38. Daryl/Ana

1.7K 83 21
                                    

Daryl

Usiadłem na schodach, oparłem ręce o kolana i spoglądałem na An. Zastanawiałem się nad tym co powiedziała mi Carol, może miała racje i niebiesko włosa była dla mnie za młoda. I może przez tą różnice wieku się nie dogadujemy. Ale z drugiej strony przy młodej czułem się dobrze, mimo że czasami się na mnie złościła. Mogłem pozwolić na to aby to co jest między nami umarło albo mogłem się lepiej postarać. Obserwowałem ją, siedziała przy leżącym pod autobusem Abrahamem i aktualnie się śmiała. Dobrze się z nimi dogadywała, złapali wspólny język, przestała się trzymać z boku. W końcu zaczęła brać czynny udział w życiu grupy. Podniosłem się i wszedłem do środka, tego wieczoru nie spędziliśmy razem. An nie przyszła do mnie, nadal była zła, od Michonne dowiedziałem się że wzięła nocną wartę. Było mi przykro, wiem że wkurzyła się na mnie ale dopiero uczę się tego wszystkiego. Chciałem być dla niej lepszym mężczyzną, koło północy wyszedłem po cichu z pomieszczenia, chciałem do niej iść. Jednak po wyjściu na schody ujrzałem Carol która się wymykała, miała ze sobą plecak. Dodałem dwa do dwóch i już wiedziałem że zabezpieczenie tego samochodu na poboczu nie odbyło się bez przyczyny. Udałem się za nią, wyszedłem na ulicę w momencie gdy zabiła zimnego. 

- Co tutaj robisz ? - samochód już był odpalony. 

- Nie wiem - pokręciła głową. 

- Wracaj ze mną - wyciągnąłem do niej dłoń. 

Chwyciła mnie za nią, nim ruszyliśmy ,usłyszałem warkot silnika, stanąłem za samochodem by nie było mnie widać. To jest ten sam samochód który widziałem gdy Beth zniknęła.

- Jedźmy - wskoczyłem za kierownicę. 

Ana

Dopiero teraz do mnie dotarło że jego z Carol łączyło więcej niż ze mną. Stałam za drzewem i spoglądałam na nich, jak razem odjeżdżają. Otarłam łzy i ruszyłam z powrotem do kościoła, usiadłam pod drzewem i pilnowałam terenu. Nasłuchiwałam obcych dźwięków, jednak w głowie ciągle miałam obraz Daryla jak wsiada z nią do auta. Znają się dłużej, są w podobnym wieku i lepiej się dogadują. Nad ranem zmieniła mnie Rosita, zamiast wrócić do środka udałam się na szybki spacer. Miałam przy sobie swoje katany oraz ostrza, nie bałam się niczego oprócz tego że Daryl już nie wróci. Że wybrał Carol i to z nią czuje się najlepiej, chodziłam po lesie bez celu. Szwendałam się starając poukładać myśli w głowie. Gdy wróciłam do kościoła, przed wejściem stał odpalony autobus a Abraham właśnie rozmawiał z Rickiem. Podeszłam do nich. 

- To jest mapa z drogą do Waszyngtonu, postaramy się jej trzymać. Tak czy siak wiecie dokąd zmierzamy. Gdy Eugenie spotka się z innymi mózgowcami, wszystko się zmieni. Powinniście przy tym być. Ty powinieneś. - Abraham spoglądał na Ricka.

- Chociaż część nas tam będzie. Rick chce jechać z nimi - spojrzałam na nich.

Widziałam wymalowany szok na jego twarzy.

- Dobrze usłyszałem ? - obrócił się do mnie.

- Tak, chce jechać z nimi - pokiwałam głową. 

- Abraham daj nam chwilę, muszę z nią pogadać sam na sam. 

Rick chwycił mnie za ramię i pociągnął na bok z daleka od wszystkich. 

- Co Ty wyprawiasz ? - warczał na mnie. 

- Chce jechać z nimi - spoglądałam mu w oczy. 

- Chcesz nas opuścić ? - odsunął się lekko.

- Chce się w końcu do czegoś przydać. Mam dość ciągłego obrywania i leżenia z ranami.

- A co z Darylem ? Jak się dowie że pojechałaś to się wkurzy. 

- Daryl już wybrał z kim woli być - uśmiechnęłam się lekko i pokręciłam głową - nie chce mu przeszkadzać. 

- O czym Ty mówisz ? - spoglądał podejrzliwie na mnie. 

- Widzisz go tutaj gdzieś - machnęłam ręką w powietrzu - Carol również tutaj nie ma. Nie utrudniaj ok, po prostu z nimi pojadę. 

- Zostań, porozmawiam z nim i wyjaśnię o co w tym wszystkim chodzi. On się pewnie pogubił, słyszałem się jak pokłóciliście. Nich jedna wasza kłótnia nie przekreśli wszystkiego. 

- Dość, zdecydowałam. 

Minęłam go i podeszłam do Abrahama. 

- Daj mi 5 minut, zabiorę swoje rzeczy i jadę z wami. 

- Jesteś pewna że tego chcesz ? 

- Tak. 

Szybko zebrałam swoje rzeczy i wróciłam. 

- Nie będę się z wami żegnać bo jeszcze kiedyś się zobaczymy - spojrzałam po wszystkich. 

Wsiadałam do autobusu jako pierwsza, usiadłam z tyłu pod szybą. Zamknęłam oczy, pod powiekami czułam łzy, starałam się je opanować. Nie patrzyłam na nikogo gdy odjeżdżaliśmy, już i tak czułam się oceniana.  

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz