Spędziłem z Carol resztę nocy na śledzeniu samochodu z białym krzyżem na tylnej szybie. Prawie wcale się do siebie nie odzywaliśmy, nie chciałem słuchać o tym że młoda jest dla mnie nie odpowiednia. Ja wiedziałem swoje i kochałem ją ponad wszystko, muszę jej to powiedzieć jak wrócimy. Chce żeby wiedziała jak bardzo mi na niej zależy, uśmiechałem się pod nosem. Cały ten czas myślałem o niej, nie chciałem przestać. W dzień jednak wydarzenia potoczyły się nie tak jak bym tego chciał. Straciłem Carol ale zyskałem Noah który wiedział gdzie znajduje się Beth. Wiedział który szpital trzeba odwiedzić by z powrotem odzyskać przyjaciół. Wpakowałem dzieciaka do samochodu i ruszyłem do kościoła.
- Opowiesz wszystko dokładnie Rickowi, potem wszystko razem przegadamy i podejmiemy jakieś kroki. Muszę odzyskać Beth i Carol, one muszą do nas wrócić.
Do grupy wróciliśmy nim zapadł zmrok, zaparkowałem samochód tak by nie rzucał się w oczy. Od razu udałem się do zakrystii, chciałem ją przeprosić i przytulić. Jednak to co tam zobaczyłem powaliło mnie na kolana. Nigdzie nie było jej rzeczy, nie było śladu po niej, wyszedłem na zewnątrz. Coś było nie tak, wszyscy dziwnie na mnie patrzyli, w końcu udało mi się znaleźć Ricka.
- Gdzie jest An ? - spoglądałem na niego.
- Tylko się nie wściekaj - podniósł się z kolan.
- Rick - warknąłem.
- Wyjechała - odsunął się ode mnie o krok.
- Jak to wyjechała? Gdzie ? Z kim ? Po co ? Dlaczego ? - zbliżałem się do niego.
- Ona zabrała się z Abrahamem i resztą, ich miejscem docelowym jest Waszyngton. Niestety ale nie wiem dlaczego - pokręcił głową.
- Dlaczego jej nie zatrzymałeś ? - krzyczałem na niego.
- Daryl to nie moja sprawa co się między wami wydarzyło ale była wściekła, podejrzewam że na Ciebie. Nie mogłem jej zatrzymać choć próbowałem, mi też się nie podoba to że odeszła.
- Jak mogłeś dać jej odejść ? - byłem wściekły.
- Uspokój się, jest dorosła i wie co robi. Próbowałem ją zatrzymać, chciałem wybić jej ten pomysł z głowy. - fuknął na mnie - gdzie Ty byłeś w tym czasie co ?
- Z Carol - mruknąłem.
- Wolałeś spędzić noc z Carol, zamiast z An. Ta sytuacja powinna dać Ci do myślenia. - uderzył mnie palcem wskazującym w klatkę piersiową - było się nie szwendać po nocy z inną kobietą.
- Przecież An wie że mnie i Carol nic nie łączy - spoglądałem na niego.
- Powiedziałeś jej o tym ?
Zamilkłem i wpatrywałem się w niego.
- No właśnie, więc skąd ma wiedzieć ? Nigdy więcej nie rób dziewczynie nadziei jeśli nie masz zamiaru być wierny. Traktowałem An jak córkę i mi też jest ciężko z tym że to z nimi pojechała. Że to ich wybrała a nie została z nami, ale jest dorosła i sama wie co jest dla niej samej najlepsze. Skoro odeszła to miała powód.
- Rick, ja z Carol nie robiłem nic co by mogło skrzywdzić An. To młoda jest moją kobietą, to przy niej chce się budzić codziennie - upadłem na kolana - to ją kocham. Tak naprawdę, tak szczerze, pierwszy raz miałem kogoś komu na mnie zależało. Nie zasługiwałem na nią.
- Każdy zasługuje na szczęście - Michonne klękła przy mnie - gdy uda nam się odnaleźć Beth i Carol odszukamy również An. Dostaniesz swoją szansę na szczęście, a ja Ci w tym pomogę.
Podniosła moją głowę i odsunęła włosy z twarzy, otarła łzy z moich policzków.
- Obiecuję że dołożę wszelkich starań abyś dostał od niej szansę na wyjaśnienie wszystkiego.
- Dziękuję.
- Podziękujesz jak wszystko się uda, a teraz chodźmy trzeba teraz pogadać z tym chłopakiem.
CZYTASZ
Who are you?
ФанфикPostacie - The Walking Dead Charaktery - TWD Miejsca - TWD Ogólne zarys historii, wydarzeń i postaci odnosi się do serialu The Walking Dead. Jednak większość dialogów, sytuacji będzie wymyślona przeze mnie.