Rozdział 57 „Musisz na siebie uważać"

144 16 11
                                    

       Nie rozmawiał z Marinette o tym, co się między nimi wydarzyło, ale wiedział, że było to krokiem milowym w ich relacji budowanej na nowo. Gdy się po tamtej nocy widywali, na policzkach kobiety znowu widniały rumieńce, a jej ręce mimowolnie szukały jakiegoś punktu zaczepu – zupełnie jak 6 lat temu, kiedy zaczynali swój związek.

Miał wprawdzie świadomość tego, że Marinette po części zwolniły hamulce przez widok Adriena z Mei, ale niewiele o tym myślał. Był zbyt szczęśliwy, aby zaprzątać sobie głowę zmartwieniami. Zasmakował ciała Marinette i czuł, że tym samym utorował sobie drogę do jej duszy. A może nawet nigdy tej drogi nie stracił?

Miał zatem jasny cel: dbać o kobietę i nie odpuszczać sobie.

Wiedział doskonale, że błędem, który popełnił wcześniej, była rezygnacja. Oddał Marinette walkowerem, nie wierząc w swoje siły. Tym razem było inaczej. Nie wątpił w to, że był lepszy od Adriena. To prawda, może i nie miał milionów na koncie. Może i nie był ani superbohaterem, ani bożyszczem kobiet na całym świecie. Ale nigdy nie skrzywdziłby Marinette i właśnie to go wyróżniało. Poza tym wiedział doskonale, że przy kobiecie swojego życia mógłby na nowo o siebie zawalczyć. Prawdopodobnie szybko odniósłby jakiś sukces. Na pewno nie byłby osobą zawieszoną w niebycie na 5 lat.

– Uśmiech!

Marinette zacisnęła mocno powieki nagle zaskoczona błyskiem flesza. Po chwili zrozumiała, o co chodziło, i uśmiechnęła się szeroko.

– Aparat! Jednak kupiłeś!

Ethan obrócił w dłoniach nowy aparat, jakby prezentował co najmniej dzieło sztuki.

– Posłuchałem twoich wskazówek i kupiłem. Spróbuję jeszcze z tą fotografią.

– Cieszę się! – powiedziała szczerze, odruchowo otwierając szerzej drzwi. – Chodź, wejdź-

– Nie, nie – zaprotestował szybko. – Teraz to ja muszę to cacko wypróbować - chwycił Marinette za nadgarstek - i stworzyć nowe portfolio.

Kobieta stała chwilę w otumanieniu, a kiedy już zrozumiała wszystko, niespodziewanie zmieszała się.

– Nie jestem gotowa i – mówiła, zakładając kosmyk włosów za ucho. – Musiałabym się przebrać-

– Mari, przestań. Fotografia artystyczna nie ma nic wspólnego z modelingiem. Naturalna jesteś najpiękniejsza. Uśmiech!

Ethan po raz kolejny niespodziewanie zrobił kobiecie zdjęcie. Zamiast uśmiechu uchwycił jednak jej zmieszane spojrzenie i rumieńce. Wszelki modeling źle się jej kojarzył.

– To chociaż kurtkę może... – wymamrotała, odwracając się w stronę wieszaka.

– A to jak najbardziej – i chwycił kurtkę kobiety, ułatwiając jej założenie ubrania.

– Szarmancki jak zawsze – zauważyła słusznie.

Ethan uśmiechnął się zawadiacko, po czym nasunął na czoło Marinette bufiastą czapkę. Jednocześnie trącił ją lekko nosem, jakby przekomarzając się. Kobieta cicho zachichotała.

– Chodźmy, chodźmy.

       Zdjęcia zapowiadały się świetnie. Chociaż Paryż przykryła już pierwsza warstwa puchu, to powietrze dalekie było zimowemu. Prawdziwie wiosenne słońce przebijało się przez chmury, sprawiając, że dosłownie każdy centymetr miasta wyglądał fotogenicznie. Ethan miał bardzo ułatwione zadanie. Na dodatek Marinette przepięknie komponowała się z wszechobecną bielą i spokojem.

Gdy Ethan robił zdjęcia swojej muzie, czuł się dziwnie. Jeszcze kilka miesięcy temu nawet nie śmiałby pomyśleć, że kiedykolwiek ją zobaczy, a co dopiero uchwyci na fotografii. Przecież tkwił w Central Parku, robiąc sesje ślubne zakochanym Amerykanom. Ten dzień był więc dla niego jak sen, którego nigdy sobie nie wyśnił.

Miraculum: Dziedzictwo [SKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz