5. Daryl

2.6K 151 54
                                    

- Bo co mi zrobisz ? - patrzyła na mnie.

- Bo Ci skaleczę tą ładną buźkę - przygwoździłem ją do ściany.

- A ja wypruje Ci flaki zamiast Twojemu bratu - poczułem zimne ostrze na brzuchu.

Spojrzałem w dół, ostrze z jej rękawicy było wysunięte i już przebiło moją koszulę. Uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem jej w oczy. Wpatrywała się we mnie, dawno bardzo dawno nie byłem tak blisko kobiety. Czułem jej oddech na policzku, był przyśpieszony. Odepchnąłem się ręką od ściany i obróciłem się do niej tyłem. Szybkim krokiem podszedłem do szafy o której mówiła wcześniej, zawiesiłem kuszę na plecach i otworzyłem drzwi. Nie kłamała miała zapasu jedzenia jak dla pułku wojska. Prawie trzy godziny zajęło nam pakowanie tego wszystkiego do samochodu. Zatrzymałem się przy schodach i obserwowałem ją, siedziała na kocu i spoglądała na zdjęcie trzymane w dłoniach.

- Każdy z nas kogoś stracił - po co ja to powiedziałem.

Nie obróciła się, w żaden sposób nie zareagowała. Wyszedłem z ostatnią skrzynka na górę. Włożyłem ją na tylne siedzenie i rozejrzałem się po okolicy. Było dziwnie spokojnie i cicho. W miastach zawsze roiło się od szwendaczy ale tutaj było inaczej. Zapaliłem papierosa i zaciagnąłem się porządnie. Po kilku chwilach wyszła z budynku, nie podnosiła głowy.

- Zabierz moje zapasy i mnie tutaj zostaw.

- Co? - spojrzałem na nią.

- To co słyszałeś. Zostaw mnie, poowedz że uciekłam albo że zostałam ugryziona.

- Nie ma mowy. - zbliżyłem się do niej - nie będę się tłumaczył Rickowi dlaczego nie wróciłaś.

- Nie możesz odpuścić co? - spojrzała mi w oczy.

- Nie, więc albo wsiadasz po dobroci albo siłą. Wybór należy do Ciebie - wptrywałem się w jej oczy.

- Po dobroci - wyminęła mnie.

- Dobre dziecko - obróciłem się.

- Nie jestem dzieckiem. - otworzyła drzwi.

- Wszystkie osoby poniżej 20 roku życia to dzieci.

- No widzisz czyli od jakiś 4 lat nie jestem dzieckiem - zamknęła drzwi za sobą.

- Zaraz ty masz 24 lata? - wsiadłem za kierownicę.

Mruknęła coś pod nosem i wbiła wzrok w szybę. Pokręciłem głową i ruszyłem z powrotem do więzienia, i tak już długo nas nie było. Carl otworzył nam bramę i tym samym wpuścił do środka. Ana wysiadła jako pierwsza z samochodu, Rick siedział na ławce i czyścił broń, podniósł się na nasz widok. Glenn również podszedł do brodatego.

- Możesz mnie zamknąć z powrotem - rzuciła do niego przechodząc obok.

- Nikt nie będzie Cię zamykał. Dostaniesz swoje lokum, swoją torbę i resztę broni - chwycił ją za ramię - teraz jesteś jedną z nas. Michonne da Ci resztę swoich rzeczy i pokaże Ci Twoją celę.

- Zajmę wierzę wartowniczą, tą - pokazała palcem wierze na prawo od wjazdu - tam będę spać i pilnować terenu.

- Niech tak będzie.

Gdy ona weszła do więzienia ja podszedłem do Ricka.

- Uważasz że dobrze robimy ?

- Nie mam pojęcia.

- Nie uważacie że już dosyć udowodniła ? Oczyściła blok B, Carl i Carol znaleźli tam sporo przydatnych rzeczy. Zakładam że przywieźliście wszystkie jej zapasy - Glenn spoglądał na mnie.

- Owszem, jest tego ogromna ilość. Musiała to zbierać sporo czasu.

- Oddała nam wszystko co miała. Nie uważasz że dobrze zrobiłeś przyjmując ją.

- Wszystko okaże się w praniu - udałem się w stronę samochodu.

- Daryl miej ją na oku.

Uśmiechnąłem się pod nosem, jak było trzeba kogoś pilnować to ja nadawałem się najlepiej. Z Rickiem i Glennem rozładowaliśmy samochód w godzinę. Carol z Michonne układały puszki na regałach a nowa brała prowizoryczny prysznic.

- Daryl chodź pomożesz mi z bramą. Dla bezpieczeństwa trzeba również zamykać drugą.

Udałem się za Rickiem. Jeśli mieliśmy tutaj zostać było trzeba chronić to miejsce. Merl czekał już na nas, jego oko coraz bardziej robiło się sine.

- Dlaczego go pobiłeś? - Rick szedł obok mnie.

- Może w dzieciństwie nie mieliśmy dobrych wzorów do naśladowania ale jednego się nauczyłem. Kobiet się nie bije, nie wolno tak. On to zrobił i mu się należało.

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz