19. Daryl

2.2K 107 2
                                    

Gdy się przebudziłem leżałem na plecach okryty kocem. Podciągnąłem się do siadu i rozejrzałem po pokoju. Siedziała przy łóżku ze spuszczoną głową, albo spała albo nad czymś myślała. Chciałem coś zrobić ale nie wiedziałem co, nigdy nie byłem w takiej sytuacji. An jest naprawdę piękną kobietą a ja w nie jestem doświadczony w takich relacjach. Nie chciałem potem żałować że zrobiłem coś źle. Wpatrywałem się w tył jej głowy i zastanawiałem się nad tym jak by to było móc ją przytulić i poczuć ponownie jej usta na swoich. Znowu bezwiednie przykładałem palec wskazujący do ust. Robiłem to zawsze gdy nas czymś intensywnie myślałem albo szukałem jakiegoś rozwiązania. Zbliżyłem się do niej i dotknąłem jej ramienia szturchając ją. Zerwała się na równe nogi z nożem w ręku, nawet nie zauważyłem kiedy go wyciągnęła. 

- Ej spokojnie nie chce Cię skrzywdzić. 

- Nigdy więcej tak nie rób. - schowała ostrze za pasek. 

- Jesteś narwana - oparłem się plecami o ścianę. 

- Ostrożna, pójdę się położyć do pokoju Megan, jest naprzeciwko - spojrzała na mnie. 

- Nie powinniśmy się rozdzielać, dom niby jest zabezpieczony ale dla pewności lepiej trzymać się razem. 

Wahała się, widziałem to w jej oczach. 

- Łóżko jest na tyle duże że zmieścimy się oboje. Oboje też musimy odpocząć nim wrócimy do więzienia i swoich obowiązków. 

- W sumie masz rację. - usiadła na brzegu łóżka - przepraszam za te trzy lata. Już dawno wybaczyłam Ci to co się stało tamtego dnia. Ale jakoś nie potrafiłam się odezwać nie wiem dlaczego. 

Położyłem się na plecach, wsunąłem dłonie pod głowę i spoglądałem na nią. 

- Ja naprawdę nie chciałem Ci tego zrobić. Nie panowałem nad swoim ciałem, szukałem Cię potem by sprawdzić czy wszystko z Tobą dobrze. To wszystko działo jak w jakimś amoku. 

- Gdy ciąłeś mnie nożem którym wcześniej zabiłeś brata zmroziło mnie. Wystarczyła by kropla krwi abym się zaraziła tym całym gównem. 

- Dlatego nie wróciłaś od razu do obozu. 

- Dokładnie, musiałam mieć pewność że nie jestem zagrożeniem. Może w tamtym momencie nie byłam szczęśliwa że jestem z wami ale nie mogłam narażać grupy która jest dla siebie jak rodzina. Przeczekałam ten cały czas w lesie, gdy byłam pewna że jest wszystko ok to wróciłam. Byłam wściekła na Ciebie za to co się stało ale przemyślałam to wszystko i po prostu Ci wybaczyłam. 

- Ale nadal się nie odzywałaś. 

- I to jest kwestia której nawet teraz nie potrafię wyjaśnić. - spojrzała na mnie - przepraszam Dixon. 

- Nie gniewam się - uśmiechnąłem się lekko. 

- No to tą sprawę mamy załatwioną - uśmiechnęła się i podniosła. 

Podeszła do okna i wyjrzała przez nie. Przyglądałem się jej, mierzyłem ją od stóp do głów, uśmiechnąłem się lekko. Gdy obróciła się, uciekłem wzrokiem w inną stronę. 

- Ściemnia się, pora odpocząć - usiadła po drugiej stronie łóżka. 

Położyłem się na łóżku, tyłem do niej. Zerknąłem przez ramię gdy okrywała się kocem. Byłem zmęczony więc sen przyszedł bardzo szybko. Z odpoczynku wyrwał mnie pisk, obróciłem się na plecy. 

- To tylko burza - mruknąłem. 

- Boje się ich - wyszeptała. 

- Chodź tu - spojrzałem na nią zaspany. 

Przyciągnąłem ją do siebie, okryłem kocem i przytuliłem. Nie protestowała, na każdy grzmot za oknem reagowała drżeniem. Naprawdę się ich bała, pocałowałem ją bezwiednie we włosy. 

- Nic Ci się nie stanie, obiecuje. 

Mruknęła coś pod nosem, usnąłem z wtulonym jej ciałem. Gdy się obudziłem nie było jej w łóżku, przeciągnąłem się i rozejrzałem po pokoju. Po burzy nie było śladu, dostrzegłem ruch w łazience. Po chwili wyszła z niej. 

- O już nie śpisz. - uśmiechnęła się opierając o framugę. 

- Owszem, jak radziłaś sobie wcześniej z burzami ? - usiadłem na brzegu łóżka.

- Piwnica nie ma okien, zawsze tam schodziłam, brałam ipoda i słuchawki. Włączałam muzykę na pełną głośność i jakoś udawało mi się przetrwać. 

Mruknąłem pod nosem i podniosłem się. Poprawiłem koszulę, wyminąłem ją i udałem się do łazienki. 

- Możemy się zbierać ? - spojrzała na mnie.

- Tak - pokiwałem głową. 

Zebrałem ciuchy do plecaka, podobnie jak broń oraz prowiant. Zapakowałem również plecak An, wszystko nam się mogło przydać w więzieniu. Zakładałem kuszę na plecy gdy ona stała przy regale i w dłoni trzymała album. Nie otwierała go, po prostu na niego patrzyła. 

- Warto mieć pamiątkę po tych których się kocha. 

Nie odezwała się, nawet nie drgnęła. Po kilku chwilach obróciła się, wzięła plecak do ręki i wyszła przez wcześniej odblokowane drzwi. Gdy byłem pewien że zeszła na parter, wziąłem album z półki i schowałem go do plecaka. Po czym ruszyłem za nią, odsuwała akurat szafkę od drzwi frontowych. Pomogłem jej odepchnąć szafkę od drzwi, wyszliśmy na zewnątrz. Rozejrzałem się po okolicy, było cicho i spokojnie. 







Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz