Wszystko było dokładnie zaplanowane. Specjalnie przejrzał bilingi sprzed dwóch lat, aby wreszcie dokopać się do jego numeru. Dziękował sobie w duchu, że nie porzucił w niepamięć tego wieczoru, kiedy wraz z Anią utknęli na jakimś pustkowiu między Chicago a nieokreśloną wsią. Cudem dodzwonili się do rodziny dziewczyny z prośbą o pomoc, którą ostatecznie udzielił im Pierre.
– Dziecko drogie. Jak Boga kocham, nie mogę całymi dniami rozmawiać z tym wujasem, Jonem. Aż mi wakacje zbrzydły – tłumaczył, ratując ich akumulator. – Jestem taki bogaty, kupiłem willę na przedmieściach, w Ameryce to my tamto i sramto. A w dupie to mam.
Ethan nie miał zielonego pojęcia, że dwa lata później telefon do Pierra będzie kluczem do spotkania z Marinette.
Kiedy któregoś wieczoru ujrzał Pierra pod kamienicą, w której mieszkali Alya i Nino, myślał, że zwariował. Już spotkanie go w Ameryce i to w roli wujka Ani było dużym szokiem. Miał wrażenie, że ten niecodzienny taksówkarz go zwyczajnie prześladował. Ale Pierre w roli pełnoprawnego pomocnika superbohaterów pod przykrywką szofera? Tego było już za dużo. Kiedy jednak usłyszał to z ust Nino, musiał uznać, że tak – właśnie taką rolę pełni ten przedziwny Polaczek.
A teraz ten przedziwny Polaczek ratował mu życie. Co za ironia.
Spodziewał się, że Marinette będzie w kiepskim stanie, ale nie wyglądała wcale źle. Była przede wszystkim blada i zblazowana. Nie miała jednak śladów niedawnego płaczu czy paniki. Paradoksalnie wydawała się... martwa. Nawet widok Ethana nie bardzo ją poruszył.
– Ethan? – zapytała cicho.
– Cześć – odparł z zakłopotaniem. – Przepraszam, że tak cię nachodzę, ale umówiłem się tutaj z Pierrem. Ma mi pomóc z dokumentami i mieszkaniem...
Marinette przytaknęła ze zrozumieniem. Pierre pełnił przeróżne role, a podrabianie dokumentów było jedną z jego specjalności. Tylko dzięki niemu Mei mogła podjąć pracę, kiedy Adrien zniknął w Stanach. A przecież Ethan był w bardzo podobnej sytuacji – też przebywał we Francji nielegalnie. Tak, to było jasne, że potrzebował pomocy Pierre'a.
– Spóźni się... – wymamrotała bezwiednie. – Zawsze się spóźnia. Wejdź.
Kiedy Marinette uchyliła drzwi szerzej, Ethan pomyślał sobie tylko: zgodnie z planem.
– Dlaczego umówiliście się tutaj? – kobieta zapytała, kiedy Amerykanin ściągał kurtkę.
– To nie był mój pomysł – skłamał. – Propozycji było wiele, ale okazało się, że nie bardzo znam Paryż, a potem Pierre był już na mnie taki zły, że kazałem mu rzucić pierwszy lepszy adres. I najwyraźniej miał być w pobliżu, ale-
– Cały Pierre – wymamrotała. – W pobliżu pewnie jest. Zwykle je lunch w kawiarni za rogiem. Tak przez dwie godziny.
– Ah taak...
Stali teraz naprzeciwko siebie w niezręcznej ciszy. Marinette dopiero po chwili jakby wybudziła się i zaproponowała kawę. Chwilę później oboje byli już w kuchni, gdzie kobieta włączyła ekspres.
– Tatuaż... – powiedziała, sięgając po kubek. – Nie pasuje to do ciebie.
Ethan mimowolnie położył rękę na przedramieniu, gdzie znajdował się niewielki, czarny tatuaż.
– Do starego mnie może i owszem – powiedział bez namysłu, lecz szybko zreflektował się. – To znaczy podoba mi się. Po prostu.
– Ma jakieś znaczenie? – postawiła kubek przed mężczyzną.
CZYTASZ
Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]
FanficMinęło 5 lat od pogodzenia się ze swoim naznaczeniem. 5 lat spokoju, miłości i sukcesów. Jednak co zrobią Biedronka i Czarny Kot, gdy powrócą dawne problemy, a świat zadrży w posadach? Czy pogodzą się ze swoim dziedzictwem? Kontynuacja trylogii Mira...