Rozdział 67 "Protektor"

131 19 12
                                    


    Wszyscy patrzyli znieruchomiałymi oczyma na osłonę, pod którą czarne płomienie buchały w najlepsze. Wydawało się, że będzie to trwało w nieskończoność, gdy nagle moc zniknęła. Ogień na nowo buchnął i to na tej samej zasadzie co niekontrolowana eksplozja. Adrien, który ciągle próbował odciągnąć Alyę dalej, uratował kobietę przed wybuchem, ale sam oberwał siłą uderzeniową. Padł na kolana zupełnie ogłuszony.

Tymczasem Alya zerwała się, aby podbiec do małżonka. Nino leżał w samym środku miejsca, w którym jeszcze chwilę temu buchały płomienie, a teraz była tam tylko spopielona ziemia. Ku zdziwieniu wszystkich Smok zamknięty w osłonie wraz z Żółwiem był w doskonałej formie. Jego moc specjalna, chociaż z założenia powinna trawić wszystko, jemu nie zrobiła zupełnie nic.

Nie krył podziwu, widząc, że Nino dalej żył. Dla Smoka oznaczało to tyle, że mężczyzna nie był jednak zupełnym nieudacznikiem – potrafił wykorzystać potencjał swojego miraculum. Mimo to fakty były takie, że nie mógł walczyć. Już dawno stracił przytomność.

     Marinette nie mogła dłużej patrzeć na tę rozrywającą serce scenę. Alya klęczała przy nieprzytomnym Nino, kompletnie nie dbając o własne bezpieczeństwo. Adrien ciągle był ogłuszony. Ethan stał z tyłu – logicznym było, że nie mógł w tym momencie w żaden sposób pomóc. Po Mei i Gabrielu dalej nie było śladu, mimo że nie ćwiczyli wcale w dużym oddaleniu.

Chociaż Smok patrzył na nią pewnymi oczyma i uśmiechał się dumnie, ruszyła w jego stronę. Nie mogła przecież pozwolić na to, aby ten zaatakował bezbronną Alyę. Wiedziała, że wszystko leżało na ten moment w jej rękach. Gdy na metr przed Smokiem jej kolczyki zapikały, przeraziła się. W ciągu sekundy zwątpiła w siebie, przez co jej ciosy wyprowadzane były niedbale.

Smok powrócił do swojej wcześniejszej postawy. Walka, która dla Marinette była walką o życie przyjaciół, dla niego była zabawą. Z każdym kolejnym ciosem sprawdzał reakcje Biedronki i notował w swojej głowie wszystkie schematy. Mimo to dość szybko znudził się. Wtedy użył swojego ogona i owinął nim kompletnie zdezorientowaną kobietę.

Nie mogła się ruszyć. Ogon Smoka był twardy jak skała i zaciskał się tylko mocniej. Szybko zaczęła mieć wyraźne problemy z oddychaniem. Widok ten wstrząsnął Ethanem.

       Mężczyzna ruszył biegiem w stronę wroga i, niewiele myśląc, zaczął go atakować. Smok najwyraźniej nie uznał tego za rzecz wartą jego czasu. Błyskawicznie odparł Ethana, kopiąc go wprost między żebra.

Dla Amerykanina bardziej od ciosu bolesny był fakt, że czuł się bezużyteczny. Nie mógł w żaden sposób pomóc osobie, którą kochał. Mimo że ta właśnie się dusiła. Mimo że potrzebowała błyskawicznego ratunku.

Przełykając łzy, zacisnął dłonie w piąstki i zerwał się na równe nogi, chociaż ból w okolicach żeber był wręcz piorunujący. Niezgrabnym biegiem dotarł do Adriena, który ciągle był w stanie jakiejś nieświadomości. Chwycił go więc mocno za ramiona i zaczął nim potrząsać.

– Pomóż jej! Obudź się! Zrób coś! – wrzeszczał rozpaczliwie.

Adrien nie ocknął się od razu. Jednak gdy tylko świadomość do niego wróciła, natychmiast pognał w kierunku Smoka. Widząc jak Marinette z trudem łapała oddech, wezbrała w nim jakaś nieludzka siła. Po raz pierwszy od dawna poczuł adrenalinę, która niegdyś napędzała wszystkie jego działania jako Czarnego Kota.

Kilka ciosów sprawiło, że Smok był zmuszony wypuścić Biedronkę ze swojej pułapki. Ponownie wrócił też do skupienia. Walka z Kotem wymagała od niego stuprocentowej koncentracji. Był nawet zdziwiony, że mężczyzna zrobił aż takie postępy. Gdy do walki dołączyła już ocucona kobieta, zaczęło się robić trudno.

     Wtem na horyzoncie pojawili się Mei i Gabriel. Usłyszeli wcześniejszy wybuch, jednak nie sądzili, że zastaną tego typu scenę. Byli przekonani, że za hałas odpowiadała któraś z mocy ćwiczących superbohaterów.

– Smok?! – Mei wymsknęło się.

Władca Ciem nie zwlekał z działaniem. Błyskawicznie przeanalizował sytuację i widział, że Smok prędzej czy później pokonałby zarówno Biedronkę, jak i Kota. Był nie tylko lepszy w walce wręcz, ale też miał dużą przewagę w postaci ogona i przede wszystkim ognia. Należało więc wyeliminować głównie tę jego zdolność.

Nie mógłby opisać, co czuł, gdy w jego dłoniach po raz pierwszy od tylu lat pojawiła się akuma. Była to przedziwna mieszanka goryczy i radości zarazem. Kiedy posłał ćmę w kierunku wciąż wstrząśniętego Ethana, Mei nie kryła podziwu. Nie sądziła, że mężczyzna zdecyduje się na takie rozwiązanie.

– Protektorze – przemówił w kierunku rozemocjonowanego chłopaka. – Daję ci moc ochrony twoich bliskich niezależnie od tego, co im grozi.

Ethan nie spanikował. Wręcz przeciwnie – przyjął moc Władcy Ciem z wyraźną ulgą. Gdy tylko fioletowa poświata przysłoniła jego ciało i stał się Protektorem, wstał na równe nogi. Widać było, że nie zamierza z niczym zwlekać.

Szybko stało się jasne, czym była jego „moc ochrony niezależna od zagrożenia". W przypadku Smoka największym zagrożeniem był ogień. Protektor zyskał więc możliwość manipulowania wodą. Spod jego palców wysuwały się litry wody; wszystkie wycelowane wprost w twarz Smoka.

Wróg stracił na sile. Mógł opierać się jedynie na swoich zdolnościach walki wręcz, które przestały być takie spektakularne, gdy do potyczki dołączyła również Mei. Trzy naprawdę dobre osoby kontra on jeden? Uśmiechnął się, gdy zrozumiał, że jego porażka to tylko kwestia czasu. Już nawet nie próbował użyć ognia, bo Protektor natychmiast reagował.

– No dobrze, już, już – rzucił, odskakując od superbohaterów.

Chciał się chyba poddać, lecz grupa nie pozwoliła mu na to. Szybko powalili mężczyznę na ziemię, a gdy Kot ściągnął z jego nadgarstka miraculum, ten wybuchł gromkim śmiechem. Bawił się przednio.

      Kiedy u ich stóp pojawił się znany im już z wyglądu Amerykanin, odetchnęli z ulgą. W tym samym czasie Biedronka mimowolnie detransformowała się – wciąż w przeciwieństwie do reszty drużyny nie potrafiła odłożyć przemiany zwrotnej w czasie. Równolegle Władca Ciem przywołał swoją akumę. Tam, gdzie jeszcze chwilę temu był Protektor, stał zaniepokojony Ethan, a w jego ramiona wpadła przejęta Marinette.



Trochę nas nie było. Przepraszamy, ale przyszedł kryzys twórczy :C 

Fajnie jednak wiedzieć,  że niektórzy z Was na nas czekali. Postaramy się uniknąć kolejnych zastojów.



Mini zwiastun:

Rozdział 68 "Każda osoba jest na wagę złota"

"Kot po raz pierwszy od dawna zgadzał się z małżonką. Rozum podpowiadałmu, że nie powinni nawet rozmawiać ze Smokiem, a co dopiero rozważać propozycjęwalki u jego boku. To było przecież nielogiczne." 

Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz