15. Daryl

2.3K 122 66
                                    

- Więc to zróbmy - usiadłem naprzeciwko niej.

- Ale nie tutaj - pokręciła głową - Chodźmy do mojego starego pokoju - wzięła butelki.

- Eh, jak chcesz - mruknąłem i udałem się za nią.

Na ścianach w jej pokoju wisiało mnóstwo zdjęć i plakatów. Wszystko związane z wojskiem, rozejrzałem się dookoła.

- Byłam pierdolnięta na punkcie munduru, wojska i musztry - otworzyła butelkę - żyłam tym.

- Właśnie widzę - przyglądałem się zdjęciom.

Gdy spojrzałem na nią pociągała długi łyk z butelki po czym odstawiła ją na komodzie. Spod łóżka wyciągnęła skrzynię, otworzyła ją. Podszedłem do niej i usiadłem na łóżku.

- Ładny arsenał.

Uśmiechnęła się pod nosem i dotykała każdej sztuki. W tej skrzyni miała chyba z 10 pistoletów krótkich, dwie snajperki i chyba z 4 strzelby. Otworzyłem butelkę i też się napiłem.

- Kim byłaś przed epidemią ? - spoglądałem na nią.

- Logistykiem w wojsku. - popiła znowu - byłam na jednej zmianie w Afganistanie z Polskim wojskiem. Od powrotu zawsze pod łóżkiem trzymałam taką skrzynię.

- Dlaczego z polskim ? - spoglądałem na nią.

- Bo jestem polką, tam się urodziłam i tam żyłam przez 20 lat.

- Więc skąd wzięłaś się tutaj ? - oparłem się rękoma o łóżko.

- Mój przełożony docenił to jaka jestem, jaką mam wiedzę, jak potrafię się dostosować do życia i załatwił mi przeniesienie. Chociaż w sumie nie do końca było to przeniesienie. W każdym razie załatwił mi miejsce w amerykańskiej armii. W bazie właśnie tutaj w Georgii, zajmowałam się zaopatrzeniem i przerzutami wyposażenia między bazami. Gdyby nie to całe gówno to pewnie była bym teraz na misji bo dostałam przydział.

- A rodzina ?

- W Polsce zostawiłam rodziców chciałam ich tutaj ściągnąć, by mogli godnie się zestarzeć. A teraz nawet nie wiem czy żyją - wzruszyła ramionami - a Ty kim byłeś przed tym wszystkim ?

- Nikim wartym uwagi- wzruszyłem ramionami.

- Jak to ? - spojrzała na mnie.

- Kręciłem się z Merlem, robiłem to co kazał. Byłem nikim, zwykłym dupkiem ze wsi a mój brat był jeszcze gorszy.

- Nie jesteś już taki - zamknęła skrzynię.

- Skąd to wiesz ? - pociągnąłem długi łyk.

- Widzę jaki jesteś, zależy Ci na grupie. Chronisz ich, traktujesz jak najbliższą rodzinę - stanęła między moimi nogami.

Odstawiłem butelkę i delikatnie dotykałem jej nóg.

- Wydoroślałeś, zmieniłeś się na lepsze - uśmiechała się lekko.

Przymknąłem oczy gdy dotykała mojego policzka. Nigdy żadna z kobiet z którą byłem nie była dla mnie czuła. Zawsze robiliśmy to szybko i rozchodziliśmy się w swoje strony. Nigdy na żadnej z nich mi nie zależało. Nie wiedziałem jak mam się zachować, pociągnąłem ją delikatnie. Usiadła mi na kolanach i wpatrywała się w moje oczy. Dotknąłem blizny którą sam jej zrobiłem, sunąłem palcami od brody aż do ucha. Delikatnie przekręciła głowę i zamknęła oczy. Zawahałem się ułamek sekundy po czym delikatnie pocałowałem ją tuż przy uchu. Całowałem każdy skrawek blizny, jak by to miało w czymkolwiek pomóc. Ostatni pocałunek złożyłem na jej brodzie.

- Przepraszam - spojrzałem na jej twarz.

Spoglądała mi w oczy, ta chwila mogła by trwać wiecznie. Nie chciałbym puszczać jej ze swoich kolan, nachyliła się do mnie i pocałowała mnie delikatnie. Nie spodziewałem się tego choć pragnąłem aby się wydarzyło. Najpierw zrobiła to niepewnie jak by badała grunt, nie byłem jej dłużny. Gdy tylko delikatnie rozchyliła usta, wtargnąłem językiem do ich wnętrza. Czułem jej dłonie na swojej klatce piersiowej, nie chciałem tego robić z nią po pijaku. Oderwałem się od niej.

- Nie teraz, nie tutaj i nie w tym stanie - pokręciłem głową.

- Przepraszam - zeszła mi z kolan, chwyciła butelkę i pociągnęła łyk - idę zobaczyć czy znajdę coś do jedzenia. Luck na pewno coś chował.

Pokiwałem tylko głową, wpatrując się w butelkę. Idiota, kretyn do kwadratu, sam siebie karciłem w myślach.

Who are you?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz