53. Ana

1.5K 77 3
                                    

Potrzebowałam tego, spoglądałam w oczy Daryla. Przygryzał dolną wargę z każdym ruchem. Starał się jak tylko mógł by być delikatnym, przed stosunkiem odpowiednio przygotował mnie. Takiej minetki to nikt w życiu mi nie zrobił. Widziałam jak spina mięśnie, mi już też niewiele brakowało. On doszedł pierwszy ja kilka chwil po nim. Starałam się uspokoić oddech, kusznik położył się na plecach i zerkał na mnie.

- Łał - uśmiechnęłam się.

- No - mruknął.

Otuliłam się kocem i wtuliłam w mojego mężczyznę. Sen przyszedł bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy odplynęłam. Gdy się przebudziłam jego już nie było przy mnie. Usiadłam na brzegu i przeciagnęłam się. Wystarczyło by teraz szybko się ubrać i wymknąć stąd tylnymi drzwiami. Mogłabym zrobić to na tyle cicho że do rana pewnie nikt by się nie zorientowali a ja byłabym daleko stąd. Spojrzałam na krzesło gdzie wisiała kamizelka Daryla. Ale on chciał tutaj zostać, ja nie chcę zostawiać jego. Zostanę, dam szanse temu miejscu.

- Już nie śpisz? To dobrze się składa - Rick schodził do mnie.

- Coś się stało? - spoglądałam na niego

- Chciałem pogadać.

- Już nie ma o czym - mruknęłam.

- A ja myślę że jest o czym. Naprawdę chcesz to zrobić? Po tylu latach razem? Chcesz zostawić rodzinę? Tyle czasu zajęło wam zejście się z Darylem a teraz chcesz mu złamać serce i go zostawić?
Naprawdę chcesz uciec?

Nie zdążyłam się odezwać bo na schodach zobaczyłam kusznika. Wpatrywał się we mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Co chcesz zrobić? - warknął.

No to mam teraz przesrane, jak się nakręci to nie skończy. Zszedł niżej i stanął obok Ricka.

- A Ty o tym wszystkim wiedziałeś? - spojrzał na niego.

- Beth mi powiedziała, początkowo myślałem że chcecie zwiać razem. Że to bardziej Twój pomysł a nie jej ale jak usłyszałem jak godzisz się na propozycję Aarona zrozumialem że to ona chce to zrobić bez Ciebie. Dlatego tutaj jestem.

- Teraz już wiem dlaczego dziś było inaczej. Ty się żegnałaś, to miał być nasz ostatni raz - patrzył na mnie z wyrzutem - a ja jak głupi myślałem że się teraz wszystko może ułożyć.

-Bo może - spojrzałam na niego.

- Gówno a nie może - wykrzyczał mi w twarz.

Daryl był wściekły, wrócił na górę.

- Daryl poczekaj, daj mi wyjaśnić.

- An przemyśl to - Rick chwycił mnie w pół kroku.

- Ja podjęłam już decyzje że zostaje dla rodziny. A on miał się o tym wszystkim dowiedzieć później w bardziej sprzyjających warunkach. Więc następnym razem zamiast wpierdalać się w nie swoje sprawy najpierw zapytaj. A nie wyjeżdżasz z pretensjami.

Pobiegłam za nim kusznikiem, załapałam go na dworze.

- Daryl - pociągnęła go za rękę.

- Idź, przecież chciałaś mnie zostawić. No idź pakuj się, zwiewaj jak szczur. - obrócił się do mnie przodem - w dupie masz mnie i wszystkich tych ludzi którym na Tobie zależy. Nie patrzysz na to że ktoś Cię kocha całym sobą. Dla Ciebie najważniejsze jest samozadowolenie.

Widziałam w jego oczach łzy, jego słowa uderzyły mnie niczym grom z nieba.

- Masz rację, jestem szczurem który boi się odpowiedzialności. Cholernie boję się tego że poczujemy się tutaj bezpiczeni i stracimy czujność. Boję się że przyzwyczaje się do czegoś lepszego a potem stracę to. Może nie powinnam myśleć o takich rozwiązaniach, może nie powinno mi to w ogóle przyjść do głowy ale czasu nie cofne. Chcesz się na mnie złościć za coś czego nie zrobiłam proszę bardzo masz do tego prawo. Mogę Cię jedynie przeprosić, wszystkich mogę jedynie przeprosić. - obróciłam się plecami do niego i ruszyłam w stronę budynku - i przepraszam.

Weszłam do budynku, wszyscy siedzieli w salonie. Spojrzałam na nich, uśmiechali się do mnie lekko. Udałam się do piwnicy, usiadłam pod ścianą i się rozpłakałam.

- Ej, nie płacz - Beth usiadła obok mnie.

- To mi pomaga wiesz - spojrzałam na nią.

- Daryl pochodzi trochę wkurzony ale przejdzie mu. Przecież Cię kocha.

- Jestem okropną dziewczyną.

- On złoty też nie jest. Dobraliście się idealnie.

- Beth - usłyszałam jego głos.

Stał w wejściu i patrzył na nas. Beth podniosła się i wyszła. Podniosłam się zaraz za nią i otarłam łzy rękawem bluzy. Daryl zamknął za sobą drzwi i podszedł do nie.

- I co ja mam z Tobą zrobić co?

- Kochać dalej - uśmiechnęłam się lekko.

- Moje Ty tornado - przytulił mnie - następnym razem porozmawiaj ze mną dobrze?

- Mhm - mruknęłam wtulając się w jego ramię.

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz