63. Daryl

1.3K 64 15
                                    

Oplatała mnie rękoma w pasie, a głowę oparła o moje plecy. Dotknąłem delikatnie jej dłoni, chyba pierwszy raz jechała motocyklem. Zabrałem ją w spokojne miejsce, gdzie moglibyśmy chociaż chwilę być sami. Zgasiłem motocykl, poczułem jak zsiada z niego. Rozstawiłem nóżki i chwyciłem ją za dłoń.

- Nie tak szybko - przyciągnąłem ją do siebie.

Uśmiechnęła się do mnie, przesunąłem się delikatnie do tyłu i posadziłem ją przed sobą. Rozpiąłem jej kurtkę i pocałowałem ją. Mieliśmy chwilę tylko dla siebie, nikt nas nie obserwował.

- Zawsze jesteś napalony? - uśmiechała się.

- Na Ciebie owszem - uśmiechnąłem się lekko.

Jej dłonie rozpięły moja koszulę i wsunęły się pod koszulkę. Poczułem na ciele chłód nocy.

- Uwielbiam Twoje ciało - mruczała mi w usta - jesteś idealny w każdym calu.

Jej palce zręcznie rozpięły mój pasek i guzik od spodni. Wsunęła dłoń i dotknęła go, mruknąłęm z zadowolenia.

- Chcesz to zrobić na motocyklu? - dotknąłem jej policzka.

- Tak, a Ty nie chcesz? - spojrzała mi w oczy.

Pocałowałem ją namiętnie, bawiłem się jej językiem. Gdy zabrakło mi tchu, odsunąłem się od niej.

- Zdejmuj spodnie - mruknąłęm.

Zsiadła z motocykla i zrobiła to bez dyskisji. Przewidziałem że będzie chciała to zrobić, zabrałem ze sobą koc. Zsunąłem delikatnie spodnie i wyciągnąłem go na zewnątrz. Podeszła do motocykla i usiadła na nim tak jak wcześniej, kocem okryłem ją w pasie. Jej dłoń pieściła go delikatnie.

- Chodź tu do mnie - położyłem dłonie w okolicach jej tyłka.

Przysunąłem ją do siebie, miałem ochotę zrobić to na jeźdźca. Pochyliłem się do tyłu i poczułem jak mnie dosiada. Odetchnąłem głęboko, położyłem dłonie na jej biodrach. Dobrze że wziąłem i tak opcje pod uwagę i wzmocniłem nóżki motocykla. Przynajmniej stał stabilnie i nie było obaw że się przewróci. Rozglądałem się po okolicy starając się być cicho. Było mi tak dobrze, wzdychałem coraz głębiej.

- An jak dobrze - zatrzymałem ją gdy wszedł do końca.

Pokręciła się na nim, to w prawo to w lewo. Wbiłem palce w jej ciało z rozkoszy. Zrobiliśmy to szybko i intensywnie. Po raz kolejny doszedłem w niej. Podniosłem się i ją przytuliłem. Pocałowała mnie w szyję.

- Uwielbiam to z Tobą robić - uśmiechała się lekko.

- Ja z Tobą też.

- Daryl, czy chciałbyś mieć dzieci? - spojrzała mi w oczy.

Nie spodziewałem się takiego pytania, spoglądałem na nią. Chyba oczekiwała ode mnie odpowiedzi.

- Nie myślałem nigdy nad tym. - pokręciłem głową - nie wiem czy umiałbym być dobrym ojcem.

- Na pewno byłbyś dobrym ojcem - uśmiechnęła się.

- A Ty chciałabyś być mamą?

- Nie wiem czy w tym świecie jest to odpowiedzialne - zsiadła z motocykla i ubrała się.

Zapiąłem spodnie i koszulę.

- Chodź do mnie - wyciągnąłem ręce w jej stronę.

Usiadła tyłem do mnie opierając się plecami o moją klatkę piersiową. Objąłem ją w pasie.

- Chciałbym z Tobą stworzyć rodzinę, może Alexandria da nam tą możliwość - oparłem głowę o jej ramię.

- Może - potarła moje dłonie - czuje się bezpiecznie w Aleksandrii. Już zapomniałam jak przyjmne jest uczucie gdy kładziesz się w łóżku i nie musisz się bać o życie.

- Ten świat jest okropny ale ja nie żałuję że to wszystko się wydarzyło. Nie żałuję tej całej epidemii.

- Dlaczego?

- Nie miałbym tego wszystkiego. Nie miał bym rodziny, nie miałbym Ciebie. Pewnie dalej bym szlajał się z bratem. Byłbym nikim, a teraz przynajmniej coś mam.

- Nie wiem co mam Ci powiedzieć.

- Nie musisz nic mówić. Wiem kim byłem przed tym wszystkim, Ty mnie zmieniłaś. Dziękuję - pocałowałem ją w szyję.

- Tam gdzieś w środku zawsze byłeś dobry tylko bałeś się komuś zaufać.

Schowałem twarz za włosami i uśmiechnąłem się pod nosem. Przesiedzieliśmy tak prawie trzy godziny, nie musieliśmy się do siebie odzywać. Gdy nad ranem wiatr zmienił kierunek poczuliśmy nieprzyjemny zapach. Szliśmy jego śladem.

- Ja pierdziele, czy Ty widzisz to samo co ja? - dotknęła mojej dłoni.

- Mhm, wracajmy do domu. Trzeba o tym powiedzieć Rickowi.

- Mhm

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz