Rozdział 36 „Czuję to samo"

204 21 75
                                    


– Potrzebuję pomocy – powiedział.

Oczy miał niespokojne, a oddech przyspieszony. Denerwował się. Mei zlustrowała go niepewnie, paradoksalnie czując gdzieś w środku radość. Chciała z nim porozmawiać. Przecież nie zamartwiała się jego zniknięciem mniej od reszty. Tylko czy powinien być w takim stanie? Zaniepokoiła się.

– M-mogę? – wydukał, spuszczając wzrok.

Kobieta natychmiast zreflektowała się i otworzyła szerzej drzwi. Gdy Adrien przeszedł obok, poczuła dreszcze. Wniósł ze sobą coś bardzo dziwnego. Coś, czego Mei nie potrafiła nazwać.

– Czy mógłbym liczyć na to — mówił, idąc w kierunku kanapy, na której chwilę później usiadł — że mnie wysłuchasz?

Mei podążyła za nim i usiadła obok. Adrien miał spuszczoną głowę, a włosy przysłaniały mu oczy. Unikał kontaktu wzrokowego. Wyglądał i zachowywał się... jak nie on. W każdym razie kobieta odniosła takie wrażenie. Nic więc dziwnego, że przejęła się tym odkryciem. Kot zawsze pełen był mniej lub bardziej prawdziwego optymizmu.

– Co... Co się stało?

Zdziwiła się, ile kosztowało ją to pytanie. Nie potrafiła rozmawiać z ludźmi. Nie wiedziała, jak się z nimi obchodzić i jak reagować. Przytulenie przez Adriena było zresztą pierwszą rzeczą, która zaczęła skuwać te wszystkie mury – Mei chciała więc próbować relacji. Chciała uczyć się ludzi. Ale kompletnie nie wiedziała, czy robiła to dobrze. Jedyne, co potrafiła odczytać, to to, że Adrien był smutny. I co dalej?

Jednak mężczyzna wcale tego nie zauważył. Uniósł tylko brodę odrobinę wyżej, ukazując tym samym kawałek oczu. Mei poczuła dreszcze, widząc, jak bardzo przygaszone były te zawsze błyszczące tęczówki.

– J-ja... – zaczął, lecz zacisnął usta i urwał.

Nie wiedział, jak wytłumaczyć to, co w nim siedziało, co mu ciążyło i skutecznie odbierało wszelkie chęci do życia. Nie pamiętał nawet, kiedy ostatni raz się tak czuł.

Mei przytaknęła i spuściła wzrok na kolana. Zaczęła rozważać w myślach wszystkie możliwe reakcje. Milczenie? Przytulenie? Słowa? Jakie słowa? Czuła się jak robot, który właśnie odtwarzał komendy.

Po chwili wyciągnęła rękę i delikatnie położyła ją na ramieniu Adriena.

– Spokojnie – powiedziała cicho. – Możesz mi zaufać.

Mężczyzna znowu spuścił głowę, sprawiając, że włosy przysłoniły mu oczy. Sekundę później Mei poczuła, jak ramię Adriena zaczęło drżeć. Zrobiło jej się niekomfortowo. Nie miała pojęcia, co powinna zrobić. Pewna była tylko jednego – też posmutniała.

– Pamiętasz, jak mi opowiadałaś o sobie... – zaczął cicho. – Jak mówiłaś, co czułaś, gdy odkryłaś prawdę Mofa i zrozumiałaś... — spauzował — zrozumiałaś, że żyłaś w kłamstwie.

Mei przełknęła głośno ślinę. Zdziwiła się, że mężczyzna przywołał ich rozmowę. Wydawało jej się to mało powiązane. Ponadto nie sądziła, że Adrien wziął sprawę do siebie – prawdę mówiąc, była nieprzyzwyczajona do tego, że może kogokolwiek obchodzić. Była wręcz święcie przekonana, że mężczyzna szybko odrzucił tamto spotkanie w niepamięć i tylko na niej wywarło ono jakieś wrażenie.

Ale myliła się. Adrien doskonale pamiętał historię Mei. I choć kobieta opowiadała ją głosem niemal wypranym z uczuć, on te uczucia usłyszał. Wypływały z każdym słowem i uderzały w niego swoim tragizmem. Teraz ten tragizm wydał mu się bliższy niż kiedykolwiek.

Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz