Rozdział 60 "Jedyne, czego nie mogą odebrać"

135 16 11
                                    

    Minęło wiele czasu, od kiedy widzieli się ostatnim razem. Mało tego – po raz pierwszy byli pełni prawdziwej determinacji, a ich spotkanie można by nazwać autentyczną naradą superbohaterów. Nie przypominali już przypadkowej zbieraniny osób, które siebie w ogóle nie lubią i które nie wiedzą, co ze sobą począć, a najlepiej nie poczęłyby zupełnie nic.

Alya stała w centralnym punkcie pokoju. Popołudniowe słońce podkreślało zmiany, które zaszły w niej w trakcie ostatnich miesięcy. O ile jeszcze przed tamtym traumatycznym wydarzeniem miała w sobie coś impertynenckiego, tak teraz była w pełni skupiona i poważna.

Ale nie inaczej wypadała reszta grupy, zwłaszcza – jeszcze – małżeństwo Agreste. Stali po dwóch przeciwnych stronach stołu, w ogóle nie mierząc siebie pełnym nienawiści wzrokiem. Zdawali się być temu całkiem obojętni. Zupełnie jakby ich głowy zaprzątała tylko sytuacja ostatniego ataku i świadomość czyhającego niebezpieczeństwa.

Gabriel stał naprzeciwko Alyi, mierząc ją wyczekującym wzrokiem. Przez cały czas rekonwalescencji Mei i małżeństwa Lahiffe wcale nie zmienił zdania. Ciągle sądził, że można było temu zapobiec, ale wszyscy zignorowali powagę sytuacji. Wszyscy poza Mei, która cudem siedziała teraz razem z nimi.

Chinka miała się już dobrze – jej ciało funkcjonowało bez zarzutów, chociaż był jeden aspekt, o którym nie powiedziała nikomu poza Adrienem. Męczyła się szybciej. Wierzyła jednak, że to tylko tymczasowe.

Nawet Nino był bardziej poważny. No, a przynajmniej nie cisnęły mu się na usta niepotrzebne słowa, gdy było jasne, że zacząć ma jego małżonka.

– Wspólnie z Nino ustaliliśmy, że nie chcemy już komentować tamtej sprawy – oznajmiła, zbijając resztę z tropu. – Ale jeśli Mei chciałaby coś powiedzieć, to powiedz nam. Proszę.

Ton Alyi był zupełnie inny. Przed atakiem zwracała się do Mei z ignorancją, widząc w niej potencjalne zagrożenie.

– Właściwie to... nie – Chinka odparła cicho.

– W takim razie... — Alya zamyśliła się — wydaje mi się, że powinniśmy ustalić jakiś plan. Jesteśmy w niebezpieczeństwie. Wszyscy. To mogło się zdarzyć każdemu z nas.

– Właśnie nie – Gabriel wtrącił ostrym tonem. – Wybrali was, bo jesteście najsłabszym ogniwem. Nie panujecie nad swoimi mocami, nie macie doświadczenia i nawet nie chcecie go zdobyć. To mogło się zdarzyć właśnie tylko wam.

Przez moment pokój opanowała grobowa cisza.

– Wiemy – Alya odpowiedziała w końcu. – Teraz... już o tym wiemy.

Niespodziewanie Adrien oparł obie dłonie na stole, wzdychając ciężko.

– Myślę, że powinniśmy teraz pomyśleć, jakim cudem mamy uniknąć takich sytuacji – oznajmił, urywając bezsensowną dyskusję o tym, kto i w czym zawinił.

– Tak, tak – Alya zawtórowała mu. – Myślałam już o tym. Trzeba zacząć od tego, w jakiej sytuacji jesteśmy.

– W beznadziejnej – Nino wtrącił, wbijając smutny wzrok w blat.

– Tak, to prawda – małżonka przyznała, chociaż słychać było po jej głosie, że ma jakiś pomysł. – Nie mamy żadnego wsparcia ze strony Francji. Dodatkowo Francja współpracuje z naszymi wrogami, Ameryką.

– A Mofa wie o nas wszystko i w każdej chwili mogą zaatakować ponownie – Adrien dodał.

– Tak. Wiedzą nie tylko gdzie mieszkamy i kim jesteśmy, ale również z kim przebywamy. To naprawdę beznadziejna sytuacja...

Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz