- Popatrzcie ludzie jakiego ptaszka upolowałem - mój brat wysiadł z samochodu.
Spoglądałem na niego siedząc na schodach i czyszcząc kuszę. Merl otworzył tylne drzwi pickupa i wyrzucił na ziemię człowieka. W około zrobiło się zamieszanie, Glenn wyszedł z budynku więzienia.
- Kto to jest ? - podszedł bliżej.
- Jeszcze nie wiem ale mam zamiar się dowiedzieć choć jest waleczna.
Brat otarł policzek z krwi i uśmiechnął się szyderczo. Podszedł bliżej do osoby i delikatnie ją kopnął chcąc zapewne sprawdzić czy jest przytomny. Chociaż po posturze i wielkości ciała podejrzewałem że była to kobieta. Podniosłem się ze schodów i właśnie w tym momencie dziewczyna podniosła się i z półobrotu powaliła mojego brata. Podniosłem kuszę i wymierzyłem w nią.
- Rusz się a zabije Cię - warczałem podchodząc bliżej.
Na głowie spoczywał jej kaptur przez co nie mogłem dojrzeć jej twarzy. Jednak czułem jej spojrzenie, czułem że za chwilę to się źle skończy. Mój głupi brat jak zawsze musiał sprowadzić na nas kłopoty.
- Tylko spokojnie a nikomu nic się nie stanie - Glenn podchodził bliżej - odłożymy broń i porozmawiamy.
- Nie mam zamiaru odkładać kuszy, prędzej ją zastrzelę.
Postać podniosła się, wyprostowała i zsunęła kaptur z głowy. Tak jak myślałem to była dziewczyna bardzo młoda na oko pewnie nie miała jeszcze 18 lat. Jej lewy policzek zdobiło długie rozcięcie, a na czole miała zaschniętą krew. Nie wyglądała najlepiej, trzymała się za brzuch, mój brat musiał ją pobić.
- Ty suko - Merl podniósł się - zabiję Cię.
- Stój Dixon.
Obejrzałem się przez ramię i ujrzałem Ricka. W dłoni trzymał swojego Colta, był odbezpieczony.
- Jak masz na imię ? - kierował się w stronę dziewczyny.
- Po prostu mnie wypuście, nikomu nic nie musi się stać.
- Nas jest więcej - Maggie stała na schodach.
- W takich czasach nawet człowiek człowiekowi wilkiem. Nie uważacie że te czasy i tak już są popaprane - rozejrzała się - ja się tutaj nie pchałam, ten dupek mnie zabrał z miasta.
- Nie mów tak o moim bracie - wycelowałem w nią.
- Daryl odpuść - Rick dotknął mojej kuszy kierując ją w ziemię.
- Nawet nie wiesz kim ona jest - patrzyłem na niego.
- Każdy zasługuje na szanse - pokiwał głową - jak masz na imię ?
Nim zdążyła odpowiedzieć, mój brat uderzył ją w głowę rękojeścią pistoletu.
- Merl kurwa - Rick podbiegł do dziewczyny.
Leżała na placu z plamą krwi wokoło głowy.
- Daryl, Glenn pomóżcie mi, trzeba zanieść ją do Hershela.
Zawiesiłem kuszę na plecach i pomogłem chłopakom wnieść ją do budynku. Położyliśmy ją w osobnej celi przy samym wejściu.
- Kto to jest? - mężczyzna podniósł się.
- Ktoś kogo przywiózł mój brat - usiadłem na stoliku.
- Opatrz ją, sprawdź czy nic jej nie jest, Daryl gdy on skończy zamknij ją i poczekaj aż się ocknie, a potem mnie zawołaj. Porozmawiam z nią.
- Patrzcie co kotka miała przy sobie - Merl rzucił na stół dwie katany.
Z torby wyciągnął kilka sztyletów i ochraniacze.
- Kim ona jest ? Pieprzonym samurajem ? - oglądałem ostrza.
Skaleczyłem się w palec jednym z nich, wsunąłem go do ust i spoglądałem na dziewczynę. Ojciec Maggie opatrywał jej głowę i przyglądał się jej. Po kilku chwilach podniósł się i wyszedł do nas. Rick zatrzasnął drzwi od celi i udał się do strefy mieszkalnej. Każdy zajął się czymś innym, rozeszli się po więzieniu. Po naszym nowy domu, o ile mój brat czegoś nie odwali.
- Widzisz młody takie rzeczy przywozi się z wypadów - śmiał się do mnie.
- Narażasz naszą grupę na niebezpieczeństwo - podniosłem się.
- Gdzie są twoje jaja ?
- Bezpieczeństwo Carla i Lori jest najważniejsze.
- Od kiedy zależy Ci na innych ? zawsze możesz liczyć sam na siebie.
Trzasnął ręką w kraty i wyszedł na dwór. Mój brat nie miał racji, już nie.
CZYTASZ
Who are you?
FanficPostacie - The Walking Dead Charaktery - TWD Miejsca - TWD Ogólne zarys historii, wydarzeń i postaci odnosi się do serialu The Walking Dead. Jednak większość dialogów, sytuacji będzie wymyślona przeze mnie.