Po raz pierwszy od wielu lat poczuła się samotna. Oczywiście nie nazwała tak tego uczucia, bo, ściśle rzecz ujmując, było jej ono obce. Ale czuła je całą sobą. Chodziła przygnębiona. Z trudem trenowała i nie potrafiła odnaleźć się w tak prostych czynnościach, jak zakupy czy nauka francuskiego. Na dodatek musiała też znaleźć pracę, bo przecież od zniknięcia Kota nie miała pieniędzy na utrzymanie. A nie było to proste bez legalnego pobytu i znajomości języka.
Początkowo była jedynie zaniepokojona. Czuła, że działo się coś złego, bo nikt się z nią nie kontaktował. Po wizycie Adriena chciała wprawdzie, aby ten relatywnie szybko powrócił, bo po prostu polubiła jego obecność, ale nie przejmowała się tym. Przywykła do tego, że o wszystkich decyzjach dowiadywała się ostatnia. Po tygodniu zaniepokojenie dawało się już kobiecie we znaki, ale jeszcze nie panikowała. Zresztą nie znała wtedy takiego pojęcia.
Dopiero, kiedy Rena się z nią skontaktowała, Mei zmartwiła się. Biedronka i Kot zniknęli - jak to? Nic nie rozumiała, ale poczuła, że coś dziwnego w nią wstąpiło. Mogli być w niebezpieczeństwie, a to zagrażało nie tylko powodzeniu ich planu, ale również... Kotu. Po miesiącu Mei zrozumiała, że najbardziej martwiła się właśnie Adrienem. Nie chciała, żeby jedyny człowiek, który okazał jej krztę wyrozumiałości, zniknął.
Ale nic nie mogła zrobić. Rena – chociaż stosunkowo miła – stanowczo odgrodziła Mei od wszystkiego. Chinka dysponowała tylko szczątkowymi informacjami, z których próbowała cokolwiek ułożyć, ale na marne. Wiedziała o istnieniu jakiegoś Amerykanina, który informuje Renę i Żółwia o podobno napiętej sytuacji w Stanach. Nie miała jednak pojęcia, kim był, dlaczego zyskał ich zaufanie i czemu sama nie mogła z nim mieć kontaktu. Potem znikąd okazało się, że on również zniknął i już lada dzień pojawił się na wszystkich stacjach w amerykańskiej telewizji. Wszystko to się ze sobą nie kleiło.
Mei daremnie próbowała dowiedzieć się cokolwiek o tej sprawie. Obejrzała wprawdzie oświadczenie Amerykanina, bo dostęp do niego był po prostu łatwy, ale wiedziała, że czegoś nie zrozumiała. Rena i Żółw zdawali się być czymś poruszeni.
Niewiedza już ją wykańczała. Nie wiedziała, co myśleć, a na dodatek nie miała z kim o tym porozmawiać. Czuła się samotna i zarazem... słaba. Wystarczyło, że raz ktoś okazał jej zainteresowanie i już sypała się jak domek z kart. Bardzo martwiła się tym, czy Biedronka i Kot w ogóle powrócą. Dlatego, gdy Rena ją odwiedziła i powiedziała, że muszą o czymś porozmawiać, wpadła w panikę. Przestraszyła się.
Wieści były jednak dobre. Z oświadczenia Amerykanina wynikały dwie, niezwykle ważne rzeczy. Pierwsza, są jeszcze dwa miracula, które mogą mieć w posiadaniu. Druga, Amerykanin miał kontakt z Biedronką i Kotem, więc żyją i są prawdopodobnie bezpieczni. Mei odetchnęła z ulgą.
Jak się okazało, Rena i Żółw postanowili to wszystko przekazać Mei, bo sprawa ich, delikatnie mówiąc, przerosła. Oświadczenie Amerykanina było niespodziewane i skonstruowane w taki sposób, aby ten wyrzekł się wszystkiego. Dodał również, że rząd Stanów Zjednoczonych niczego nie ukrywa, a on sam stworzył ruch po to, aby doprowadzić do kryzysu, bo uważał obecną władzę za złą. Wykorzystał i okłamał niewinnych ludzi, doprowadzając do destabilizacji kraju.
I wszystko to było kłamstwem. Poza jednym, na co uwagę zwróciła Rena.
– Teraz będzie mówił o Francji. To tutaj próbuje nam coś przekazać.
Mei wsłuchiwała się, ale z trudem rozumiała skomplikowany angielski mężczyzny. Paradoksalnie właśnie to pozwoliło jej odczytać coś, czego Rena i Żółw nie mieli prawa zauważyć.
CZYTASZ
Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]
أدب الهواةMinęło 5 lat od pogodzenia się ze swoim naznaczeniem. 5 lat spokoju, miłości i sukcesów. Jednak co zrobią Biedronka i Czarny Kot, gdy powrócą dawne problemy, a świat zadrży w posadach? Czy pogodzą się ze swoim dziedzictwem? Kontynuacja trylogii Mira...