32. Ana

1.6K 84 15
                                    

Samochód zatrzymał się, usłyszałam trzask zamykanych drzwi, po kilku sekundach klapa bagażnika otworzyła się. Oślepiło mnie jasne światło dnia, osłoniłam oczy dłonią. 

- Wyłaź mała - poczułam szarpnięcie za bark. 

Wyciągnięto mnie siłą z bagażnika, upadła na kolana i odetchnęłam głęboko. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do jasności ujrzałam wielki wagon kolejowy stojący przy jakimś budynku. 

- Gdy mnie zabraliście ? - spojrzałam na mężczyzn.

- Do nowego świata, na pewno Ci się spodoba. - wysoki brunet uśmiechnął się znacząco. 

- Pierdolcie się - fuknęłam i podniosłam się z kolan. 

- Oj nawet nie wiesz jaką mam ochotę Cię wypierdolić. Mam nadzieję że Gareth pozwoli mi to zrobić. 

- Tknij mnie palcem a Cię zabiję - spojrzałam na niego. 

- Nie boję się Ciebie, nie masz broni, jesteś słaba. Jesteś kobietą czyli niczym - splunął obok mnie.

Chciałam do niego dopaść i go zabić ale dziewczyna stojąca za mną uderzyła mnie kolbą broni w zgięcie kolana. Upadłam na ziemię, gdybym tylko miała swoją broń to cała ta banda leżała by i błagała o śmierć. 

- Wstawaj - chwycił mnie pod rękę i podniósł - pójdziemy do Garetha niech on zdecyduje co z Tobą dalej.

Ciągnęli mnie między jakieś budynku, na placu między nimi stała kobieta która smażyła mięso na wielkim grillu. 

- Dzień Dobry Mary - kobieta za mną wykrzyknęła radośnie. 

- O Witajcie, widzę że macie nową mieszkankę. 

- Nie sądzę aby nią została, ale to nie ja decyduję - mężczyzna przystanął na chwilę. 

- Jeśli nie będzie mieszkanką to na pewno przyda się w inny sposób - uśmiechnęła się. 

W tym uśmiechu nie było ani grama radości, oni wszyscy wyglądali dziwnie. To wszystko wyglądało bardzo dziwnie, rozglądałam się i starałam zapamiętać jak najwięcej. Szukałam potencjalnych dróg ucieczki, muszę się stąd wydostać i odszukać Daryla. Kobieta popchnęła mnie abym ruszyła, zaprowadzili mnie do pomieszczenia gdzie po jego środku stały dwa krzesła. Podsadzili mnie na jednym z nich, ręce związali mi z tyłu i przywiązali do metalowej ramy. 

- Poczekasz tutaj na Garetha, musi z Tobą porozmawiać, a potem pewnie podejmie decyzję. Stąd nie ma ucieczki, na zewnątrz prowadzą tylko jedne drzwi, a za nimi będziemy my, więc nie próbuj niczego głupiego. 

Nawet na niego nie spojrzałam, rozglądałam się po pomieszczeniu. Na ścianach przede mną widniały napisy NEVER AGAIN, NEVER TRUST oraz WE FIRST, ALWAYS.  Wszędzie rozstawione były świeczki, wszystkie się paliły. No nie powiem klimatycznie, spojrzałam na podłogę. Na niej wypisane były różne imiona, a pod nimi przedmioty. Gdzie ja do cholery trafiłam, przymknęłam oczy i odetchnęłam.

- Widzę że czujesz się jak u siebie w domu - usłyszałam niski męski głos. 

Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Podchodził do mnie mężczyzna gdzieś w wieku 30 lat, z brązowymi włosami oraz dziwnym spojrzeniem.

- Wnioskujesz to po czym ?

- Relaksujesz się - usiadł na krześle naprzeciwko mnie - wiesz co to za miejsce ?

- Nie i mnie to nie obchodzi. 

- To ci powiem - uśmiechnął się poprawiając na krześle - to miejsce nazywa się Terminus, jest schronieniem na wielu ludzi. Jako jedyne z nie wielu utrzymało się po wybuchu epidemii, jakoś sobie radzimy, mamy jedzenie, bieżącą wodę oraz miejsca do spania. Ale brakuje nam jednego, wiesz co mam na myśli ?

- Nie interesuje mnie to - fuknęłam na niego. 

- Widzisz te napisy na podłodze ? To wszystko to ludzie którzy byli mi bliscy, którzy byli ze mną tutaj od początku. Ale zginęli, czy to na wypadach czy podczas tego jak nas napadły inne grupy. 

Cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Nie mogłam go rozgryźć, nie wiedziałam czy jest szczery czy próbuje mnie zmanipulować. 

- Brakuje nam porządnej ochrony, brakuje nam ludzi takich jak Ty. 

- Myślisz że tutaj zostanę i was będę chronić ? - zrobiłam wielkie oczy. 

- Wiem że moi ludzie źle Cię potraktowali ale zrozum zabiłaś dwójkę naszych. Oni bali się o swoje życie dlatego Cię tak potraktowali. Naprawdę za nich przepraszam, jesteśmy dobrze nastawieni do wszystkich nowych ludzi. 

Zaraz moment, już gdzieś słyszałam te słowa, to one przywołały negatywno-pozytywne wspomnienia. Chłopak podniósł się i podszedł do mnie od tyłu, rozwiązał moje ręce i odsunął się o kilka kroków. Podniosłam się i obróciłam do niego przodem, miałam kilka sekund na reakcję. Uderzyłam go z całe siły w twarz, gdy padł na ziemię, usiadłam mu na brzuchu i zaczęła go tłuc. Chciałam by jak najszybciej stracił przytomność, wtedy będę miała więcej czasu na ucieczkę.   

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz