Siedziałyśmy w kuchni razem do momentu aż Rick się ocknął, zszedł do nas.
- Mogłeś powiedzieć co się dzieje - Michonne ruszyła na niego.
- To wypłynęło nagle, potem Bob zginął jak był z Glennem. Nie mogłem wam powiedzieć o broni - kiwał głową.
- Nie mogłeś. - kręciła głową.
- Chcieliście tutaj zostać - warknął.
- Nie wszyscy - fuknęłam i spojrzałam na nich.
- Znowu zaczynamy ten temat. - czarnoskóra spojrzała na mnie - nie mogliśmy się dłużej błąkać.
- No cóż dlatego tutaj jesteśmy.
- Nie ty - przysiadła na krzesełku barowym.
Do domu wszedł Glenn, Carol i Abraham.
- Skąd miałeś broń - Carol założyła ręce na piersi - tylko An ma dostęp do broni. Ukradłeś ze zbrojowni ?
Rick pokiwał twierdząco głową.
- To było głupie. Dlaczego ?
- Na wszelki wypadek.
- Deanna organizuje spotkanie, dla chętnych - Glen uśmiechał się lekko.
- Wykopie Ricka ? - odezwał się Abraham.
- Na pewno spróbuje - spoglądałam na nich.
- Tego nie wiemy - Glenn spoglądał na mnie - Maggie jest z nią i się ma tego dowiedzieć.
- Na spotkaniu powiesz że ująłeś się za bitą kobietą, bo nikt nic nie robił. Ukradłeś broń żeby chronić Jessie. Powiesz to, co chcą usłyszeć, ja tak robię od kiedy tu jesteśmy.
- Dlaczego ? - spojrzałam na nią.
Mimo że byłyśmy w jednej grupie już kilka lat nie pałałam do niej miłością. Nienawidziłam ją za to że klei się do Daryla.
- Bo Ci ludzie są jak dzieci, lubią bajki.
- A jeśli i tak zechcą go wyrzucić ? - rudy opierał się o drzwi.
- Jeśli tak zdecydują odejdziemy wszyscy - zeskoczyłam z blatu - chyba że ktoś nie czuje się członkiem rodziny i woli zostać z tymi patałachami.
Spojrzałam wymownie na Carol, mając nadzieje że się wścieknie.
- Pilnują zbrojowni - spojrzała na mnie.
- A ja mam do niej pełen dostęp. Wystarczy się postarać i da radę ogarnąć cokolwiek zechcecie. - uśmiechnęłam się lekko.
- Dziś na spotkaniu jeśli uznam, że jest źle to zagwiżdżę. Carol chwyci Deannę, ja wezmę Spencera, a Ty Rega. A Glenn, An i Abraham będą nas osłaniać.
- Porozmawiajmy z nimi - Michonne była coraz bardziej poirytowana.
- Spróbujemy. Jeśli to nie zadziała, zagrozimy że poderżniemy im gardła.
- Jak w Terminusie ? - Glenn był nadzwyczaj spokojny.
- Tylko zagrozimy. Wtedy oddadzą nam broń i będzie po wszystkim.
- Chciałeś tego od początku ?
- Nie, po prostu dałem ciała. I tak wyszło, wybaczcie ale chciałbym się jeszcze zdrzemnąć. Głowa nadal mnie boli. - nawrócił się i udał na piętro.
- O której to spotkanie ? - spojrzała na Glenna.
- O 19.
- Zajebiście chociaż kilka godzin snu. - nastawiłam budzik w zegarku na 18 - prośba gdybym nie wstała do 18 obudźcie mnie proszę. Chce móc coś zrobić w sprawie Ricka.
- Na pewno Cię obudzę. Powinien tam być ktoś ogarnięty i podobny do Ricka - uśmiechnęła się lekko.
Odwzajemniłam uśmiech i udałam się piwnicy. Rozebrałam się do bielizny i przeciągnęłam mocno, nasunęłam koszulę Daryla i położyłam się na kanapie po jego stronie. Okryłam się kocem i bardzo szybko usnęła. Na szczęście budzik zadziałał, przetarłam twarz i spoglądałam w sufit. Szybki prysznic i szybka kanapka musiały mi wystarczyć przed spotkaniem.
CZYTASZ
Who are you?
FanfictionPostacie - The Walking Dead Charaktery - TWD Miejsca - TWD Ogólne zarys historii, wydarzeń i postaci odnosi się do serialu The Walking Dead. Jednak większość dialogów, sytuacji będzie wymyślona przeze mnie.