Udało nam się znaleźć starą stodołę w środku lasu. Zamknęliśmy się od środka, każdy zajął swoją przestrzeń, siedziałem na słomie oparty plecami o ścianę. An siedziała między moimi nogami, obejmowałem ją w pasie. Rick rozpalił ognisko abyśmy mogli się ogrzać.
- An - szepnąłem.
- Mh - gładziła moją dłoń.
- Jesteś pierwszą kobietą której to powiem - poprawiłem się lekko.
- Co takiego? - przesunęła się, jej głowa wylądowała na moim obojczyku.
Spoglądała na mnie i uśmiechała się lekko, spojrzałem jej w oczy.
- Kocham Cię - przygryzłem dolną wargę.
- Chyba pierwszy raz mnie zatkało - roześmiała się.
Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem ją w głowę, spojrzałem ponad ogień i ujrzałem spojrzenie Michonne. Uśmiechała się do mnie i kiwała twierdząco głową, muszę jej podziękować gdy tylko będę miał okazję.
- Daryl ?
- Mh ? - mruknąłem.
- Chodźmy się położyć, jestem zmęczona - podniosła się.
Wstałem i udałem się za nią, weszliśmy na takie jak by piętro budynku. Na górze znajdowało się więcej siana, było suche i dobrze się na nim leżało. Położyłem się na nim pierwszy, powierciłem się aż w końcu znalazłem odpowiednią pozycję. Wsunąłem dłoń pod głowę i spoglądałem na An, stała i przypatrywała się mi.
- Co ?
- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko.
- Za co ?
- Za to że walczyłeś - usiadła mi na biodrach, położyłem dłonie w jej pasie.
Nachyliła się nade mną, oparła się dłońmi obok mojej głowy.
- Zachowałam się impulsywnie, nie pomyślałam. Wściekłam się, gdy Cię zobaczyłam jak z nią odjeżdżasz, ale to dlatego że zakochałam się w Tobie. Wystraszyłam się że wybrałeś ją, a nie mnie. Że w Twoim życiu nie ma dla mnie miejsca.
Dźwignąłem się i pocałowałem ją, tak jak robiliśmy to wcześniej. Intensywnie i namiętnie, pociągnąłem ją w dół. Moje dłonie powędrowały na jej tyłek, ścisnąłem go kilkukrotnie, czułem jak delikatnie porusza biodrami. Mój penis reagował na jej ruchy, poczułem jak rozpina mi koszulę.
- An, na dole siedzą wszyscy, nie powinniśmy - patrzyłem jej w oczy.
- Musisz być cicho - uśmiechnęła się zadziornie.
Nachyliła się i całowała moją szyję, mruczałem cicho. Wsunąłem dłonie pod jej koszulkę, dotykałem palcami jej skóry, rozpięła moją koszulkę i schodziła pocałunkami coraz niżej. Przez moje ciało przechodziły ciarki. Dotarła do linii spodni, podniosła głowę i spojrzała na mnie. Rozpięła pasek, guzik i rozporek, wsunęła dłoń i dotknęła go. Wzdrygnąłem się, zacisnąłem dłonie na sianie. Wydobyła go na zewnątrz, poruszała dłonią góra - dół. Oddychałem szybciej, jednak gdy wzięła go do usta, o mało nie odleciałem. Czułem ciepło jej warg, oparłem się dłońmi i spoglądałem na nią. Miała półotwarte oczy i bawiła się nim, wsuwała i wysuwała go z ust. Oplatała go językiem, dawała mi rozkosz.
- An zróbmy to, tutaj teraz. Tak jak za pierwszym razem - mruczałem między oddechami.
Podniosła głowę i uśmiechnęła się, wróciła do moich ust. Pocałowała mnie ponownie, rozpiąłem jej spodnie i zsunąłem z niej. Rzuciłem je na bok, nie miała na sobie majtek, wsunąłem rękę między jej nogi. Była już mokra, wsunąłem palec w jej wnętrze, cicho jęknęła. Poruszała biodrami, przymykała oczy.
- Chce wejść w Ciebie - mruczałem.
Gdy zabrałem dłoń, chwyciła go i powoli nabijała się na niego. Wsunąłem dłonie pod jej koszulkę i dotykałem piersi w staniku. Najpierw poruszała się powoli i delikatnie, z każdą jednak chwilą przyśpieszała. Starałem się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków, nie chciałem aby reszta grupa dowiedziała się co robimy. Było mi tak dobrze, nachyliła się nade mną i pocałowała mnie gdy dochodziła, mi już też nie wiele brakowało. Jęczała mi w usta, uniosłem się kilka razy i dobijałem do niej by samemu dojść. Spuściłem się w niej, pocałowałem ją namiętnie. Znowu była moja, tylko moja.
CZYTASZ
Who are you?
FanfictionPostacie - The Walking Dead Charaktery - TWD Miejsca - TWD Ogólne zarys historii, wydarzeń i postaci odnosi się do serialu The Walking Dead. Jednak większość dialogów, sytuacji będzie wymyślona przeze mnie.