55. Ana

1.5K 70 12
                                    

Spoglądałam na Daryla, jak spokojnie śpi wtulony w mój brzuch. Teraz już wiem że głupotą było w ogóle pomyśleć o ucieczce stąd. O zostawieniu go i skrzywdzeniu, o złamaniu mu serca, delikatnie głaskałam jego głowę. Zasługiwał na wszystko co jest najlepsze, życie nigdy go nie rozpieszczało. Kto by pomyślał że w tym świecie człowiek odnajdzie szczęście. Delikatnie się poprawiłam i w końcu też usnęłam. Gdy otworzyłam oczy leżeliśmy w tej samej pozycji, kusznik miarowo oddychał. Przetarłam twarz rękoma i rozejrzałam się po pomieszczeniu, zawiesiłam wzrok na małych oknach przy suficie. Były albo bardzo brudne albo oklejone czymś co zatrzymywało światło słoneczne. Delikatnie zepchnęłam go z siebie, poprawił się i spał spokojnie dalej. Usiadłam na brzegu łóżka i przeciągnęłam się mocno, ciekawe która jest godzina. Muszę ogarnąć jakiś budzik, zegarek czy cokolwiek innego co wskazuje godzinę. Założyłam koszulę Daryla która dosłownie na mnie wisiała, on jest dużo większy ode mnie. Tak przyjemnie pachniała, zapięłam tylko dolne guziki i wskoczyłam na stół warsztatowy i spoglądałam na okna. Były oklejone jakąś ciemną folią, zerwałam jedną z nich. Do pomieszczenia wpadły promienie słońca, podeszłam do kolejnego z którym zrobiłam to samo.

- Boże kobieto nie mogłaś zostawić tych okien w spokoju ?

Spojrzałam na Daryla, światło z drugiego okna idealnie oświetlało jego twarz. 

- Było trzeba nie wybierać piwnicy - odklejałam kolejne okno.

- Znowu się zaczyna - fuknął i położył się na plecach - jak tylko wyjdziesz pozaklejam je z powrotem. 

- Daryl - spojrzałam na niego.

- Tak zrobię i nie zatrzymasz mnie - pogroził mi palcem nie patrząc na mnie.

Zaśmiałam się szczerze, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wystarczyło zrobić drobne przemeblowanie i jakoś da się żyć. Już tworzyłam w głowie plan co gdzie poprzestawiać aby choć trochę zrobiło się przytulniej. Ale najpierw muszę załatwić sprawę z moim pobytem tutaj, muszę powiedzieć tej kobiecie że przyjmuje jej ofertę.

- Nad czym się zastanawiasz ? - mruczał.

Spojrzałam na niego, leżał na plecach a pod głową miał rękę. Oczywiście standardowo obgryzał skórkę od palca wskazującego. 

- Muszę wybrać się do Deanny i porozmawiać z nią. 

- Ale nie wylecisz stamtąd jak tornado ? - uśmiechał się.

- Czasami mam wrażenie że masz dwie osobowości. Gdy jesteś ze wszystkimi to jest jak gburowaty cham, opryskliwy i wszechwiedzący - uśmiechnęłam się na pewne wspomnienie - ale jak jesteśmy tylko we dwoje to jesteś kochającym, szczerym i troskliwym mężczyzną.

- Jakiego mnie wolisz ?

Zeskoczyłam ze stołu i podeszłam do niego. Oparłam się o kanapę nad jego głową, podniósł głowę i spojrzał na mnie. 

- Czasami brutala - krążyłam palcem po dekolcie - czasami delikatnego. 

Rozpięłam koszulę i zsunęłam ją z ramiona zasłaniając biust. 

- Ale w sumie sama nie wiem - zrzuciłam ją na ziemię - chociaż jest dobrze jak jest. 

Obeszłam kanapę, wodził za mną spojrzeniem, usiadłam na jej brzegu. 

- Rozepniesz ? , muszę się przebrać. 

Poczułam jego palce, rozpiął mój stanik, zsunęłam ramiączka i spojrzałam na niego przez ramię. Wodził wzrokiem po moim ciele, nakręcał się. Podniosłam się, rzuciłam stanik na ziemię, chwyciłam piersi w dłonie i krążyłam po pomieszczeniu. 

- Chodź tutaj do mnie - wyciągnął ręce w moją stronę. 

- Muszę iść do Deanny - nachyliłam się po koszulkę wypinając się przy tym. 

Usłyszałam skrzypienie kanapy a potem jego dłonie na moim tyłku. Wyprostowałam się, przycisnął mnie do ściany, czułam wybrzuszenie w jego spodniach. 

- Lubisz to robić prawda ? - szeptał mi do ucha - zerżnę Cię tak że zapamiętasz to na długo. 

Związał mi dłonie na plecach. 

- Zabawimy się kochanie - ugryzł mnie w ramię. 

Jego dłoń wsunęła się w moje włosy i pociągnął je mocno. Jęknęłam, zaczynałam lubić Daryla w tym wydaniu. Nie patyczkował się, nawet nie czekał aż zrobię się mokra. Wszedł ostro i do samego końca. 

- Teraz jestem brutalem - pchnął znowu. 

Nie hamował się w ogóle, trzymał mnie mocno i brutalnie. Podobało mi się to, było naprawdę dobrze. Doszłam bardzo szybko, dawno się tak nie czułam. Jemu chyba też się podobało, doszedł kilka chwil po mnie. 

- Jesteś moja i tylko moja - szeptał mi do ucha - tylko ja mogę robić takie rzeczy z Tobą. 

Ugryzł mnie w ramię.

- A teraz ubieraj się bo musisz iść do Deanny - pocałował mnie w ugryzienie i rozwiązał ręce. 

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz