Jak zawsze - mimo że nie jest to zwykły rozdział, trzeba przeczytać, aby w pełni zrozumieć historię.
Shen fascynował się wszystkim, co go otaczało. Gdy widział dżdżownicę, zastanawiał się, gdzie ma dom i czym się pożywia. Gdy patrzył w gwiazdy, myślał, gdzie się podziały za dnia. Każde ziarenko piasku, każde źdźbło trawy, każda kropla w rzece – chciał zbadać to wszystko i wiedzieć o tym jak najwięcej.
Niestety. Na większość pytań nie mógł odpowiedzieć sobie sam, a dorośli w wiosce byli zbyt zajęci przetrwaniem, aby go czegoś nauczyć. Wałęsał się więc latami, bezczynnie obserwując świat. W efekcie tych poszukiwań szybko zrozumiał jedną rzecz, do której nie potrzebował szkoły.
Świat jest piękny, ale okrutnie niesprawiedliwy.
Po raz pierwszy zauważył, że ludzie w jego wiosce żyją inaczej, kiedy jej środkiem przemaszerowało chińskie wojsko. Był zbyt mały, aby wiedzieć, czym jest Tybet, ale na tyle duży, aby pojąć, czym jest umieranie z głodu. Wszyscy ludzie, których znał, przywiązywali dużą wagę do jedzenia. Ich sylwetki były wydłużone, skóra szara, kości widoczne. Jedzenia zawsze brakowało.
Ale chińscy żołnierze byli rumieni. Ich ciała pokrywały napęczniałe mięśnie. Sylwetki poruszały się silnie. Gdy podejrzał, jak jedli w jednym z domów, do których wtargnęli, zobaczył, że żywność była dla nich mało istotna. Rozlewali zupę po sobie i podłodze, kości zostawiali pełne mięsa.
Kiedy zapytał mamę, dlaczego żołnierze nie głodują, a oni tak, ta splunęła na ziemię z wyraźną odrazą.
– Łajzy chcą nas zagłodzić na śmierć.
Mając mniej niż dziesięć lat, całkiem dobrze rozumiał meandry konfliktu chińsko-tybetańskiego. Wiedział co, jak i dlaczego, ale absurdalność tej sytuacji wciąż była dla niego zagadką.
Dlaczego jego rodzina miała cierpieć tylko dlatego, że urodziła się po innej stronie granicy?
Pierwszy raz pomyślał, że chciałby to zmienić, kiedy umarł jego brat. Był tylko niemowlakiem, ale matka nie mogła go wykarmić. Z powodu skąpej diety jej piersi nie wytwarzały mleka. Chłopak był skrajnie niedożywiony i umarł, zanim skończył sześć miesięcy.
Drugi raz pomyślał, że chciałby to zmienić, kiedy jego najlepsza koleżanka została sprzedana Chińczykom. Rodzina zapewniła jej tym lepszy byt, bo rzekomo dziewczynka trafiła do bogatej rodziny. Oni mieli zapas ryżu na całą zimę.
Trzeci raz pomyślał, że chciałby to zmienić, kiedy doświadczył napadu chłopów na pociąg z żywnością. Wtedy też po raz pierwszy doszedł do wniosku, że istnieje sposób, aby coś naprawdę zmienić.
Napady na pociągi z żywnością były normą. Tybetańczycy często zatrzymywali wojskowe przewozy po to, aby ukraść warzywa lub pszenicę. Robili to, bo chcieli przeżyć, ale władze dość szybko zaczęły używać siły. Z żywnością podróżowali też uzbrojeni żołnierze, więc napad zawsze wiązał się z dużym ryzykiem. Oddawano strzały – co ważne, bardziej ostrzegawcze, niż z chęci zabicia.
Ale tego dnia było inaczej. Był to pierwszy napad, w którym chłopak brał udział. Wraz z resztą mężczyzn z wioski schował się między trawami i czekał na pociąg. Gdy ten zatrzymano, sytuacja bardzo szybko się zmieniła. Ostrzegano nastolatka, że ktoś może z niego wyskoczyć i ich zaatakować, ale tego się nie spodziewał.
CZYTASZ
Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]
FanfictionMinęło 5 lat od pogodzenia się ze swoim naznaczeniem. 5 lat spokoju, miłości i sukcesów. Jednak co zrobią Biedronka i Czarny Kot, gdy powrócą dawne problemy, a świat zadrży w posadach? Czy pogodzą się ze swoim dziedzictwem? Kontynuacja trylogii Mira...