43. Daryl

1.6K 77 5
                                    

Funkcjonariusz Sheperd nie wytrzymała, było jej mało.

- Wezmę jeszcze Noah - przemówiła.

Zatrzymaliśmy się w półkroku, miałem dość tej kobiety. Rick chyba również obrócił się do niej przodem.

- I będziecie wolni.

- Nie taka była umowa - fuknął na nią.

- Był moim pomocnikiem, Beth go zastąpiła. On musi do mnie wrócić, moi ludzie się narażali, żeby go odnaleźć. Jeden z nich nie żyje.

- Daryl nie pozwól jej go zabrać - Beth spoglądała na mnie, dotykając mojej dłoni.

- On zostaje z nami - wyszeptałem do niej - wszystko będzie dobrze.

Zrównałem się z Rickiem.

- On zostaje z nami. - warknąłem na nią.

- Nie macie władzy nad nim. - patrzyła mi w oczy.

- Chce wracać do domu.

- Więc guzik z umowy - pokręciła głowę.

- Już po wymianie. - warknąłem.

Miałem jej dość, dość jej gadania i tego że żyje. Zerknąłem na Ricka, wyciągnąłem broń i strzeliłem jej między oczy. Padła na ziemię martwa.

- I po problemie, my wyjdziemy, a wy macie spokój.

Obróciłem się i szedłem w stronę wyjścia. Wytarłem krew z twarzy, nie patrzyłem na nikogo. Beth przytuliła się do mnie gdy wychodziliśmy.

- Jesteś już z nami, bezpieczna.

Przed budynkiem stała Michonne, Maggie, Rosita, Abraham, ksiądz, Carl z małą Judith Glenn i Tara. W oddali zobaczyłem wóz strażacki, a przy nim ją. Siedziała na schodkach i patrzyła w naszym kierunku, zatrzymałem się obok Michonne. Beth rzuciła się w kierunku siostry, czarnoskóra dotknęła mojego ramienia. 

- Rozmawiałam z nią, masz szansę wszystko wyjaśnić. Nie spierdol tego.

Ruszyłem w jej kierunku, miałem gdzieś spojrzenia innych. Chciałem jej wszystko wyjaśnić, wszystko powiedzieć. Czym bliżej niej byłem tym większy stres mnie łapał, zwolniłem kroku. Nie chciałem stać na nią, opadłem na kolana. Dotknąłem delikatnie jej dłoni, czułem jak drżą, spojrzałem na jej twarz. W oczach miała łzy ale nie patrzyła na mnie. 

- Nie płacz proszę - sam ledwo powstrzymywałem łzy - An spójrz na mnie. Nie musisz nic mówi po prostu spójrz, ja będę mówił, ja będę się tłumaczył. 

Wahała się chwilę, po czym spojrzała na mnie. Widziałem w jej oczach ból i coś czego wcześniej nie dostrzegłem.

 - Nawet nie wiem od czego zacząć. - spuściłem głowę. 

- Co łączy Cię z Carol ? - warknęła. 

- Na pewno nie to co myślisz, znam ją od samego początku. Mogę powiedzieć że jest moją przyjaciółką, ale nikim więcej. Wiem że nawaliłem, spędzałem czas z Carol, zdałem sobie sprawę że to wszystko mogło wyglądać jak bym to z nią był a nie z Tobą. Wiem że nie zasługuje na Ciebie, na to jaka byłaś wobec mnie. Nie zasługuje na Twoją miłość choć ja sam Cię pokochałem - spojrzałem jej w oczy - oddał bym wszystko aby móc spędzić z Tobą choć trochę czasu, sama na sam, by móc naprawić to wszystko. Wiem jestem beznadziejny, przepraszam. 

Puściłem jej dłonie i spuściłem głowę, nie miałem u niej już szans, czułem to. Zepsułem wszystko, pozwoliłem łzą płynąć po policzkach. Podniosłem się z kolan, nie patrzyła na mnie. Miała głowę odwróconą w bok. Poczułem na ramionach krople, deszcz to było coś co ukryło moje łzy. Podnioslem głowę ku niebu, zamknąłem oczy. Muszę zniknąć z tej grupy. Niespodziewanie poczułem jej dłonie oplatające mnie w pasie. Zesztywniałem, spojrzałem na nią i objąłem ją. Oparłem brodę o jej głowę i zamknąłem oczy.

- Nigdy nie mów że jesteś beznadziejny, nigdy nie zaniżaj swojej wartości.

Oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.

- Pocałuj mnie - wyszeptała prawie bez głośnie.

Nachyliłem się do niej i pocałowałem ją, tak bardzo mi tego brakowało. Gdy jej zabrakło zrozumiałem jak ważna jest dla mnie. Nie chciałem się od niej odrywać, bałem się że już więcej tego nie poczuje. Przytuliłem ją do siebie. Pocałowałem ją w głowę.

- Przepraszam za moją impulsywność, powinnam ochłonąć i porozmawiać z Tobą.

- Nie gniewam się, możemy spróbować jeszcze raz? Postaram się bardziej, obiecuję.

Oderwała się ode mnie i splotła nasze palce. Przygryzła dolną wargę i uśmiechnęła się delikatnie.

- Ja też się postaram bardziej.

Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją ponownie ale tym razem głębiej i intensywniej. Musieliśmy się rozstać aby uświadomić sobie jak jedno dla drugiego jest ważne. 

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz