49. Daryl

1.4K 76 11
                                    

Maraton 5/6

An była wściekła, chciałem wpaść do tej kobiety i zrobić wojnę ale Michonne mnie powstrzymała. Siedziałem przed domem i obserwowałem moją kobietę która krążyła przy ogrodzeniu, miałem wrażenie że czuje się jak zwierzę zamknięte w klatce. Ja nie czułem się lepiej, ale hamowałem się właśnie dla niej. Obok mnie usiadła Michonne, zerkałem na nią. 

- Nie rozumiem jej - mówiłem jak by do siebie.

- Dlaczego ? - spojrzała na mnie. 

- Gdy tutaj jechaliśmy miałem wrażenie że chce tego. Że pragnie choć na chwilę odpocząć, zatrzymać się i nie musieć bać się o życie. A teraz gdy mieliśmy taką możliwość ona zachowywała się dziwnie, jak by się nagle jej odwidziało. 

- Może trochę się pogubiła w tym wszystkim ? 

- Nie wiem - spojrzałem na nią - nikomu nie powiesz o tej rozmowie prawda?

- Nie pisnę ani słówka. 

- Ja potrzebuję chwili odpoczynku, nie chce się do tego przyznać ale nie robię się młodszy. Wiem że wiek 44 lat nie jest niczym nadzwyczajnym ale za młodu nie oszczędzałem organizmu. A teraz to się daje mi we znaki, chce chronić młodą, naszą rodzinę ale muszę odpocząć. Kilka dni, wyspać się, a później jeśli będzie chciała odejść pójdę z nią. 

- Daj jej się uspokoić, to mądra kobieta. Daj jej czas. 

- Dziękuję Michonne, dziękuję za wszystko. Gdybyś z nią nie porozmawiała wtedy gdy ja szlajałem się z Carol to nie było by mnie tutaj.

- Od samego początku wam kibicuję, młoda jakie jedyna potrafi Cię ogarnąć.

- Jako jedyna dała mi szansę, nie przekreśliła mnie jako faceta. Choć jak sama widziałaś nie byłem dla niej ani miły ani uprzejmy. 

- Dla nikogo taki nie jesteś - uderzyła mnie w ramie. 

Uśmiechnąłem się lekko, prawie nie zauważalnie. Młoda szła w naszym kierunku. 

- Uwaga tornado nadciąga - mruknęła Michonne. 

Usiłowałem nie wybuchnąć ze śmiechu, tak bardzo się starałem ale mi nie wyszło. An nie spojrzała na mnie, weszła do domu. Otarłem łzy ze śmiechu, dawno się tak nie ubawiłem. 

- To teraz ja idę ogarnąć ją - podniosłem się - jeszcze raz dzięki. 

Wszedłem za An do domu, widziałem jak znika na schodach. Udałem się za nią, weszła do łazienki. Wszedłem do łazienki w momencie gdy usłyszałem jak woda zaczyna lecieć pod prysznicem. Zrobiłem to najciszej jak się da, zamknąłem za sobą drzwi na zasuwkę. Widziałem zarys jej ciała przez szybę, opierała się rękoma o płytki, miała zwieszoną głowę. Otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do niej w ubraniu. Dotknąłem delikatnie jej pleców, wzdrygnęła się i obróciła do mnie przodem. Nie pozwoliłem jej nic powiedzieć, po prostu wpiłem się w jej usta. Przycisnąłem ją do płytek i całowałem, czułem jak się poddaje, jak z każdą chwilę mięknie. Ja natomiast z każdą chwilą stawałem się coraz bardziej mokry. Oderwałem się od niej dopiero gdy zabrakło mi tchu. Zgarnęła mokre włosy z mojej twarzy i uśmiechała się. Musiałem wyglądać komicznie, pocałowałem ją w czoło. Zsunęła ze mnie kamizelkę, rozpięła koszulę i ją również zdjęła. Dolną część garderoby zdjąłem sam, woda która ze mnie ściekała była brudna, sam pewnie nie wszedł bym pod prysznic. 

- Skorzystaj z propozycji Jessi, niech zajmie się Twoją czupryną. - dotknąłem jej włosów - odpocznijmy trochę. 

- Chcesz tego ? - spoglądała na mnie. 

Pokiwałem twierdząco, oparła głowę o moją klatkę piersiową, potarłem jej ramiona. 

- Kilka dni, jeśli Ci się nie spodoba to uciekniemy stąd. 

- Mhm - oderwała się ode mnie. 

Pozwoliłem się jej umyć, oboje potrzebowaliśmy chwili dla siebie. Intymnej, nie musieliśmy się kochać, ważne że byliśmy razem. Po prysznicu oboje ubraliśmy się w ciuchy które czekały na nas. Spoglądałem na An która miała na sobie obcisłe spodnie jeansowe i luźniejszą koszulkę. Usiłowała zapleść włosy w warkocz, ale nie sięgała do samego końca. Podszedłem do niej, chwyciłem jej włosy. Widziałem jej spojrzenie w lustrze, była zdziwiona.

- Nie obiecuje że zrobię go ładnie. 

- Liczy się gest. 

Przekładałem włosy tak jak ona wcześniej, warkocz nie wyglądał najlepiej ale trzymał się. Zawiązałem go gumką na samym końcu, pocałowałem ją w głowę. Objąłem ją i patrzyłem na nas w lustrze. 

- Nie jestem dla Ciebie za stary ?.

- Oczywiście że nie - zaprzeczyła niemal natychmiast.   

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz