Rozdział 54 "To najlepsze wyjście"

140 19 17
                                    

     Kiedy Mei postawiła na stole herbatę, był to jasny sygnał dla wszystkich, że spotkanie superbohaterów, jakimikolwiek by nie byli, rozpoczęło się.

– Mei – Gabriel zaczął, przyjmując na siebie rolę lidera. – Musimy wiedzieć o nim więcej.

Chinka wyraźnie zamyśliła się. Nim zabrała głos, spojrzała jeszcze niepewnie na Marinette, jakby bojąc się jej reakcji, lecz kobieta była całkowicie zobojętniała.

– 0455 trafił do Mofa mniej więcej w tym samym czasie co ja. Przeszedł przez wszystkie testy i dostał miraculum. Jeśli chodzi o walkę, to jest silny. Nie powinniśmy go ignorować.

– Mówiłaś mi wcześniej, że chodzi głównie o wpływ, jaki ma na innych. Dobrze pamiętam?

Mei przytaknęła, nie zwracając uwagi na to, że wszyscy właśnie zdziwili się informacją, z której wynikało, jakoby Chinka była w kontakcie z Gabrielem.

– Walczy wręcz, za pomocą swoich kastetów. Dotykając nimi przeciwnika, stopniowo pozbawia go sił. I tak aż do momentu, w którym nie będzie walczyć.

– A, to nie jest najgorzej – Nino wtrącił. – Myślałem, że kolejny co zieje ogniem albo co...

– Jego moc główna jest zagrożeniem – Mei sprostowała szybko. – Tylko za pośrednictwem kontaktu wzrokowego sprawia, że dana osoba jest mu całkowicie posłuszna. I nie chodzi nawet o wykonywanie rozkazów. Ta osoba jest mu skrajnie przychylna, całkowicie oddana. Emocjonalnie.

– Brzmi jak miłość – Nino oznajmił rozmarzonym głosem. – Prawda, czekoladko?

– Nie wiem, o czym mówisz – zbyła małżonka.

– Tak też się to określa – Mei uściśliła.

– Może używać jej wielokrotnie? – Gabriel zapytał.

– 0455 wie, jak to zrobić. Ale fizycznie nie jest w stanie. Nigdy mu się to jeszcze nie udało.

– Czyli nie panuje całkowicie nad swoim miraculum?

– Tak jak większość.

– Dlaczego chciałby do nas dołączyć? O co w tym chodzi? – Adrien niespodziewanie zabrał głos.

Nie podniósł jednak wzroku, kątem oka patrząc jednie na Mei. Zupełnie jakby nie chciał się za wiele odzywać, ale uznał to za konieczność.

– Nie wiem – odparła szczerze.

– Czyli musimy z nim porozmawiać – Gabriel wtrącił.

– Hola, hola – Alya ucięła. – Mówimy o naszym wrogu! Skąd mamy wiedzieć, że nas nie kłamie? Że to nie jest część jakiegoś planu? Hm?!

– Dlatego to Mei musi z nim porozmawiać – mężczyzna tłumaczył. – To na nią cały czas patrzył i na nią się powołał. To najlepsze wyjście.

Alya wzburzyła się jeszcze bardziej.

– A jej? To dlaczego miałabym ufać? – zapytała pretensjonalnie, odruchowo uderzając ręką w stół. – Ona wciąż jest jedną z nich, a ostatnie wydarzenia pokazały, że nie ma żadnych skrupułów!

Adrien po raz pierwszy podniósł głowę.

– A wcześniejsze wydarzenia pokazują, że uratowała ci życie – syknął zirytowany.

Marinette poczuła ścisk w gardle i mimowolnie odchrząknęła. Nie spodobało jej się to, że Adrien bronił Mei.

– Czy możecie się skupić? – Gabriel był już na granicy. – W takim razie ja również pójdę, jeżeli Mei nie jest według was godna zaufania.

Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz