Rozdział 83 „Masz jeszcze siły, kotku?"

107 12 1
                                    


     Kot wiedział, że gdyby nie zaakumanizowana Małpa nie dałby sobie rady. Bolało go już właściwie wszystko, a najbardziej dłoń porażona kilkudziesięcioma kotaklizmami. Następnego użyć by nie mógł, więc stracił swoją najskuteczniejszą broń. Dlatego też, kiedy Małpa osłoniła go przed Szczurem, a Marinette zniknęła pod powierzchnią, włożył wszystkie swoje siły w to, aby udawać. Mimo drżenia mięśni wstał na równe nogi. Przyjął postawę osoby gotowej do walki i tylko czekał, aż Szczur zrobi swoje. Nie trwało to długo. Małpa walczyła mimo wszystko w  letargu, bo przecież nie była świadoma, co robi. 

Przeciwnik nabierał coraz większej pewności siebie, ale błysk w jego oku zniknął wręcz natychmiast, gdy zagrożeniem stał się też Kot. Mężczyzna zdawał się aktywować kolejny kotaklizm, a tego nie należało lekceważyć. Szczur skupił całą swą uwag na szukaniu słabych punktów, które pomogłyby mu w uniknięciu katastrofy, jak to miało miejsce podczas walki Konia z Kotem. Próżno – nie wiedział, że Adrien tylko upozorował kotaklizm, bo tak naprawdę nie mógłby go zaatakować. Szczur rozkojarzył się. Pałka Małpy znikąd znalazła się na jego potylicy. Stracił przytomność i padł w długą. Kot resztkami sił podszedł do niego i odebrał mu miraculum.

Spłynęła na niego ogromna ulga. Niestety chwilowa.

Gdy z powrotem ujrzał Marinette, pojawiła się w nim wątpliwość. Kobieta stanęła nad wyrwą, w której przed chwilą tkwiła, ale nie wyglądała na kogoś, kto właśnie pokonał Konia. Wręcz przeciwnie – w jej oczach plątała się przerażająca niepewność. Adrien znał Biedronkę od podszewki i wiedział, że był to wzrok mówiący „nie wiem, czy mi się udało". Chciał więc przygotować się na wszystko, ale ciało mu na to jeszcze nie pozwalało. Z tego powodu, gdy z wyrwy w tempie błyskawicy wydostał się też Koń, w żaden sposób nie zareagował. Marinette tak samo, bo przeciwnik ruszył w nieoczywistym kierunku. Z zadziwiającą prędkością pognał do Małpy, na której szyję zarzucił własne wędzidło. Wyhamował kilka metrów dalej.

Wkrótce stało się jasne, że Koń użył na Małpie swojej mocy specjalnej. Kobieta w ciągu sekundy nabrała rumieńców, jej skóra wyraźnie się napięła, a wzrok przestał być otępiały. Nie była już pod władzą Gabriela, a to zmusiło Kota do natychmiastowej ewakuacji. Mimo braku sił wybił się w powietrze i wylądował daleko od przeciwników. Biedronka stanęła z nim ramię w ramię.

– Nie damy im rady – Kot stwierdził, nie tracąc skupienia.

Biedronka zacisnęła dłonie na jojo. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale usłyszenie tego z ust Adriena podziałało na nią jak sole trzeźwiące. Rzeczywiście, znowu wrócili do punktu wyjścia. Walka dwóch na dwóch, ale teraz byli wyraźnie osłabieni. Szczura zastąpiła Małpa, która zyskała pełnię sił dzięki mocy „ozdrowienia" Konia. Szanse były niewielkie. Całe to starcie zdawało się już ciągnąć w nieskończoność i brakowało nadziei na sukces. Marinette nie mogła się wyzbyć wrażenia, że gdyby nie ich prywatne sprawy, dużo lepiej radziliby sobie na polu walki.

– Potrzebujemy wsparcia – powiedziała z wielką gulą w gardle.

– Wyżej – rzucił, łapiąc oddech. – Musimy dostać się wyżej. Stąd nikt nas nie widzi.

– Dasz radę?

Biedronka spojrzała z troską na partnera, który nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Nim zdążył na cokolwiek się zdecydować, kobieta musiała zareagować, bo Koń i Małpa już ruszyli. Marinette złapała więc Kota w pasie i wzbiła się wraz z nim na dach pobliskiej kamienicy. Zrobiła to szybko i zgrabnie, wiedząc, że Adrien nie zdołałby użyć kija w takim tempie.

Rozejrzeli się dookoła. Na horyzoncie widać było tylko Gabriela zajętego walką z Pszczołą. Wiedzieli więc, że na razie nie mogą liczyć na jego pomoc. Musiał zrobić swoje.

W pierwszej chwili nawet nie dostrzegli Mei leżącej nieopodal. Była blada jak ściana i zupełnie zlała się z wyblakłymi dachówkami. Wyglądała na martwą. Gdy dotarło to do Kota, poczuł dziwne mrowienie w ciele. Musiał się tam dostać, ale musiał też rozprawić się z Koniem i Małpą. Jak miał tego dokonać, będąc pozbawionym sił?

– Nie możemy jej słuchać – głos Marinette wzbudził go z letargu.

Małpa rozpoczęła to, w czym była najlepsza. Pozornie wraz z Koniem zbliżała się do przeciwników po to, aby wykonać atak wręcz, ale tak naprawdę próbowała nimi po prostu manipulować.

– Ktoś tu chyba ledwo się rusza. Masz jeszcze siły, kotku? – mówiła do Adriena.

Obierając sobie na cel mężczyznę, popełniła błąd. Ten był teraz zbyt zaaferowany tym, co działo się na przeciwległym dachu. Moc manipulacji nie mogła na niego zadziałać. Po prostu Małpy nie słuchał. 

Używał kija, by raz po raz zablokować atak wrogów. Nie był w stanie wyprowadzić własnego – to robiła Biedronka, raz lepiej, raz gorzej. Kot obserwował tymczasem walkę Gabriela z Pszczołą.

Widział, jak Władca Ciem używał swoich motyli, aby oddalić się od ciągle atakującej Pszczoły. Widział, że sprawiało mu to problemy. Gabriel starał się za wszelką cenę zwiększyć dystans, bo tylko tak mógł uniknąć żądła mężczyzny, ale z perspektywy Kota wyglądało to na pozbawione sensu. Szabla Władcy Ciem nie była wystarczająco długa, a pozostałe sztuczki były krótkotrwałe. Chcąc, nie chcąc Gabriel co chwilę lądował w zwarciu z Pszczołą, cudem unikając użądlenia. Tym samym Kot stresował się coraz bardziej. Wiedział, że powodzenie jego ojca zadecyduje o bezpieczeństwie Mei.

– Adrien! – głos Biedronki znów go wzbudził.

Zdawał się w ogóle nie skupiać na własnym bezpieczeństwie. Był rozkojarzony i pozbawiony sił. Bronił się przed wrogami na czas, ale słabo. Pałka Małpy minęła jego twarz o włos, co sprawiło, że Biedronka krzyknęła wniebogłosy. Kobieta była zbyt zaaferowana obroną siebie i małżonka, aby móc zauważyć, co tak naprawdę rozkojarzyło Adriena. Myślała, że chodziło jedynie o wycieńczenie. Kiedy dotarło do niej, że zielone tęczówki mężczyzny co chwilę schodzą na przeciwległy dach, zacisnęła mocno zęby. Ogarnęła ją ogromna frustracja, ale nic nie powiedziała. Za to jej ataki stały się silniejsze.

– Ktoś tutaj zyskał nieco werwy – Koń żachnął się, kiedy Biedronka uderzyła go jojo prosto między oczy. – Aż mi się w głowie zakręciło!

– A ten wciąż taki słabiutki i nic nieznaczący...

Słowa Małpy w ogóle nie dotarły do Kota. Zobaczył bowiem coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Władca Ciem i Pszczoła właśnie tkwili w tragicznym uścisku. Nieruchomi jak posągi. Żądło wroga wbiło się głęboko w klatkę Gabriela, a szabla przebiła na wylot szyję Pszczoły. Dopiero po dłuższej chwili jeden z nich padł na wznak, a drugi zgiął się w pół. Adrien nie zdążył tego przeanalizować, bo Marinette odepchnęła go z impetem. Dzięki temu nie spotkał się z ciosem Konia.

Kot zaszurał plecami po sztywnych dachówkach, ale całkowicie go to obeszło. Jedyne, na co teraz patrzył, to scena na przeciwległym dachu. Gabriel z wyraźnym trudem pochylił się nad nieżywym przeciwnikiem i przejął jego miraculum. Chwilę potem – jakby silniejszy i bardziej pewny siebie – podszedł do Mei.

Adrien wsparł się na łokciach. Zupełnie ignorował walkę, w której sam uczestniczył. Przez moment rzucił okiem na Biedronkę, ale nawet nie przeanalizował tego, co miało miejsce. W skupieniu się nie pomógł mu też fakt, że Gabriel po krótkiej rozmowie z Mei po prostu zostawił ledwo żywą partnerkę. Pognał w nieokreślonym kierunku. Nie wiadomo po co i dlaczego. Zdawał się w ogóle nie zauważyć, że niedaleko Mei znikąd pojawił się... Świnia.

Kot cały się napiął. Co miał robić? Mei nie mogła się ruszać. Była całkowicie bezbronna. Wyglądała na pozbawioną nie tylko sił, ale również miraculum. Nie mógł jej po prostu zostawić na pastwę Świni. Spojrzał więc ukradkiem na Biedronkę. Walczyła. Stała. Miała się dużo lepiej od Chinki – tak przynajmniej ocenił, widząc tylko jej plecy. Błyskawicznie się podniósł i, ignorując drżenie wszystkich mięśni, pognał w stronę przeciwległego dachu.

Marinette zauważyła to, dopiero gdy małżonka dzieliło kilka metrów od Mei. Gdyby okoliczności były inne, rozpłakałaby się.

Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz