Nad ranem ruszyliśmy w dalszą drogę. Udało nam się zdobyć pojazd, nie siedziałam nigdy w wozie strażackim. Opierałam głowę o szybę i wpatrywałam się w las, ujechaliśmy jakieś 30 może 35 km gdy wóz odmówił posłuszeństwa.
- Pierdolone gówno - Abraham uderzył rękoma o kierownicę.
Zatrzymaliśmy się na środku drogi, wysiedliśmy z wozu. Abraham się starał naprawić wóz, każdy z nas rozglądał się na około. Stałam przez wozem i spoglądałam na teren przed nami. Gdy wiatr się zmienił poczułam okropny smród. Wyciągnęłam z kieszeni bandanę i zakryłam nią usta, nos i zawiązałam z tyłu głowy.
- Ale wali - Rosita spojrzała na mnie - co to ?
- Na pewno nic przyjemnego - Abraham wychylił się z samochodu - nie zatrzymujemy się.
Ruszyliśmy przed siebie, zostawiając samochód. To co ujrzeliśmy za jedną z górek zszokowało nas wszystkich. Setki, a może i nawet tysiące sztywnych krążyło po najbliższym miasteczku. Odór jaki od nich bił był nie do zniesienia. Abraham coś mruczał pod nosem, nie reagował na wołanie Rosity. Dopiero po kilku chwilach obrócił się do nas.
- Zaczekajcie, nie widzą nas i nie słyszą. Jesteśmy bezpieczni.
- Do czasu - Tara przestąpiła z nogi na nogę.
- Musimy poszukać jakiegoś objazdu - rozejrzałam się.
- Nie, jechaliśmy objazdami z Houston do Georgii, wystarczy.
- Nie przejedziemy tędy, nie ma mowy - podeszłam do niego.
- Za bramką A masz szambo, za bramką B - to samo. Albo trafimy na sztywnych albo zepsuje nam się wóz. Ale w końcu utkniemy i będziemy musieli zabijać. Nie możemy zawrócić, nie wolno nam.
- Nie wracajmy, pojedziemy na południe.
- Nie. - warknął na mnie.
- Mieliśmy już awarię filtra, to się powtórzy.
Abraham wściekł się na nas wszystkich i tylko potrafił krzyczeć. Dopiero gdy Rosita przyznała nam rację on w końcu odpuścił. Zawrócił, był wściekły ale zawrócił, jednak się myliłam. Chwycił mocno Eugene pod rękę i zaczął ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku. Wywiązała się między nami wszystkimi sprzeczka, prawie doszło do bójki.
- Nie jestem naukowcem - wykrzyczał nasz naukowiec.
Wszyscy zamilkli i spoglądali na niego.
- Co ? - wmurowało mnie.
- Skłamałem, nie jestem naukowcem. Nie znam lekarstwa, nie jestem naukowcem.
- Jesteś naukowcem, widziałam co potrafisz - Rosita podeszła do niego bliżej.
- Znam różne triki. Jestem mądrzejszy od większości ludzi. Musiałem się dostać do Waszyngtonu. Tam miałbym największe szanse przetrwać. Na tym mi zależy, pomyślałem że przekonam ludzi , żeby mnie tam zabrali. Im też wyszłoby to na dobre, zważywszy na sytuację w Houston.
- Ludzie zginęli ratując Twój tyłek.
Usiadłam na ziemi i spoglądałam na swoje stopy.
- Wiem , Stephanie, Warren, Pam, Rex, Roger, Josiah, Dirk, Josephine i Bob. Im bliżej celu tym większe nerwy. Jestem tchórzem, z każdym dniem coraz bardziej bałem się powiedzieć prawdę. Próbowałem opóźnić podróż i przygotować was na tę wiadomość. Ale zrozumiałem, że nie mam wyjścia. Tak czy siak mam przesrane. - spojrzał na Abrahama - Jestem od was mądrzejszy, możecie mnie tutaj zostawić.
Abraham nie wytrzymał, podniósł się i uderzył go z całej siły z pięści, Eugenie padł na ziemię prawie jak martwy. Rudy udał się na tył wozu, klęknął za nim i się zamknął. Jak by odłączył się od świata. Wszyscy zajmowali się Eugenie i tym aby go ocucić. Oddychał więc żył a to było chyba najważniejsze. Przesiedziałam większość czasu na ziemi i zastanawiałam się co dalej. Położyłam się na asfalcie, moje plecy zaczęły mi doskwierać. Zastrzyk przeciwbólowy zaczął puszczać, oddychałam płytko i starałam się zapanować nad bólem. Tara usiadła przy mnie.
- Wszystko ok ?
- Plecy się odzywają - spojrzałam na nią.
- Połóż się na brzuchu i pokaż mi, znam się trochę na takich rzeczach. - uśmiechnęła się.
Przekręciłam się na brzuch, położyłam głowę na rękach. Tara podsunęła moją bluzkę, i dotknęła siniaka.
- To źle wygląda, to jest świeże prawda ?
- Sprzed kilku dni, gdy leki przeciwbólowe działały było ok, nie pomyślałam - zawiesiłam się na chwilę - w ogóle nie wiem co myślałam.
CZYTASZ
Who are you?
ФанфікиPostacie - The Walking Dead Charaktery - TWD Miejsca - TWD Ogólne zarys historii, wydarzeń i postaci odnosi się do serialu The Walking Dead. Jednak większość dialogów, sytuacji będzie wymyślona przeze mnie.