował adres jej domu, poczuła się w obowiązku podziękować.
– Dziękuję – wyszeptała. – Za to... i za cały ten dzień.
Ethan dopiero teraz jakby spotulniał i uspokoił się. Na jego twarz znów spłynęła ulga przemieszana z szelmowskim uśmiechem. Nie odpowiedział jednak. Zamiast tego podniósł delikatnie ich splecione dłonie, po czym złożył subtelny pocałunek na wierzchu ręki Marinette.
Kobietę przeszły dreszcze. Mogłaby przysiąc, że właśnie coś ją poraziło, a tym czymś były usta Ethana na jej dłoni. Przełknęła głośno ślinę.
Tymczasem Ethan odłożył jej rękę, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, co zrobił. Marinette ledwo radziła sobie z mieszanką uczuć, które ją opanowały. Jeszcze kilka minut temu była wściekła i zrozpaczona jednocześnie, a teraz całe jej ciało szalało. Wrzała od środka wiedząc doskonale, że to źle – bo przecież nie powinna. Ba, to było niepoważne. Nagle poczuła pożądanie? Akurat po tym, jak zyskała pewność, że małżonek spędzał czas z kochanką?
Kobieta momentalnie odsunęła się od Ethana, jakby chcąc obrócić w stronę szyby. To nie był jednak do końca dobry wybór. W jej odbiciu ciągle widziała twarz mężczyzny. Nie mogła nasycić się tym, jaki był przystojny. Każdy centymetr jego skóry wydał się Marinette pociągający. Zupełnie jakby znowu była w Nowym Jorku, deptała po płatkach róż i szła do salonu, w którym miała po raz pierwszy zdać sobie sprawę z wagi rozkoszy.
Potem nagle w jej głowie zamajaczyło pytanie – dlaczego miałabym się hamować? I nie znalazła na nie odpowiedzi.
Ethan był kompletnie zdezorientowany, kiedy Marinette niespodziewanie opadła na jego ramię, jedną dłoń jakby od niechcenia składając na jego udzie. Przyjrzał się kobiecie uważanie, aby chwilę potem poczuć, że ta lekko się podniosła. Spojrzała wówczas na niego ukradkiem, a oczy miała całkowicie rozmarzone, i natychmiast sięgnęła jego ust. Mężczyzna chwilowo zamarł, lecz nie omieszkał przerywać. Odwzajemnił pocałunek Marinette, czując zresztą, że był bardzo natarczywy. Na pewno nie miał za wiele wspólnego z subtelnością.
CZYTASZ
Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]
FanfictionMinęło 5 lat od pogodzenia się ze swoim naznaczeniem. 5 lat spokoju, miłości i sukcesów. Jednak co zrobią Biedronka i Czarny Kot, gdy powrócą dawne problemy, a świat zadrży w posadach? Czy pogodzą się ze swoim dziedzictwem? Kontynuacja trylogii Mira...