Nie oczekiwał ciepłego przyjęcia po tym, co zrobił, ale nie chciał też ciągle miotać się między światem Władcy Ciem a rzeczywistością wyrodnego ojca. W końcu porzucił swoje trudem zdobyte poczucie bezpieczeństwa, tylko gdy dowiedział się, że Adrien jest zagrożony. Bardzo dobrze pamiętał ten poranek. Jak zwykle miał wyjść do pracy przed szóstą, aby znowu spędzić dziesięć godzin w towarzystwie pomarańczy i innych cytrusów, gdy nagle z radia rozbrzmiało: „według relacji superbohaterów Biedronka i Czarny Kot zaginęli kilka tygodni temu". Gabriel poczuł zawroty głowy, więc wsparł się na pobliskim blacie. Od tylu lat żył w ciągłym strachu i stresie, lecz tamtego dnia wszystko to uderzyło w niego podwójnie. Wiedział, że musi wrócić. Nie chciał stracić jedynej osoby, która mu na tym świecie pozostała, a przecież mógł pomóc. Nigdy nie zwątpił w swoje umiejętności.
Potem wszystko nabrało niebywałego rozpędu. Biedronka i Kot wrócili. Mofa po raz kolejny dała o sobie znać. Prawdę mówiąc, gdyby nie chęci Mei, Gabriel nigdy by się w tym nie odnalazł. Funkcjonowanie w wirze walki było mu już dalekie. Zrezygnował z tego, a nagle znów musiał być częścią świata, którego sobie nigdy nie życzył i który odebrał mu to, co najcenniejsze.
Godziny spędzone z Chinką na treningach i na omawianiu mocy miraculów uświadomiły mu, że rola ojca może być jeszcze piękna. Początkowo tego przed sobą nie przyznawał, ale zaczął traktować Mei jak swoją córkę. Ta niepozorna a zarazem niezwykle silna kobieta nieświadomie obudziła w nim opiekuńczość, która przestała mieć rację bytu po zniknięciu Emilie. Na szczęście nie na zawsze.
Zapragnął naprawić relacje z synem.
Owszem, nie pokładał w tym dużych nadziei, ponieważ Adrien miał pełne prawo do tego, aby nim gardzić. Z drugiej jednak strony czuł, że lada moment wszystko mogło się skończyć. Pozostało kilka dni do wyjazdu, a Gabriel odnosił wrażenie, że Piazza Navona może być miejscem, w którym wszystko się rozwiąże. Prawdę mówiąc, brał pod uwagę możliwość, że stamtąd po prostu nie wróci. Dlatego też chciał po raz ostatni spróbować. Nie oczekiwał, że Adrien nagle stanie mu się bliski, ale liczył na zakopanie toporów wojennych. Przecież one niczemu nie sprzyjały.
Zdziwił się, kiedy Adrien odebrał od niego telefon i zgodził na spotkanie. Sądził, że syn prędzej wskoczyłby w ogień niż z nim porozmawiał. W końcu był uparty – zupełnie jak jego ojciec.
Z tego też powodu pierwszym zdaniem, które padło z jego ust, gdy Adrien pojawił się w kawiarni, było: „nie sądziłem, że przyjdziesz".
Blondyn podniósł swoje pełne chłodu oczy na Gabriela, zupełnie jakby dawał mu do zrozumienia, że nie czuje się tutaj komfortowo. Ojciec nie mógł jednak zwrócić na to większej uwagi. Zielone tęczówki Adriena od razu przywodziły mu na myśl Emilie.
– Mei mnie do tego przekonała – odparł spokojnie.
Gabriel przytaknął.
– Mogłem się tego domyślić – powiedział, jednocześnie przywołując ręką kelnera do stolika.
Obaj zamówili jedynie espresso.
– Dlaczego chciałeś się spotkać? – Adrien zapytał, gdy zostali już sami.
Mężczyzna poprawił okulary, po czym pochylił się delikatnie w kierunku syna.
– Nie mieliśmy nawet okazji ze sobą porozmawiać – zaczął spokojnie, lecz zniesmaczona mina Adriena szybko zbiła go z tropu.
– Przez jedną połowę mojego życia nie chciałeś rozmawiać, a przez drugą ciebie po prostu nie było – skwitował, wspierając brodę na ręce.
CZYTASZ
Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]
FanfictionMinęło 5 lat od pogodzenia się ze swoim naznaczeniem. 5 lat spokoju, miłości i sukcesów. Jednak co zrobią Biedronka i Czarny Kot, gdy powrócą dawne problemy, a świat zadrży w posadach? Czy pogodzą się ze swoim dziedzictwem? Kontynuacja trylogii Mira...