Po dłuższym czasie zdecydowaliśmy się na wycieczkę po parku, miałam dość tej izolacji i jestem pewna, że dobrze mi to zrobi. Byłam ubrana w czarne kolarki i czarną koszulkę oversize. Lubiłam chodzić wygodnie, nie zawsze wyglądało to dobrze ale przechodnie popatrzą na mnie, 15 sekund pomyślą, że młodzież nie potrafi się ubierać dobrze w tych czasach i za chwilę znów zajmą się swoimi sprawami. Czasem przerażało mnie to, że inni ludzie mają swoje myśli ale z drugiej strony świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami.
Nie zważając na Katsukiego biegałam po parku jak poparzona, potrzebowałam wydostać energię, którą w sobie gromadziłam ale moja zabawa po jakimś czasie musiała się skończyć więc wycieńczona pobiegłam i usiadłam obok chłopaka na ławce z której przez cały czas mnie obserwował.
-Bakugou... - sapałam jakbym przed chwilą o życie walczyła.
-Czego?- chłopak przeglądał swój telefon.
-Chce mi się pić... Nie mam siły już... Mógłbyś skoczyć szybko... Tam do sklepu na rogu? - zapytałam blondyna kładąc dłoń na klatce piersiowej nadal łapiąc w płuca każdy możliwy oddech.
-Idź sama, nie będę Ci wysługiwał. - odparł szorstko.
-Mam tu umrzeć?! Będziesz za to odpowiedzialny... Zobaczysz.- z udawanym oburzeniem wstałam i ruszyłam w stronę sklepiku i wtedy usłyszałam jak chłopak wzdycha.
-Zamorduję cię.- wycedził przez zęby i ciężkim krokiem poszedł do sklepu. Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam z powrotem na ławce obserwując powoli zachodzące słońce, czułam się błogo... Pierwszy raz od długiego czasu poczułam spokój i szczęście.
-Nie proszę,zostawcie mnie!-usłyszałam dziecięcy głos co od razu zwróciło moją uwagę. Odwróciłam się a moim oczom ukazała sie 3 osobowa grupa dzieci, która wyraźnie pastwiła się nad czwartym dzieckiem leżącym na ziemii. Ciśnienie od razu mi podskoczyło i oczywiste było to, że zareagowałam. Wstałam i podeszłam do dzieciaków.
Jeden z Bandziorów był rudy, drugi miał niebieskie włosy a trzeci był po prostu łysy. Podałam rękę szatynkowi, który leżał na ziemii i odwróciłam się w stronę reszty.-O co się rozchodzi? - skrzyżowałam ręce na piersiach oczekując wyjaśnienia ich zachowania
-O gówno! Spadaj stąd albo załatwimy cię naszym super mocami! - powiedział czerwonowłosy, miał szpiczaste uszy niczym elf i mały nosek. Parsknęłam śmiechem.
-Młody co ty masz zamiar niby zrobić? - podeszłam dwa kroki do przodu na co dzieciak próbował rzucić we mnie czymś w rodzaju proszku. Od razu przeteleportowałam się za niego by uniknąć konsekwencji jego mocy. -Jak chcesz się pobawić w calineczkę to chętnie Ci pomogę, wystarczy trochę polatać. - położyłam dłoń na ramieniu dzieciaka i wykonałam swój ulubiony trik przez który w mgnieniu oka spadliśmy z nieba. Fakt-dziś nadużywam swojej mocy ale sytuacja tego wymaga.
-CO? POMOCY! POMOCY MAMO! JA SPADAM! JA SPADAM! - chłopczyk wymachiwał rękoma, nie było to dla mnie szczególnie wzruszające, zdążyłam się przyzwyczaić.
-Tacy jak ty nie zasługują żeby żyć. - zagroziłam mu żeby nabrał trochę respektu i do starszych ludzi i też do życia. Z oczu dzieciaka zaczęły wylatywać ciurkiem łzy i spojrzał na mnie.
-Przysięgam na wszystko co dla mnie najważniejsze! Już nigdy tego nie zrobię! Nigdy! Przepraszam! - krzyczał w niebogłosy co oczywiście dużo mu nie dało bo nikt normalny nie usłyszał by go z takiej wysokości.
-Wrócimy na ziemię a ty go przeprosisz, tak? - uniosłam brew.
-Tak! Tak! Niech mnie Pani postawi z powrotem na ziemię! Błagam! - myślę, że zrozumiał, więc dotknęłam go w przedramię i znów pojawiliśmy się na stałym gruncie.
-Śmiało. - kiwnęłam głową w stronę szatynka a mały elf od razu zaczął go przepraszać. Zamieszanie zniknęło w kilka chwil kiedy chłopcy zniknęli a szatynek usiadł ze mną na ławce.
- I co tam?-odwróciłam się do młodego.
-Dobrze, dziękuję Pani. - kiwnął głową na co się uśmiechnęłam. Moje zadowolenie nie trwało długo bo już z kilkunastu metrów potrafiłam usłyszeć ten zarozumiały zachrypnięty głos.
-Niezdara! Błąd życiowy! Każdy ją wyręcza! Za kogo ona się uważa! To mi powinni usługiwać! To ja jestem najlepszy! - ciężko nie było zauważyć jego przekrwionych z nerwów oczu.
-Tutaj!-pomachałam blondynowi żeby zauważył, że nie jestem sama i że powinien się opanować by go nie wystraszyć.
-Co ty znowu odwalasz?- rzucił napojem w moją stronę stawiając ciężkie, wkurzone kroki.
-Pomagałam temu małemu.- złapałam napój i wskazałam ręką na dzieciaka.
-Po co? Nie potrafi se sam poradzić?- no tak, bo jemu się wydaje, że każdego życie jest idealne i każdy ma w sobie tyle pewności siebie.
-Mógłbyś być trochę bardziej wyrozumiały.-skrzyżowałam ręce na piersiach dając do zrozumienia swoje oburzenie.
-Ja w jego wieku biłem się za hajs i oczywiście wygrywałem.- uniósł dumnie głowę.
-A co mnie obchodzi co ty robiłeś w dzieciństwie? Poza tym teraz widać skutki twoich walk i tego ile razy dostałeś po głowie. - przewróciłam oczami co chłopaka wyraźnie zirytowało. Już miał się odezwać ale jestem pewna, że nie skończyłoby się tylko na tym, może skończyła bym bez włosów albo bez przytomności. Kto wie?
Hej mróweczki sorka,że tak mało ale juto szkoła i wiecie...
(Po poprawkach)
CZYTASZ
[w trakcie Remontu, Nie Dokończone!] Dziewczyna (Bakugou Katsuki x Oc) BnHA
FanfictionPrzez całe życie myślałam, że będę musiała przeżywać je samotnie. Bez drugiej oddanej mnie osoby u boku, lecz gdy przyszedł czas na liceum zjawił sie ktoś, kto zahipnotyzował mnie swoją osobą i marzę jedynie o tym by to sie nigdy nie skończyło. Lecz...